środa, 31 października 2012

Wtorek

Dziś się dowiedziałam, że zmarł najstarszy członek naszej rodziny ;-( Cieszę się, że poszłyśmy z Idą go odwiedzić przed wyjazdem…


Kilka zdjęć z rana



Kolor oczu chyba zmienia jej się na brązowy, w słońcu wyraźnie widać brązowe plamki. Hmm…, ale w pomieszczeniu ma taki dziwny, trudny do określenia kolor, podobny do szarego?


Ida zjada z ogromnym apetytem słoik obiadku i wieczorem słoik deserku. Nie wiem czy to za mało ? za dużo? Czy powinnam dawać jej coś jeszcze? Bez internetu i innych mam pod ręką jestem taka głupia… chlip chlip! W każdym razie dzisiaj Paskuda tak machała rączkami przy jedzeniu (chyba chce już jeść sama bo chwyta za łyżeczkę), że misie ze śpiochów zniknęły pod warstwą gulaszu z indyka. A zatem zarządziłam namaczanie i winowajczyni musiała mi w tym pomóc.





szybko jej się znudziła i zainteresowała się maścią… ;-) 

Na spacerze, a konkretnie na moście mijał mnie jakiś rowerzysta i jak się usunęłam z drogi to się odwrócił i powiedział „thanks love”. Tak mnie to mile połechtało… Tak jak kiedyś jak kupowałam kartkę i płaciłam to mi koleś wydawał resztę i powiedział „bye bye darling!”. Ucieszyłam się okropnie a tymczasem za chwilę płaciła jakaś starowinka i ją pożegnał dokładnie tak samo….. Takie ich darlingowanie i lovanie. Ale generalnie jak mijają mnie jacyś przedstawiciele gatunku męskiego to nie jestem dla nich niewidzialna. Odkąd jeżdżę z wózkiem to przechodzący obok faceci tak jakby mnie nie widzieli. I nie chodzi o to, że powinni się za mną oglądać hihih tylko o to, że jak się kogoś mija to zazwyczaj krócej lub dłużej, ale zatrzymuje się na tej osobie wzrok, chociażby po to żeby sprawdzić czy się jej nie zna. Niestety, wózek sprawia, że się staję niewidzialna. Nie tutaj. Tutaj czuję się widzialna, a nawet kilka razy ktoś się do mnie uśmiechnął. Czyżby Angole nie bali się kobiet z dziećmi? Może czują się zainteresowani faktem, że jest dziecko, bo tu są wysokie świadczenia na dzieci hhahahahahahah.

To taki żarcik. Ale przez te głupie benefity (świadczenia, z których wiele ludzi, w tym wielu Polaków się utrzymuje i traktuje jako jedyne źródło utrzymania) trochę się wstydzę odzywać w sklepach i gadać po polsku przez telefon. Wyczuwam tu jakieś takie pokłady niechęci do przyjezdnych i jak idę z wózkiem to mijam tabuny innych matek, w tym również Polek i czuję się tak, jakby każdy przechodzący człowiek patrzył na mnie i myślał „nie jest w pracy-pewnie utrzymuje się z benefitów” więc jak się jeszcze do tego odezwę to kaplica. Najnormalniej w świecie się wstydzę. A nie mam przecież czego! Przecież pracuję! (chociaż pewna osoba cały czas mi wypomina ileż to ja mam wolnego i w ogóle „żyć nie umierać” ;-))) ), przyjechałam tu do pracującego męża i nie jestem jednym w chwastów. Ale nie mam tego wypisanego na czole i z góry przejmuje się tym kto co sobie pomyśli. Tak jak w szkole bałam się, że nauczyciel pomyśli, że ściągam chociaż nie ściągałam. Bez sensu zupełnie.

Aaaa! A propos chwastów. Rozumiem, że Brytole mają dosyć przyjezdnych, którzy nie pracują, nie płacą podatków i tylko chcą korzystać z jakiś zasiłków, szkół, służby zdrowia itd. To niesprawiedliwe i ogóle… szkoda się rozpisywać. Mają rację. Co do ludzi, którzy przyjeżdżają normalnie, legalnie pracować to trochę co innego, ale w sumie też jest ich tu dużo. No i właśnie w piątek odbył się u Wojtka w pracy strajk. Przed ich budową zebrali się Angole, telewizja, gazety i odbyła się pikieta przeciwko zatrudnianiu Polaków i Austriaków zamiast Brytyjczyków. Budowa Wojtka była w wiadomościach, jak oglądał wieczorem powtórkę to nawet rozpoznał na filmie swoich kolegów hihihi. W każdym razie protestowali, bo są tacy biedni i nie mają pracy. Tymczasem następnego dnia, w sobotę Wojtek mówił, że dwóch dźwigowych odmówiło w ogóle pracy. Wypożyczyli jakiś mega drogi dźwig razem z dwoma operatorami, płacone mają od każdej godziny a w soboty podobno jakaś mega stawka. Robotę tak naprawdę mają tylko od czasu do czasu, przez większość dnia czytają gazetę, bo elementy są przygotowywane do podnoszenia, spawane itd. I oni właśnie w sobotę stwierdzili że pierniczą, nie robią. Dniówka zleciała a oni w ogóle nie wykonywali poleceń. Nic nie podnieśli. Wszyscy byli w szoku, bo to dosyć dziwaczne zachowanie, oczywiście od razu poleciała skarga do ich szefów, ale sam fakt… jednego dnia strajkują, bo nie mają pracy, a następnego ich rodacy dają popis pracowitości…

Mam fajnego siniaka na paluchu od nogi


Dziś Wojto miał w pracy kompa żeby ściągnąć mi pocztę. W końcu przeczytałam wiele wiadomości, jedne sprzed kilku tygodni!

Odpowiedając:
Asia W : wiem, wiem, w Redcar Ida miała za małą czapkę, ale było za ciepło na wełnianą hihihi
Asia W : Oczywiście, nauczyciele mają po prostu raj na ziemi. ;-) Tak jak urzędnicy nic nie robią tylko żłopią kawę.
Asia W :
nie, nie usuwam żadnych komentarzy, bo nawet ich nie mam jak przeczytać.
Asia W :
pamiętam o 10 kg, pamiętam. Toteż w tygodniu na śniadanie jem deski pilśniowe hihih
Szymon:
my też odczuliśmy pustkę J Bloga obejrzę jak będę w końcu w sieci, buu.
Anna Ł (M) :
…że gdzie? Yyy… co? ..ale….jak?...dlaczego…? Erytrea?!?!?!
Justyna:
trzymam kciuki za drugie podejście, tylko kujony zdają za pierwszym razem hihihihi
Mama:
wczoraj skończyły mi się funciory na telefonie, dlatego nas rozłączyło.
Asia B :
powieść napisze jak mi mąż kupi małego laptopika i diamentową kolię, a zamiast wracać do pracy wyśle na roczne, romantyczne wakacje w Barcelonie albo chociaż Jarosławcu

Po obiedzie poszliśmy piętro niżej poznać żonę Pawła i ich córkę Julkę. Jest tylko miesiąc starsza od Idy a już poznaje Pawła przez okno i się do niego z daleka śmieje, ma dwa zęby i kolejne dwa w drodze, sama staje w łóżeczku, tak się wierci, że spada z dużego łózka, raczkuje! , nie chce siedzieć w wózku ani nigdzie, tylko dreptać, chodzić i stać. Miesiąc różnicy?!?! Ogromna przepaść, pewnie dlatego Paweł często patrzy na Idę i wzdycha ze słowami „ona jest taka spokojna, nie to co nasza” hihihihi. W sumie słysząc jaki mają z Julią armagedon to w ogóle mi się nie spieszy do tego, niech Ida nadal nie chce się przewracać i wiercić i niech nadal będzie spokojniutka J Zdjęcia ze spotkania podrzucę później, bo muszę zgrać z aparatu Pawła.

Jest 3.22 w nocy, a ja nadal klepię w klawiaturę. Jutro znów mnie globus dopadnie ihihihihi. Kończę pozdrawiając wszystkich cieplutko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz