Niemal rzutem na taśmę zdążyliśmy wyszkować Iduchę na kolejne wakacje, tym razem z Babulą. Ida wysiadła z auta, zjadła, została wykąpana, przebrana i zawieziona na dworzec. U nas w domu nawet nie postawiła szłapki.
w oczekiwaniu na pociąg
dwa tygodnie później my też się tam wybraliśmy. Dzień rozpoczęliśmy lodami (moje o smaku kaszki mannej!)
potem zabraliśmy mamę do Trzęsacza
w tle główna atrakcja - ostatnia (południowa) ściana kościoła, który kiedyś znajdował się ok 1,5 km od brzegu. Tu powinny się odbywać lekcje na temat niszczącej działalności morza (abrazji)
Tu już nasz nocleg. Byliśmy sami w całym domku i to było super! ;-)
Wojto stary koń
"dziś robię nogi"
Oglądamy most zwodzony
Poza sezonem nad morzem jest cudownie! Widzicie te puste plaże?!
Pit Stop na dopompowanie w Informacji Turystycznej
Zdobyliśmy latarnię w Rewalu
A tu Kamień Pomorski
...kolejny wieczorny spacer w poszukiwaniu zachodu słońca. Niestety... i tym razem nic z tego....
idzie w ruch latawiec
(to tam mini-rozświetlenie na niebie to najbardziej spektakularny widok nieba podczas zachodu słońca jaki przez 7 dni udało nam się zobaczyć)
hazard...
szukamy geoskrytki i odwiedzamy dawną posiadłość Ewy Braun
nordic walking ;-)
Bałtyk ma swój urok, tam też na pewno jeszcze wrócimy. Znaleźliśmy nawet ofertę noclegową idealną dla nas ;-)