piątek, 24 lutego 2023

Słownik Aleksandry

W dniu swoich piątych urodzin, podczas porannego spaceru do przedszkola Ola nauczyła się wymawiać głoskę "r". Tym samym zakończył się etap niewyraźnego mówienia i słodkiego dziecięcego beblania. Wiadomo, że większości słów sobie nie przypomnę, ale tutaj spiszę wszystkie jej przekręcanki, które zapadły mi w pamięci od czasów kiedy zaczęła gadać.

fiotelowy
Pipa Papol (Psi Patrol)
koklecik (kotlecik)
głupocis (długopis)
kaleemon (kameleon)
pogudka (pobudka)
kokodryl (krokodyl)
pół kszlanki (szklanki)
Lubię wly (lwy)
Widziałam orzeła
wierzątko (zwierzątko)
ofujskie - niedobre, fuj
flet zboczny - flet poprzeczny
w pudłu - w pudle
po jakiemu języku jest "spider"?




wtorek, 14 lutego 2023

Sentymenty

Szkoła, do której chodzi Ida zmieniła siedzibę. Z żalem żegnałyśmy stary budynek pełen uroczych detali, niskich pomieszczeń, skrzypiących schodów...  
Do zdjęcia nie umiałyśmy się zasmucić równocześnie :)
Nowy jest też nienajgorszy, ale zdecydowanie nie jest to mój ukochany styl architektoniczny...

Podziemna Sztafeta Lodowe Srebro 2022

Rok temu zrobiłam coś szalonego, w dodatku trochę niechcący :)
Od zeszłego sezonu regularnie morsuję z rodzinnym Michałem. Michał spaceruje boso po lesie, bierze zimne prysznice, chodzi po śniegu, regularnie saunuje i po debiucie w morsowaniu od razu zaczął się zastanawiać dlaczego tylko stać w tej zimnej wodzie, a może by tak zacząć pływać...
Krótko po tym jak rozpoczęliśmy sezon 2022 natrafiłam na informację o sztafecie w zimowym pływaniu w pobliskiej kopalni i sądząc, że to Michała zainteresuje wysłałam mu link do zgłoszeń. On zadał tylko jedno pytanie:
 "Startujemy?" 
Wcześniej tego w ogóle nie brałam pod uwagę, ale w mojej głowie pojawiła się chęć zrobienia tego szaleństwa. Wtedy jeszcze nawet nie zanurzalam dłoni podczas morsowania, o pływaniu nie było w ogóle mowy, ale tydzień po tygodniu, ćwiczenia zrobiły swoje.
Chodziłam po śniegu.
Odśnieżałam gołymi rękami.
Zanurzałam się po szyję.
Pływałam.
No i zrobiliśmy to! Ja na dystansie 25 metrów, Michał na 100, razem z kilkuset innymi osobami wzięliśmy udział w jedynej tego rodzaju imprezie w Polsce. Była szansa na Rekord Guinessa, ale chyba formalności nie zostały spełnione i to się nie udało. 
Ogólnie - fantastyczne przeżycie!
Adrenalina, piękny widok  i niesamowite doznanie gdy płynie się wąskim korytarzem, otoczonym ciosanymi skałami, w ciszy słychać tylko spotęgowane echem kapanie, ciurkanie, chlupot, a przed sobą ma się ciemną dal, dosłowne płynęło się w nicość. Przez te kilka minut miałam świadomość, że właśnie przeżywam coś wyjątkowego, czego nigdy nie zapomnę! 
Pobudzeni adrenaliną zrobiliśmy po sztafecie dwie niezbyt mądre rzeczy: 
- najpierw wytaplaliśmy się w gorącej bani, a potem 
- poszliśmy pieszo szukać sztolni, o której czytaliśmy na forum morsow spacer był daleki, długi, w wietrze i niezbyt sprzyjających warunkach, ale udało nam się znaleźć to miejsce. 
    (zdjęcie z forum morsowego)

 Michał od razu  wyskoczył z ciuchów i wskoczył do wody morsując drugi raz w ciągu jednego poranka, a ja choć początkowo się wahałam niestety też się na to zdecydowałam.
Piszę "niestety", bo przyplacilam tę przesadę słabym samopoczuciem w kolejnych dniach - no, ale tak to jest z szaleństwami - ciężko o umiar :)

niedziela, 12 lutego 2023

WOŚP 2023

Wieki nie braliśmy udziału w finale Orkiestry na Rynku ani żadnej innej imprezie plenerowej tego typu. Nie lubimy tłoku, nie chce nam się przepychać...po prostu nie nasze klimaty.
W tym roku postanowiliśmy zrobić wyjątek i wybraliśmy się na "światełko do nieba".
Było zimno.
Było nudno (niemrawe, przydługawe  licytacje...).
Bylo praktycznie bez światełka - oficjalnie zamiast fajerwerkow odbył się pokaz laserów, ale konia z rzędem temu, kto go zobaczył, ludzie nie świecili latarek a najbardziej znana muzyczka WOŚP grała ze dwie sekundy zanim coś się zepsuło z nagłośnieniem, więc atmosfery nie było zupełnie.
Był wielki zawód gdy na scenę wyszedł Dżem. Grali znane melodie, ale wokalista śpiewał trochę po swojemu, więc po chwili ludzie zaczęli się rozchodzić. My wytrzymaliśmy ze cztery piosenki zanim wszyscy towarzyszący mi dorośli orzekli, że przemarzli i zanim wszystkie towarzyszące nam dzieci nie orzekły, że się nuuuuudzą i chcą do domu.

W przyszłym roku raczej zostaniemy w domu. Przy kominku :D

zdjecie z koncertu Dżemu, jedyne jakie mamy, wykonane przez Idę :D

Jak spełniać marzenia?

Od zawsze słowo "marzenie" było jednym z ważniejszych w moich myślach. I bardzo wiele z moich marzeń, nawet z dzieciństwa spełniło się! Na liście pozostało kilka i dochodzą nowe, ale to sprawia, że chce mi sie żyć, chce mi sie pracować, mam o czym myśleć, co planować i na co czekać. 

  Jak się zabrać do spełniania marzeń?
Pierwszym krokiem jest zdefiniować marzenia. Mnie się to wydaje bardzo proste, ale np Wojto twierdzi, że nie ma marzeń, niczego nie planuje, na nic nie czeka, niczego nie pragnie jakoś szczególnie. Ponieważ jest to jedna z najbliższych mi istot na świecie to troche się zmartwiłam takim nastawieniem do życia. Jednak po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to nie jest BRAK marzeń tylko nieumiejetność ich ZDEFINIOWANIA. Gdy Wojto z zachwytem patrzy na wyczyny kiteserferów i pytam czy takie pływanie jest jego marzeniem odpowiada "no coś ty, to nierealne". Na pytanie czy na liście marzeń ma odwiedzenie jakiegoś zakątka świata, który go ewidentnie zainteresował odpowiada "nigdy mnie nie będzie na to stać". Czy chciałbyś być architektem? Odpowiedź brzmi "jestem za stary". Ja pytam o pragnienia, a on odpowiada argumentem dlaczego to nigdy przenigdy by się nie udało. To trzeba zupełnie odwrotnie! Jeśli coś Ci się podoba, czegoś jesteś ciekaw, czegoś chcesz spróbować, coś poczuć - nie zastanawiaj się nad prawdopodobieństwem tylko to NAZWIJ, NAPISZ a potem o tym głośno MÓW. To nie jest magiczny przepis na cudowne samo-spełnienie-się, ale najważniejsze kroki do uczynienia, od nich wszystko sie zmienia w głowie - zarówno twojej jak i innych ludzi! Gdybym nie słyszła od mamy, że TAK BARDZO BY CHCIAŁA ZOBACZYĆ NA ŻYWO DZIEŁA GAUDIEGO to prawdopodobnie nie wpadłabym na pomysł zorganizowania wspólnego wyjazdu do Barcelony. Gdybym głośno nie jęczała, że tak CUDOWNIE BYŁOBY MIEĆ DOMEK Z OGRÓDKIEM to nie dostalibyśmy propozycji nie-do-odrzucenia od naszych rodzinnych nieruchomościarzy. Gdyby mi Wojtek nie wspominał co jakiś czas, że PODZIWIA TWÓRCZOŚĆ WOJCIECHA SIUDMAKA nie zwróciłabym uwagi na plakat informujący o wystawie prac i spotkaniu z tym Artystą, nie wpisałabym tego do rodzinnego kalendarza i nie nalegała by poszedł. Gdybym nie wspominała o swoim zupełnie odjechanym pragnieniu aby BYĆ SKRZYPACZKĄ Wojto nigdy by nie wpadł na pomysł wyszperania na e-buyu skrzypiec, przewiezienia ich w kontenerze przemysłowym (nie mieściły się do żadnej walizki), a potem nie zapisłabym się na lekcje i nie wziełabym udziału w dwóch koncertach (o jakości mojego grania może nie dyskutujmy, ale stałam na scenie i GRAŁAM NA SKRZYPCACH!). O części rzeczy faktycznie wsytarczy wspomnieć, aby innym ludziom pojawiła sie myśl, skojarzenie faktów, aby sobie o tym przypomnieli nawet kilkanaście lat później, gdy jakimś przypadkowym zbiegiem trafią się sprzyjające okoliczności. Z częścią marzeń jest trudniej. Trzeba uzbierać pieniądze, czegoś sie nauczyć, pokonać przeszkody zewnętrzne, przestać się bać, trafić na odpowiednich ludzi itd. Często wystarczy chcieć i zacząć robić cokolwiek, aby to było możliwe. Może za rok, może za pięć, a może nigdy, ale czy nie warto próbować? 

  Co pomaga realizować marzenia? 

 - szukanie rozwiązań 
 Marzyliśmy o dzieciach, o tym akurat nie mówilismy głośno, ale gdybyśmy tylko czekali z założonymi rękami to by się nie wydarzyło. A tak, już po pięciu latach czekania na Idę, a potem po zaledwie dwóch latach czekania na Olę - mamy je! Trzeba było poszukać rozwiązania i gdy już zaczęliśmy szukać to znaleźliśmy je stosunkowo (nomen omen!) szybko. 

 - zaplanowanie drogi 
Ida marzy o posiadaniu konia. Wie, że nie jesteśmy w stanie jej tego zapewnić ani teraz ani w kolejnych latach, więc ma wstępnie zaplanowane dojście do tego celu. Na razie jest mała dziewczynką, ale jeśli spełniłaby ten plan to jestem pewna, że mogłaby przekuć pasję w dochodowy zawód, umożliwiający jej zarobek, regularne uprawianie jeździectwa, posiadanie koni, a także robienie dobrego dla potrzebujących ludzi (hipoterapia). Trzymam za nią kciuki i z ciekawością popatrzę na to wszystko z boku. 

 - uzbieranie funduszy 
Nawet jeśli miałoby to zająć 10 lat - warto! W dodatku warto zacząć je zbierać już dziś! (Albo może bardziej opłaca się zrobić coś by więcej zarabiać? Temat rzeka...) 

 - mówienie głośno o swoich pragnieniach 
Warto to powtórzyć, bo naprawde jest tak, że gdy napiszemy co jest naszym marzeniem to nasz mózg zupełnie bez naszej świadomości pomaga nam pojedmować decyzje zmierzające w stronę tej rzeczy, natomaist gdy powiemy głośno, tak by nasi bliscy znali te plany to gdy usłyszą o okazji, zobaczą ogłoszenie, spotkają kogoś kto się tym zajmuje, dostrzegą za bezcen na aukcji, będą Ci chceili zrobić prezent - nawet nie bedziesz wiedzieć kiedy, ale po nitce trafisz do celu. 

 - trzymanie ich blisko w myślach 
Gdy latem szukałam noclegów dla nas nad morzem i przegladałam mapę aby porówynać lokalizacje, śmignął mi przed oczami Hel. Pomyśłałam sobie wtedy "ach, od lat marzę żeby stanać kiedyś na końcu tego cypla". No i z kilku ofert wybrałam dla nas miejscówkę spełniającą zadane kryteria ceny i dostępności a jednocześnie, z której da się dojechać na Hel w bardzo krótkim czasie, nawet pociągiem. I pojechalismy tam jednego dnia na wycieczkę. Było pięknie, a satysfakcja ze staniecia na końcu cypla - obłędna! 

 - cierpliwość 
Już chyba od 15 lat myślę o rejsie po Morzu Adriatyckim, chciałabym pojechać do Stanów, do Nowej Zelandii, do Szkocji... Ale nie da się zrobić wszystkiego na raz. Na USA i Nową Zelandię potrzebujemy dużo pieniędzy i warto by dziewczyny do tego czasu poznały trochę angielski i były na tyle duże by jak najwięcej doświadczeń z podróży zapamiętać. W przypadku rejsu także mamy czas, dziewczyny muszą być większe i muszą dobrze pływać, bo choć wiem, że ludzie zabierają na pokład nawet niemowlaki i że umiejetność pływania nie we wszystkich okolicznościach będzie kluczowa - to da mi poczucie względnego bezpieczeństwa, bez którego zamaist się cieszyć w kółko bym się bała i zamartwiała. 

 - szukanie okazji 
Chciałabym zwiedzić muzeum w Bilbao, pojechać w setki innych miejsc, zrobić tysiac nowych rzeczy. Dlatego przeglądam strony lini lotniczych, wyszukuję po cenie, sprawdzam promocje. Nie obsesyjnie, nie za często, ale wiem, że prędzej czy później trafi mi się lot na weekend do Bilbao w śmiesznej cenie.

  Wstydliwe marzenia 
 Moim zdaniem jesli Twoje marzenie nikogo nie krzywdzi to możesz śmiało do niego dążyć. Ciężko się nie przejmować gdy inni się śmieją albo pukają w czoło, ale przecież raz się żyje. Chcesz tańczyć w balecie - poszukaj takich zajęć. Marzysz o zarabianiu na sztuce - zacznij ją uprawiać i pokazywać. Chcesz pływać na kitesurfingu - trenuj mięśnie i zbieraj na kurs.

 Do roboty! :-)

P.S. Są marzenia, które nigdy się nie spełnią. Np. ja marzyłam żeby być chirurgiem, ale nie zrobiłam nic aby to osiągnąć. Już w liceum miałam świadomość, że aby dostać się na medycynę trzeba się uczyć intensywniej, ale tego nie robiłam. Powtarzałam sobie w myślach, że dooobra, przysiądę przez rok nad testami do matury i wszystko nadrobię, zdam maturę poraz drugi i wtedy dostanę się na medycynę. Nigdy tych testów maturalnych nawet nie kupiłam i dziś się z tego cieszę. Nie mam predyspozycji do bycia dobrym lekarzem i dla dobra ludzkości - dobrze, że nim nie zostałam. Właściwie nie zostałam jeszcze nikim.... 
Ale to kolejne marzenie. 
Dowiedzieć się kim chcę zostać gdy dorosnę.
(na osłodę pozostaje mi przebieranie i zabawa w lekarza :D )