czwartek, 11 października 2012

To już tydzień!!


Wojtek miał ostatni raz na noc, więc najpierw spędziliśmy błogi poranek, no… może nie taki błogi, bo próbowałam dojść do siebie po kolejnej nieprzespanej nocy.



W każdym razie długo, długo nie wychodziliśmy z domu. Ja zjadłam sobie na śniadanie coś , co pamiętam jeszcze z czasów naszej pierwszej bytności w Anglii, gdy pilnowałam dzieci. Jedna dziewczynka, ta starsza, jadła na śniadanie mleko z jakimiś płytkami pilśniowymi i do tego tosta z Marmite (fuuuuj!) Tych płytek pilśniowych kiedyś spróbowałam i posmakowały mi – nazywają się weetabix i w Polsce nie widziałam ich jeszcze. A szkoda!


Dzwoniła do mnie pani Bożenka z pracy – żebym przyszła popisać jakieś zaległe papiery… ha ha haaa. W każdym razie było leniwie i błogo, Ida poszła pospać (całe 15 minut) a my przytuliliśmy się do siebie na wyrze i nagle usłyszeliśmy jakieś szuranie po oknie. Ja miałam twarz w stronę lustrzanej szafy, Wojtek w stronę okna, więc jednocześnie popatrzyliśmy co się dzieje – i w śmiech! Ktoś mył nam z zewnątrz okna!! Okazało się, że na dole stoi gość z dłuuuuuuuuuugą myjką i szoruje okno po oknie.

Mama nam kiedyś opowiadała, że ją spotkało coś podobnego, więc wiedzieliśmy o co chodzi – tutaj okna otwierają się w przedziwny sposób, wielu z nich NIE DA się po prostu umyć od środka. Nasze otwierają się na zewnątrz od dołu do góry ;-) Dlatego o mycie z zewnątrz dbają właściciele budynków. Myjąc okno Idy narobił hałasu i się obudziła. Poszliśmy na spacer. Po drodze zgubiliśmy kwiatka (druga ulubiona zabawka po chłopakach!!), ale na szczęście Wojto wrócił po naszych śladach i go znalazł. Poszliśmy na pocztę i małym kółkiem do domu na obiad.



Zaraz potem Wojto musiał się zbierać do pracy… a my z Iduchą rozpoczęłyśmy rytuały toalety.



 Poszła spać słodziutka kluseczka, cieplutka, pachnąca, w słodkich śpioszkach… tylko jakaś taka długa się zrobiła. Jak ją trzymam na rękach to jej nogi zwisają i się kołyszą – kiedy to się stało?
Zęba jak nie było tak nie ma ;/ a oto dowód



1 komentarz:

  1. Kidy można wpaść na lasagne? A naczynie to będzie można pożyczać? Czy takie zagraniczne to nie...?

    OdpowiedzUsuń