Wojtek miał ostatni raz na noc, więc najpierw spędziliśmy
błogi poranek, no… może nie taki błogi, bo próbowałam dojść do siebie po
kolejnej nieprzespanej nocy.
W każdym razie długo, długo nie wychodziliśmy z domu. Ja
zjadłam sobie na śniadanie coś , co pamiętam jeszcze z czasów naszej pierwszej
bytności w Anglii, gdy pilnowałam dzieci. Jedna dziewczynka, ta starsza, jadła
na śniadanie mleko z jakimiś płytkami pilśniowymi i do tego tosta z Marmite
(fuuuuj!) Tych płytek pilśniowych kiedyś spróbowałam i posmakowały mi –
nazywają się weetabix i w Polsce nie widziałam ich jeszcze. A szkoda!
Dzwoniła do mnie pani Bożenka z pracy – żebym przyszła
popisać jakieś zaległe papiery… ha ha haaa. W każdym razie było leniwie i
błogo, Ida poszła pospać (całe 15 minut) a my przytuliliśmy się do siebie na
wyrze i nagle usłyszeliśmy jakieś szuranie po oknie. Ja miałam twarz w stronę
lustrzanej szafy, Wojtek w stronę okna, więc jednocześnie popatrzyliśmy co się
dzieje – i w śmiech! Ktoś mył nam z zewnątrz okna!! Okazało się, że na dole
stoi gość z dłuuuuuuuuuugą myjką i szoruje okno po oknie.
Mama nam kiedyś opowiadała, że ją spotkało coś podobnego,
więc wiedzieliśmy o co chodzi – tutaj okna otwierają się w przedziwny sposób,
wielu z nich NIE DA się po prostu umyć od środka. Nasze otwierają się na
zewnątrz od dołu do góry ;-) Dlatego o mycie z zewnątrz dbają właściciele
budynków. Myjąc okno Idy narobił hałasu i się obudziła. Poszliśmy na spacer. Po
drodze zgubiliśmy kwiatka (druga ulubiona zabawka po chłopakach!!), ale na szczęście
Wojto wrócił po naszych śladach i go znalazł. Poszliśmy na pocztę i małym
kółkiem do domu na obiad.
Poszła spać
słodziutka kluseczka, cieplutka, pachnąca, w słodkich śpioszkach… tylko jakaś
taka długa się zrobiła. Jak ją trzymam na rękach to jej nogi zwisają i się
kołyszą – kiedy to się stało?
Zęba jak nie było tak nie ma ;/ a oto dowód
Kidy można wpaść na lasagne? A naczynie to będzie można pożyczać? Czy takie zagraniczne to nie...?
OdpowiedzUsuń