środa, 15 kwietnia 2015

Święta Wielkanocne 2015

Tradycją jest, że w pierwszy dzień Świąt jemy razem śniadanie. Pamiętam tylko trzy takie razy kiedy było inaczej:
- kiedy byliśmy w Uckfield
- kiedy byliśmy w Pembroke
- kiedy byliśmy w Gillingham (a ścislej mówiąc Birmingham) 
a zatem można rzec, że jeśli nie spędzamy Świąt w Anglii to spędzamy je razem ;-)

W tym roku miało sie odbyć śniadanie u nas, ale mama się rozchorowała i miała zakaz wychodzenia z domu, więc w ostatniej chwili zmeiniliśmy plan i spotkaliśmy się u mamy

  ja na to piękne zdjęcie się nie załapałam, bo pojechaałm prosto ze śniadania na ślub kolegi.

 moja kochana Dziewczynka ;-))) z uszami od cioci Asi i skarpetkami nie na temat, ale w sumie padał i śneig i grad więc Mikołaj ostatecznie pasował ;-)

Ida z koniami (starymi)


 po powrocie ze ślubu poszliśmy na obiad do mamy Wojta. Stamtąd nie mamy zdjęć.
Z następnego punktu programu też byśmy nie mięli gdyby nie fakt, że gospodarze cykali i się podzielili ;-))

otóż po obiedzie pojechaliśmy do Bielska na urodziny Asi. Trochę się wprosiliśmy, więc w przyszłym roku ostentacyjnie zaczekamy na zaproszenie na piśmie ;-P


hm...

W drugi dzień Świąt, jak już udało się dobudzić Iduchę wyruszyłysmy na wielkie lanie ;-) Najpierw zaskoczyłysmy Wojta. Potem zeszłyśmy na dół, gdzie udało sie zlać czterech Bali ;-)

 Niestety, po chwilowym szoku dopadli swojej broni i zlali nas do łez hihi


Większa bitwa odbyła się w łazience (wiadomo, na panelach to nierozsądnie hihi)

 i oberwało się wszystkim
 Posprzatałyśmy po swoich ekscesach w obawie, że nas Rafał podliczy za rozmemłanie paneli i ewentualną ich wymianę (znany jest bowiem z tego w mieście hihihi)

Dzieciory sobie grały w małpki. Ida nieświadoma o co chodzi cieszyła się, że spadło jej dużo małpek, a małe Bale miały radochę, bo chodziło o to, by mieć ich jak najmniej ;-)


W porze drzemki padł pomysł aby Ida i Robert poszli spać razem. Przystali na to ochoczo, władowali się do wyra i .... mieli radochę jak nie wiem co. Zamiast spać gadali, głaskali się, toczyli poważne rozmowy i kilka udało sie z ukrycia nagrać. W sumie nie zmrużyli oka, ale siedzieli (leżeli) sobie sami zajmujac się sobą dość długo.




Fajnie było ich słuchać jak myśleli, że są sami.
Robert: mój tata ma dużą siłę, bo mi kiedys pokazał. A wiesz z czego się robi siła? Z mięska.

hihi

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Przygotowania do Świąt

Przygotowania do Świąt przebiagały u nas prawie niezauważenie. Nie zajęliśmy się niestety w ogóle aspektem duchowym i prawie w ogóle aspektem porządkowym. Jedzeniowo daliśmy radę. Może w przyszłym roku uda się zachować proporcje?

porządki były

majsterkowanie było

rozrywka była


opatrywanie ran kangurkowi - zupełnie w nieświątecznym temacie - było


robienie, adresowanie i wysyłanie kartek - było


zrobienie pisanek i skompletowanie koszyków - było. W tym roku szliśmy aż z trzema, bo były małe i w dodatku mama się rozchorowała i nieśliśmy też jej koszyk.
Ida próbuje tu pokazać ile ma koszyków hihi


za oprawę artystyczną był odpowiedzialny Wojto i Ida. Ja dostarczyłam materiały i instrukcje ihihi. Wyszło im pięknie!

podjadanie było

"Ida posmaruj sobie buzię" - no to posmarowała ;-) Jak wytłumaczyć dziecku kiedy "buzia" oznacza tylko usta a kiedy całą twarz? ;-)

Monopol i sushi

Pewnego wieczora przyszli do nas sasiedzi z dołu z pysznymi cynamonowymi ciastkami własnej roboty oraz Justyna ma kuzynka z siatą gier planszowych. W planie był monopol i sushi ;-)


żle sie dogadałam z Goska i Ida się wystroiła w sukienkę, kazała sobie zrobić dwa kucyki i czekała na Pawła...a Paweł w tym czasie już spał .... musiała sie bidna bawic sama.

dla czwórki z ans był to "pierwszy raz" z sushi, więc było wesoło. Opanowanie pałeczek to niezła zabawa - tu na zdjęciu Wojtowi własnie wyleciał kawałek i leci....

a Justyna pokazuje jak to się powinno z gracją robić ;-)

potem przyszedł czas na gry. Ciężko zdobyty monopol po tym jak został rozłozony, pieniadze rozdane, instrukcja przestudiowana... został zepchniety na bok na korzyść innych, nowocześniejszych gier.


np. kalamburów

i tabu


 przed tabu panowie studiowali instrukcje... i studiowali.... i studiowali... i końca nie było widać ;-)


aż w końcu część zasad postanowilismy zignorować i grac na "fristajlu" ;-)


prawie nie oszukiwaliśmy ;-)



To był bardzo fajny wieczór, godny powtórzenia i warty zaspania nastepnego dnia mimo dwóch ustawionych budzików ;-)
Rafał i Gosia poszli do siebie a Justyna spała w łóżku Idy. Biedna obudziła się bardzo wczesnie rano i nie chcąc nam "przeszkadzać" zaszyła się w pokoju Idy na dobre hihihi