niedziela, 15 września 2013

Dziewczynka z dwoma kucykami

W sobotę około południa Ida postanowiła, że zamiast pójść spać woli mi pomóc w robieniu ciasta. Najpierw się posiliła....
 pierwsze dwa kucyki ;-)))))
 ...a potem zabrałyśmy się do roboty. Ida dzielnie wszystko wsypywała
 nic nie rozsypała i nawet jajka wylądowały tam gdzie powinny!



 potem sie bawiła ciastem
 eksperymentowała
 gniotła i skubała
 odrywała
 ...podjadała!
 wałkowała


 i próbowała wycinać kształty foremką

 :-) potem przyjechali Państwo B.  B-B, Rafał dzielnie pomagał Wojtowi demolować mieszkanie, wrócili wiecorem brudni i mokrzy że hej!

A to pierwsze zdjęcie nadające się do publikacji - śniadanie.
 rodzinne śniadanie

 próba uczesania kołtuna

 podduszanie?
 am!

 "Tato, ty też musisz tak memlać zamek"

 "...ale nie MNIE!"
 :-)

czwartek, 12 września 2013

Albania. Skoder. Wyspa Św. Mikołaja

c.d. czarnogórskiej relacji. Chociaż zdrowie nie dopisywało większśsci naszej gromady, chociaż czas nam się kurczył, a wydatki mnożyły, choć nic nie wiedzieliśmy o Albanii, ani o tym co w pół dnia można tam zobaczyć - pojechaliśmy. W końcu byliśmy tuż pod granicą. Żródła podawały różne wersje, że się płaci za wjazd, że trzeba specjane papiery na auto, że są korki... i z tego wszystkiego potwierdziły się tylko korki. Na szczęście nie w tą stronę, w którą my jechaliśmy. Widoki były przepiękne,wioski, które mijaliśmy po drodze bardzo klimatyczne i na szczęście inne niż te wszystkie turystyczne miasteczka, które nota bene wyglądają na jedno kopyto.



Gdy minęliśmy granicę...

- przedziwne pojazdy wożące ludzi

 - śmieszne sklepy
 - bandy Cyganów, żebrzących przy wjeździe do miasta. Byli poczochrani, brudni, pokazywali przeróżne schorzenia i kalectwa...nigdy czegoś podobnego nie widziałam



- spacer z krowami
 - i zaraz znikną za jedną z pięknych bram

 - tony śmieci, tu na przykład w dolinie rzeczki, niestety nie wyszło wyraźnie
 - ciekawie wyglądających ludzi

 zadanie na spostrzegawczość: kto tu widzi koparkę?


Skoder. Jedno z większych miast w Albani, leży nad wielkim Jeziorem Skoderskim. Ciekawostką jest to, że nie ma tam zasad ruchu drogowego. Każdy jeździ jak chce, w którą stronę chce, zatrzymuje się gdzie ma ochotę i wychodzi z samochodu np coś kupić, albo pogadać. Znaki są, ale nikt ich nie respektuje, linie na drodze? policjant "kierujący" ruchem? to tylko nic nie znaczące detale ;-) Podziwiam chłopaków, że prowadzili i to bez żadnej stłuczki, bo to było nie lada zadanie, choć przygoda zostanie w pamięci na całe życie.

to dopiero niezła "fura" ;-D




 było tam wiele warsztacików, sklepików, punkcików usługowych itd. To np. warsztat wielkości garażu
 taxi?
 w Albanii fizyka nie działa

 pełno tam straganów, straganików


 wesele nam zatorowało drogę
 a ten pan postanowił się nagle zatrzymać na jezdni i...pójść gdzieś


 Ida tęsknie patrzy na plac zabaw, który był przy hotelu, niesostępny dla "obcych". Więcej dzieci niż mrówków ;-)
 warsztaty artystyczne. Godzinę później, w tym samym miejscu na trawie siedzieliśmy my - przebierając Idę, piorąc jej ciuszki w fontannie (taka tam biegunka... ;-/ ) i jedząc kanapki.
 pełno knajpek a w nich az zcarno od mężczyzn - siedzieli, popijali herbatkę, spokojnie rozmawiali. W środku dnia. Dlaczego? Gdzie kobiety? Kto za nich pracuje?


 tuż przed granicą zjechaliśmy z dogi głównej i wjechaliśmy w uliczke, która mogłaby spokojnie pojawić się w programie "997" albo jakims mrocznym horrorze. Pełno Cyganów, obszarpanych, brudnych, śmieci, prowizoryczne domy....po kilkuset metrach zdecydowaliśmy zawrócic i mocno przyspieszyć. Wydawało sie, że jak tylko się atrzymamy lub zwolnimy to dopadnie nas jakaś zgraja, rozbierze auto na części pierwsze, potem rozbierze nas i na końcu by nas zjedli, a skalpy powiesili na wjeździe w uliczkę.

Po chwili Rafał odezwał się na CB, że możemy wrócic i kawalek dalej jest najstarszy kamienny most w Europie, ale ja jakoś nie miałam ochoty tam wracać,  poza tym baliśmy sie, że będzie korek -gigant na granicy, tak jak gdy wjeżdżaliśmy, a Idę męczyła ostra biegunka, więc wolelismy nie ryzykować i nie przedłużać niepotrzebnie.
Tuż przed granicą taki oto widok:

 ..Wojto mi dopiero uświadomił, że tam MIESZKAJĄ Cyganie...
 Takie luksusy w Rafaelo Resort :-D


Było warto to zobaczyc, Szkoda, że nie zgłębiliśmy bardziej, alemoże keidyś lepiej się przygotujemy i tam wrócimy. Tak jeszcze na koniec: najciekawszą częścią Skodera były przedmieścia i okolice centrum, natomiast ścisłe centrum, deptak to jakaś porażka, zupełnie inny świat:
- modne kawiarnie zamiast stylowych małych
- panowie w nich siedący to jacyś modele z kiepskich żurnali zamiast zwykłych, normalnie ubranych, niezbyt zadbanych panów
- sklepy "ą i ę" zamaist małych sklepików. Poza centrum fajne było to, że były sklepy np. tylko z folią, tylko z dużmi oponami, tylko z małymi oponami, tylko z lampami...
- asortyment sklepów z centrum to głównie "designerskie" ciuchy i bibeloty, pamiatki jkie można kpić w każdym kiosku nad morzem w Czarnogórze i Chorwacji

Ponieważ nie było na granicy korka i dojechaliśmy w okolice namiotów w miarę szybko, to na obiad i popołudniowy spacer wybraliśmy się na Wyspę Świętego Mikołaja. Miał być tam rezerwat przyrody, a tymczasem...
Centrum nudystyczne! Byliśmy trochę oszołomieni, obok nas przechodzili i ubrani i rozebrani, w życiu nie widziałam tylu dyndającyh...yyy... no tylu gołych facetów! Niestety, nie miało to nic wspólnego z erotyzmem, wręcz przeciwnie, blee. Warto było to zobaczyć, ale podejrzewam, że nudystką to ja nigdy nie zostanę ;-)
Obiad w knajpce z widokiem na gołe tyłki przepyszny!