W sobotę około południa Ida postanowiła, że zamiast pójść spać woli mi pomóc w robieniu ciasta. Najpierw się posiliła....
pierwsze dwa kucyki ;-)))))
...a potem zabrałyśmy się do roboty. Ida dzielnie wszystko wsypywała
nic nie rozsypała i nawet jajka wylądowały tam gdzie powinny!
potem sie bawiła ciastem
eksperymentowała
gniotła i skubała
odrywała
...podjadała!
wałkowała
i próbowała wycinać kształty foremką
:-) potem przyjechali Państwo B. B-B, Rafał dzielnie pomagał Wojtowi demolować mieszkanie, wrócili wiecorem brudni i mokrzy że hej!
A to pierwsze zdjęcie nadające się do publikacji - śniadanie.
rodzinne śniadanie
próba uczesania kołtuna
podduszanie?
am!
"Tato, ty też musisz tak memlać zamek"
"...ale nie MNIE!"
:-)
Blog powstał kiedy nasza rodzina była w rozjazdach, żebyśmy na bieżąco wymieniali się zdjęciami i wydarzeniami z dnia. Rozjazdy się skończyły, ale przyjemność pisania pozostała. Tworzy się piękna pamiątka.
niedziela, 15 września 2013
czwartek, 12 września 2013
Albania. Skoder. Wyspa Św. Mikołaja
c.d. czarnogórskiej relacji. Chociaż zdrowie nie dopisywało większśsci naszej gromady, chociaż czas nam się kurczył, a wydatki mnożyły, choć nic nie wiedzieliśmy o Albanii, ani o tym co w pół dnia można tam zobaczyć - pojechaliśmy. W końcu byliśmy tuż pod granicą. Żródła podawały różne wersje, że się płaci za wjazd, że trzeba specjane papiery na auto, że są korki... i z tego wszystkiego potwierdziły się tylko korki. Na szczęście nie w tą stronę, w którą my jechaliśmy. Widoki były przepiękne,wioski, które mijaliśmy po drodze bardzo klimatyczne i na szczęście inne niż te wszystkie turystyczne miasteczka, które nota bene wyglądają na jedno kopyto.
Gdy minęliśmy granicę...
- przedziwne pojazdy wożące ludzi
- śmieszne sklepy
- bandy Cyganów, żebrzących przy wjeździe do miasta. Byli poczochrani, brudni, pokazywali przeróżne schorzenia i kalectwa...nigdy czegoś podobnego nie widziałam
- spacer z krowami
- i zaraz znikną za jedną z pięknych bram
- tony śmieci, tu na przykład w dolinie rzeczki, niestety nie wyszło wyraźnie
- ciekawie wyglądających ludzi
zadanie na spostrzegawczość: kto tu widzi koparkę?
Skoder. Jedno z większych miast w Albani, leży nad wielkim Jeziorem Skoderskim. Ciekawostką jest to, że nie ma tam zasad ruchu drogowego. Każdy jeździ jak chce, w którą stronę chce, zatrzymuje się gdzie ma ochotę i wychodzi z samochodu np coś kupić, albo pogadać. Znaki są, ale nikt ich nie respektuje, linie na drodze? policjant "kierujący" ruchem? to tylko nic nie znaczące detale ;-) Podziwiam chłopaków, że prowadzili i to bez żadnej stłuczki, bo to było nie lada zadanie, choć przygoda zostanie w pamięci na całe życie.
to dopiero niezła "fura" ;-D
było tam wiele warsztacików, sklepików, punkcików usługowych itd. To np. warsztat wielkości garażu
taxi?
w Albanii fizyka nie działa
pełno tam straganów, straganików
wesele nam zatorowało drogę
a ten pan postanowił się nagle zatrzymać na jezdni i...pójść gdzieś
Ida tęsknie patrzy na plac zabaw, który był przy hotelu, niesostępny dla "obcych". Więcej dzieci niż mrówków ;-)
warsztaty artystyczne. Godzinę później, w tym samym miejscu na trawie siedzieliśmy my - przebierając Idę, piorąc jej ciuszki w fontannie (taka tam biegunka... ;-/ ) i jedząc kanapki.
pełno knajpek a w nich az zcarno od mężczyzn - siedzieli, popijali herbatkę, spokojnie rozmawiali. W środku dnia. Dlaczego? Gdzie kobiety? Kto za nich pracuje?
tuż przed granicą zjechaliśmy z dogi głównej i wjechaliśmy w uliczke, która mogłaby spokojnie pojawić się w programie "997" albo jakims mrocznym horrorze. Pełno Cyganów, obszarpanych, brudnych, śmieci, prowizoryczne domy....po kilkuset metrach zdecydowaliśmy zawrócic i mocno przyspieszyć. Wydawało sie, że jak tylko się atrzymamy lub zwolnimy to dopadnie nas jakaś zgraja, rozbierze auto na części pierwsze, potem rozbierze nas i na końcu by nas zjedli, a skalpy powiesili na wjeździe w uliczkę.
Po chwili Rafał odezwał się na CB, że możemy wrócic i kawalek dalej jest najstarszy kamienny most w Europie, ale ja jakoś nie miałam ochoty tam wracać, poza tym baliśmy sie, że będzie korek -gigant na granicy, tak jak gdy wjeżdżaliśmy, a Idę męczyła ostra biegunka, więc wolelismy nie ryzykować i nie przedłużać niepotrzebnie.
Tuż przed granicą taki oto widok:
..Wojto mi dopiero uświadomił, że tam MIESZKAJĄ Cyganie...
Takie luksusy w Rafaelo Resort :-D
Było warto to zobaczyc, Szkoda, że nie zgłębiliśmy bardziej, alemoże keidyś lepiej się przygotujemy i tam wrócimy. Tak jeszcze na koniec: najciekawszą częścią Skodera były przedmieścia i okolice centrum, natomiast ścisłe centrum, deptak to jakaś porażka, zupełnie inny świat:
- modne kawiarnie zamiast stylowych małych
- panowie w nich siedący to jacyś modele z kiepskich żurnali zamiast zwykłych, normalnie ubranych, niezbyt zadbanych panów
- sklepy "ą i ę" zamaist małych sklepików. Poza centrum fajne było to, że były sklepy np. tylko z folią, tylko z dużmi oponami, tylko z małymi oponami, tylko z lampami...
- asortyment sklepów z centrum to głównie "designerskie" ciuchy i bibeloty, pamiatki jkie można kpić w każdym kiosku nad morzem w Czarnogórze i Chorwacji
Ponieważ nie było na granicy korka i dojechaliśmy w okolice namiotów w miarę szybko, to na obiad i popołudniowy spacer wybraliśmy się na Wyspę Świętego Mikołaja. Miał być tam rezerwat przyrody, a tymczasem...
Centrum nudystyczne! Byliśmy trochę oszołomieni, obok nas przechodzili i ubrani i rozebrani, w życiu nie widziałam tylu dyndającyh...yyy... no tylu gołych facetów! Niestety, nie miało to nic wspólnego z erotyzmem, wręcz przeciwnie, blee. Warto było to zobaczyć, ale podejrzewam, że nudystką to ja nigdy nie zostanę ;-)
Obiad w knajpce z widokiem na gołe tyłki przepyszny!
Gdy minęliśmy granicę...
- przedziwne pojazdy wożące ludzi
- śmieszne sklepy
- bandy Cyganów, żebrzących przy wjeździe do miasta. Byli poczochrani, brudni, pokazywali przeróżne schorzenia i kalectwa...nigdy czegoś podobnego nie widziałam
- spacer z krowami
- i zaraz znikną za jedną z pięknych bram
- tony śmieci, tu na przykład w dolinie rzeczki, niestety nie wyszło wyraźnie
- ciekawie wyglądających ludzi
zadanie na spostrzegawczość: kto tu widzi koparkę?
Skoder. Jedno z większych miast w Albani, leży nad wielkim Jeziorem Skoderskim. Ciekawostką jest to, że nie ma tam zasad ruchu drogowego. Każdy jeździ jak chce, w którą stronę chce, zatrzymuje się gdzie ma ochotę i wychodzi z samochodu np coś kupić, albo pogadać. Znaki są, ale nikt ich nie respektuje, linie na drodze? policjant "kierujący" ruchem? to tylko nic nie znaczące detale ;-) Podziwiam chłopaków, że prowadzili i to bez żadnej stłuczki, bo to było nie lada zadanie, choć przygoda zostanie w pamięci na całe życie.
to dopiero niezła "fura" ;-D
było tam wiele warsztacików, sklepików, punkcików usługowych itd. To np. warsztat wielkości garażu
taxi?
w Albanii fizyka nie działa
pełno tam straganów, straganików
wesele nam zatorowało drogę
a ten pan postanowił się nagle zatrzymać na jezdni i...pójść gdzieś
Ida tęsknie patrzy na plac zabaw, który był przy hotelu, niesostępny dla "obcych". Więcej dzieci niż mrówków ;-)
warsztaty artystyczne. Godzinę później, w tym samym miejscu na trawie siedzieliśmy my - przebierając Idę, piorąc jej ciuszki w fontannie (taka tam biegunka... ;-/ ) i jedząc kanapki.
pełno knajpek a w nich az zcarno od mężczyzn - siedzieli, popijali herbatkę, spokojnie rozmawiali. W środku dnia. Dlaczego? Gdzie kobiety? Kto za nich pracuje?
tuż przed granicą zjechaliśmy z dogi głównej i wjechaliśmy w uliczke, która mogłaby spokojnie pojawić się w programie "997" albo jakims mrocznym horrorze. Pełno Cyganów, obszarpanych, brudnych, śmieci, prowizoryczne domy....po kilkuset metrach zdecydowaliśmy zawrócic i mocno przyspieszyć. Wydawało sie, że jak tylko się atrzymamy lub zwolnimy to dopadnie nas jakaś zgraja, rozbierze auto na części pierwsze, potem rozbierze nas i na końcu by nas zjedli, a skalpy powiesili na wjeździe w uliczkę.
Po chwili Rafał odezwał się na CB, że możemy wrócic i kawalek dalej jest najstarszy kamienny most w Europie, ale ja jakoś nie miałam ochoty tam wracać, poza tym baliśmy sie, że będzie korek -gigant na granicy, tak jak gdy wjeżdżaliśmy, a Idę męczyła ostra biegunka, więc wolelismy nie ryzykować i nie przedłużać niepotrzebnie.
Tuż przed granicą taki oto widok:
..Wojto mi dopiero uświadomił, że tam MIESZKAJĄ Cyganie...
Takie luksusy w Rafaelo Resort :-D
Było warto to zobaczyc, Szkoda, że nie zgłębiliśmy bardziej, alemoże keidyś lepiej się przygotujemy i tam wrócimy. Tak jeszcze na koniec: najciekawszą częścią Skodera były przedmieścia i okolice centrum, natomiast ścisłe centrum, deptak to jakaś porażka, zupełnie inny świat:
- modne kawiarnie zamiast stylowych małych
- panowie w nich siedący to jacyś modele z kiepskich żurnali zamiast zwykłych, normalnie ubranych, niezbyt zadbanych panów
- sklepy "ą i ę" zamaist małych sklepików. Poza centrum fajne było to, że były sklepy np. tylko z folią, tylko z dużmi oponami, tylko z małymi oponami, tylko z lampami...
- asortyment sklepów z centrum to głównie "designerskie" ciuchy i bibeloty, pamiatki jkie można kpić w każdym kiosku nad morzem w Czarnogórze i Chorwacji
Ponieważ nie było na granicy korka i dojechaliśmy w okolice namiotów w miarę szybko, to na obiad i popołudniowy spacer wybraliśmy się na Wyspę Świętego Mikołaja. Miał być tam rezerwat przyrody, a tymczasem...
Centrum nudystyczne! Byliśmy trochę oszołomieni, obok nas przechodzili i ubrani i rozebrani, w życiu nie widziałam tylu dyndającyh...yyy... no tylu gołych facetów! Niestety, nie miało to nic wspólnego z erotyzmem, wręcz przeciwnie, blee. Warto było to zobaczyć, ale podejrzewam, że nudystką to ja nigdy nie zostanę ;-)
Obiad w knajpce z widokiem na gołe tyłki przepyszny!
Subskrybuj:
Posty (Atom)