Cześć Wojto :-)
Dzisiejszy dzień nie był jakoś szczególnie ekscytujący ... a może tylko się wykręcam, bo nie robiłam zdjęć?
Mała spała sobie tak słodko, że można ją było zacałować. Dzis skończyła 5 miesięcy. Jak? Że niby kiedy?!?! Ależ ten czas poleciał, prawda?
Po wstaniu i leniwym śniadaniu zebrałyśmy nasze bambetle i wybrałysmy się do pediatry.
Mama zabrała się z nami, bo szła do komisu meblowego (dzień jak codzień ;-) ), więc ją kawałek podwiozłam. U lekarza wszystko dobrze, dostałam zapas recept na 3 miesiące i pozwolenie żeby dzwonić na komórkę "w razie czego". Swoją drogą dr L. przepisała Idzie witaminę D w kroplach, podobno jest dużo tańsza niż w kapsułkach, ale tylko na recepte. Dlaczego lekarze sami tego nie proponują? Przecież wiadomo, że każde dziecko bierze tą witaminę? Gdyby nie Gosia to bym w ogóle nie wiedziała o tej refundacji!
Potem Mała miała szczepienia. Sztuk trzy. Poprosiłam o jedno za drugim, na tak zwanym "jednym ryku" i nie było najgorzej. Dzielna ta nasza Pysia.
Po lekarzu pojechałysmy do domu. To było jak powrót "po latach", nie było nas tam 2 dni! Przez kilka godzin próbowałam ogarniać, prałam, wieszałam pranie, ściągałam pranie, rozkładałam pranie, przepakowywałm torby, obejrzałam Klan i 1.Miłość - choć ciężko to nazwać obejrzeniem, nic z tego nie wiem, bo puŚciłam, ale biegałam po domu. Przez to wszystko przeplatały się również próby uspania Idy i telefony. Dziś była istna gorąca linia! W ciągu tych kilku godzin kiedy byłam w domu rozmawiałam z Anią, Asią, Kingą, Agą Zdradą i Kasią z pracy.
Po 17 zebrałyśmy manatki i znów opuściłyśmy nasz domek. Jutro z rana mama jedzie do dentysty w Knurowie, więc znów tam będziemy spać i zawieziemy mamę.
Ale zanim pojechałyśmy do mamy to zahaczyłyśmy o Wierzboli. Jak wchodziłyśmy to wszystko było ładnie i pięknie. Dzieci uśmiechnięte powitały nas w progu, Asia wzięła Idę, która była zaciekawiona i pogodna, Janusz siedział sobie na kanapie, pił kawę i jadł ciacho. Godzinę później: Jacuś biegał bez skarpet, włączał TV i gry na telefonie choć Asia mu zakazywała, Janusz zdąrzył 3 razy wyjść z domu i gdzieś pojechać, Asia przytargała ze strychu pudła z ciuchami i przerzucała "te dla Idy", "te za małe", "te chłopięce" w efekcie czego zrobiło się jak po wybuchu bomby. Ida początkowo pogodna zjadła obiadek z łososiem i postanowiła się pozłościć, dała niezły popisk i do końca nie udało jej się uspokoić, więc się darła w niebogłosy (zionąc przy tym rybką hihihih). Ufff... Była śpiąca, bo w aucie zasnęła zanim ją jeszcze przypięłam pasami. U mamy ją położyłam i spi niunia. Brudna niunia, bo dziś mialam w planie ją wykąpać, a ona na to hoop siiii hooop siiiii ;-) //dla niewtajemniczonych Czytaczy: nie kąpiemy Idy codziennie ponieważ ma atopowe zapalenie skóry i kąpiele bardzo jej wysuszają skórę. Wszystko pod kontrolą i zgodnie z zaleceniami lekarskimi, więc proszę do Opieki Społecznej nie dzwonić!//
Czy Ty zdajesz sobie sprawę, że minęło już 5 miesięcy odkąd ta mała Piszczałka pojawiła się na świecie? A czy pamiętasz jeszcze jak to było jak Jej nie było? :-) A czy pamiętasz jaka była tyci tyci? I jaką miałą maleńką główkę?
niby to samo body... ale jakoś miejsca w nim mniej (patrz na otwór na udo)
picie wygląda już trochę inaczej
nigdy nie zapomnę tego pierwszego dotyku
to jest wręcz niemożliwe... ;-|
na kolanach już tak nie może leżeć...
koszulka w misia-pilota. Ten pierwszy raz to się w niej topiła
smyra mnie po brodzie
no i gdzie się podziała ta mała czarna kudłata główka?
teraz już jej tak nie utrzymasz :-)
żółw i Ida zamienili proporcje głów
To tyle sentymentalnej podróży
nasz Skarb jest już naprawdę duży
Utul nas obie wirtualnie
bo bez Ciebie śpi się fatalnie