niedziela, 28 kwietnia 2013

Ida ma już rok!

A za nami pierwsza urodzinowa impreza! Wojto pięknie ozdobił pokój! Nie mogłam znaleźć dostępu do helu, ale i na to znalazł rozwiązanie hihi

(przyp. jeden z tych balonów wisi już szósty dzień!)

 pierwszy prezent - urocze bikini! Ale będzie popisówka na następnych zajęciach na basenie ;-)
 Ida nie potrafi dmuchać, więc musiałam pomóc

motyw tortu to kaczka w balii. Wydaje nam się, że kaczka jest jednym z ulubionych zwierzątek Idy

 "takiego bałaganu to jeszcze nigdy nie widziałam!" :-)






 a tu kilka fotek porównawczych:

Ida rok temu

 Ida teraz



Poczytam Ci, Mały Nosie.

ale rano... byliśmy na basenie. Tym razem, ze względów technicznych zajęciaodbywały się na duzym basenie - ale przygoda!



czwartek, 25 kwietnia 2013

Znajdź dziecko

Czasem, w nowych przestrzeniach cieżko nam się odnaleźć ;-)
Na spacerach uwielbiam patrzeć jak sobie siedzi w wózku, trzyma się poręczy, trochę chwieje, rozgląda, piszczy na widok gołębi a jej włoski się tak śmiesznie rozwiewają ;-)

Poranek

 tak Ida wygląda po obudzeniu hihi



Ida na gigancie!

Idusia w ostatnich dniach w naszym mieszkaniu jak tylko otwierałam drzwi wytuptywała z domu ;-) Akurat sąsiedzi robili remont i co chwilę inne meble stały na klatce.

Pierwszy prezent :-)

Babci Alinie się pomieszały daty i wczoraj przytargała wielgachny prezent dla Idy. Oczywiście jeszcze go nie otworzyliśmy, bo musi doczekać do faktycznych urodzin, ale Ida już go sobie dzisiaj oglądała uważnie.



Zmiany... zmiany...

 Czasem rzeczy zmieniają się bardzo nagle. Tak nagle, że nie myślimy wtedy o robieniu zdjęć pamiatkowych, a szkoda.

Ech... ogłoszenie, że wynajmiemy mieszkanie wisiało w internecie chyba ze trzy miesiące. Po licznych głosach, że przesadziłam z ceną zdecydowałam się ją obniżyć. Przeredagowałąm ogłoszenia w poniedziałek albo wtorek. Chętna dziewczyna zadzwoniła w piątek. Wprowadzić chciała się... następnego dnia!

Wiedzieliśmy, że to szaleństwo, ale zdecydowaliśmy się na wyprowadzkę w jakieś... 20 godzin. Z początku było tyle roboty, że nie wiedzieliśmy w co ręce włożyć. Na szczęście Ida wiedziała od czego zacząć ;-)

te 20 godzin to razem ze snem i ... basenem w sobotę rano ;-) ...a potem jeszcze śniadaniem u mamy. I kawą z ciachem... hihih

 To była trzecia lekcja Idy i czwarta wizyta na basenie w ogóle. Tym razem ani razu nie wyła, czasem tylko robiła śmieszne, niezadowolone miny, ale świetnie się bawiła. Skakać do wody z brzegu wprost uwielbia!




Moja mama zajeła się Idą na cały dzień a my kursowaliśmy pakujac manele. Było tego po prostu mnóstwo! Mama jak zobaczyła ile rzeczy ze sobą przywieźliśmy to zbladła ;-)

Wojtek średnio dziesięć razy na godzinę używał słowa "masakra". Ale udało się! Jeszcze przez kilka dni będziemy jeździć i zabierać jakieś drobiazgi, ale mieszkanie udostępniliśmy koło godziny 19.

Ech... Zabrze Zabrzem, ale to był nasz kochany domek, nasz azyl i nasze miejsce na Ziemi przez sześć lat, więc obojgu nam kręciłą się łezka w oku. Cóż, życie....

Ida w nowym miejscu odnalazła się świetnie. Ma mnóstwo przestrzeni, mnóstwo atrakcji, mnóstwo nowych rzeczy do rozwalania, przenoszenia z pokoju do pokoju, Oskara, który przed nią musi zwiewać... a pzrede wszystkim średnio raz - dwa razy dziennie jeżdzę z nią na spacery do lasu. To jest cudowne. Ile nowych doświadczeń! Ileż nowych zajęć!

- Ida już mówi "Oskar"
- ma specjalny odgłos na widok gołębia
- uwielbia huśtawki
- zamist piaskownicy woli się bawić żwirem
- uwielbia zbierać albo przynajmniej dotykać wszystkie napotkane śmieci
- na razie (tfu tfu!) całkiem nieźle sobie radzi z szufldami, drzwiami i szafkami - nie sposób założyć na wszystko tutaj blokad...

W ciągu tych kilku dni spotkałam na spacerach cztery osoby, których nie widziałam wieki. Co chwilę mijam kogoś znajomego na spacerze, albo w sklepie. Czuję się jakbym po wakacjach wróciła do domu ;-)




Nie wiem czy Babcia ma już nas dość, ale w każdym razie nieźle trzyma pozory ;-)
Nowy etap w naszym życiu uważam za otwarty! Kilka punkcików zrealizowanych, przed nami jeszcze jakiś milion kolejnych ;-)

piątek, 19 kwietnia 2013

Dziewczynka z zapałkami

Jak w tytule:


Ida po prostu uwielbia zapałki, pewnie po siostrzeńcach.

Dziś zamieniliśmy się z Wojtem rolami. Po jego powrocie z pracy ja z Idą poszłyśmy na spacer, a on został w domu i robił kolację i porządki. W dodatku sam tak wybrał! Czyż ja nie mam fajowego męża? ;-)

A spacer był taki se. Pogoda super (już coraz częściej się zastanawiam czy nie ZA super?), nawet idąc do parku pomyśłałam, że wcale nie jest w tym Zabrzu tak najgorzej. Spokojna okolica, rzut beretem do centrum, to centrum fajnie zabudowane... park 7 minut spacerem od nas. Hmm... jest "ale". Chyba wskaźnik osób przypadających na metr kwadratowy parku w tym mieście jest jakiś rekordowy. Ileż tam było ludzi! Siedzących, chodzących, biegających, ćwiczących na otwartej siłowni, leżących na trawie, grających w piłkę, spacerujących z psami, ganiających za dziećmi, siedzacych w piaskownicy. Ida nie zmróżyła oka, bo po pierwsze wszystko ją bardzo interesowało, a po drugie jak tylko jej powieki opadały to ...
... - przechodzący obok krzyczał na psa/dziecko/męża
- dzwonił mu telefon
- on dzwonił do kogoś
- dziecko się wywalało i darło
- panny nastolatki oblegające ławkę chichotały jak oczadziałe
-panicze nastolatkowie równie oczadziali przeklinali, albo się wzajemnie okadali łypiąc co chwilę w stronę ławki z pannami

Generalnie można by katalog osobistości stworzyć, albo książkę jakąś, ale do spania to to się nie nadawało. W dodatku jak park duży tak w całym nim śmierdziało papierosami. Ohyda.

Może keidyś będzie zakazpalenia w miejscach publicznych w ogóle? Może chociaż zabroni się smrodzenia na chodnikach i w parkach? Może nie będzie można palić w mieszkaniu jeśli to wentylacją leci do sąsiadów? Albo palić na balkonie kiedy latem dym leci przez otwrte okna do sąsiadów..? Marzenia dobra rzecz ;-)

 myjnia ręczna :-)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Kilka "ukradnętych" fotek

 a tak było na święta
 Piękne kwiaty, które tak naprawdę czekały na poniedziałek ;-) Wjechały na stół tylko na moment, aby cyknąć fotę i zrobić wrażenie, a potem fru! Na balkon coby się nie rozwinęły i dotarły do jubilatki w całej okazałości ;-) Udało się!


środa, 17 kwietnia 2013

Husiu husiu

Dziś byliśmy razem na spacerze. Takie ciepłe dni to jeszcze niedawno było marzenie.
Ida dobrze się bawiła ;-)

- jojczała jak jedliśmy lody, więc trzeba było jej dawać co jakiś czas "liza". Gdzie moje postanowiennie o nie dawaniu jej słodyczy? ;-(
- woli jeździć przodem do świata. A buu.
- mamy głupi wózek, w którym jak się dzicko przypnie szelkami to jest tak dziwnie odgięte do tyłu, nie siedzi tylko półleży = ześlizguje i zwisa.

"Tam mnie wieź!"


Od wczoraj robi też husiu husiu szczerząc dziąsła ;-)




Kochany czupurek.

Kiedy najpóźniej wychodzą zęby?