poniedziałek, 30 marca 2015

Kim jest Pan Totti a kim Sorn Gara?

//Po sześciu miesiącach od pubklikacji w poście "Urodziny Błażeja" pojawiły się 3 nowe zdjęcia ;-) //

Pan Totti
15 marca byliśmy w kinie na specjalnym spektaklu dla dzieci. Gościem była pani Sorn Gara, która jest gliwiczanką ( i mamą piątki dzieci - ale czad!). Opowiadała o tym jak wymyśliła Pana Tottiego i jak się on potem znalazł w książkach i nawet w animowanej bajce. Później obejrzeliśmy kilka bajek i tak naprawdę dopiero wtedy poznaliśmy Pana Tottiego, bo wcześniej nawet o nim nie słyszeliśmy.

Na seansie była również mama z Grzesiem i jego kolega oraz nasi ulubieni sąsiedzi ;-) 
Po pokazie bajek ustawiliśmy się w kolejce po autograf i Pawełek i Ida mają specjalny wpis w swoich książkach ;-)
To już trzeci autograf Idy. Ma kartkę od Małgorzaty Musierowicz (kocham, kocham, kocham!) oraz książeczkę pana Stanisława Hajto własnoręcznie mi sprzedaną i podpisaną ;-)

Pani Sorn Gara: dla kogo napisać?
Idusia:  Dla Idusi.




Potem poszliśmy się rozpieścić kawą i ciachem do Pinochia ;-) A po takiej uczcie nasi żarłoczni sąsiedzi poszli jeszcze na obiad do Magnesu (to knajpa Magdy Chinki).


My natomiast wpadliśmy do domu, próbowaliśmy się przebrać, po czym wskoczyliśmy spowrotem w te same ciuchy (jak widzę się na zdjęciach to upewniam się, ze nie była to dobra decyzja, cholera). Wojto sprawdzał drogę i parkingi, ja w tym czasie ćwiczyłam German Dance na skrzypcach i potem pognaliśmy do teatru w Chorzowie na "Koguta w rosole".
Cóż za cudownie intensywny weekend :-)

piątek, 27 marca 2015

Spływaj Marzanno!

21go marca jak przystało na pierwszy dzień wiosny zrobiliśmy (biodegradowalna) Marzannę



zanieśliśmy nad Kłodnicę



dłuuugo sie z nią żeganliśmy


 aż w końcu Wojto wkroczył do akcji i ostatecznie wylądowała paskuda w wodzie ;-)

Wiosno- przyłaź!!

Po tymże akcie byliśmy na kawie i lodach w Magnesie i spacerem po samochód zostawiony poprzedniego wieczora pod blokiem Chińczyków ( byyliśmy na chińskej kolacji u Magdy i Weia - brak zdjeć chlip chlip), a tego dnia wieczorem odwiedził nas (w końcu) Mariusz z Olą (brak zdjęć - chlip chlip).

A porządki świateczne  kiedy?! :-)

środa, 25 marca 2015

Baseny

Całkiem niedawno wybrałyśmy się na basen z Idą, Magdą Chinką, Tają, Magdą Chmielką i Agatką. Basen był dla nas nowy, toteż poruszałyśmy się po nim nieco zagubione, ale ostatecznie wszystkie dziewczyny miały dobrą zabawę. Mi się chyba najbardziej podobało w "rzece", z której nie umiałysmy wyjść ("Tato musi pójsć z nami żeby nas ratować") oraz na basenie zewnętrznym, bo było chwilowo tak cieplutko, że poczułam się jak na wakacjach. Po basenie w planie były lody, ale i Agatka i Taja postanowiły uderzyć w popołudniowa drzemkę, więc nie wybrałyśmy się.

Tego dnia zresztą było wiecej atrakcji, bo byłyśmy z Oskarem sprawdzić czy działa już nasza dzielnicowa budka z lodami (niestety nie), Wojto wybrał się na mecz ( Piast vs Górnik), potem zmienił naszą kuchnię w jaskinię hazardu (poker i whisky, w sumie jako, że był wśród nich żołnierz to dobrze, że nie ewoluowało w jakąś wystrzałową ruletkę hihih) a ja z Idą w tym czasie schroniłyśmy się u Magdy Chmielki na kawie, ciastkach i innych pysznościach. 

Tego wieczora nawet punktualnie chodząca spać Agatka nieźle zarwała noc ;-)

Zgodnie z Idy sugestią następnym razem na basen z rzeką wzięłyśmy Wojta i nas ratował :-)
A to już zdjęcie z naszego basenu - pękamy z dumy, bo oto Ida definitywnie nie boi się już suszarki do włosów ;-))))







 To, że ludzie kiepsko czytają ze zrozumieniem to już wiem od dawna ;-))



wtorek, 17 marca 2015

Ido-mowa

Od kilku miesięcy mam notesik, w którym sobie skrobię różne ważne rzeczy. Również hasła Idy, bo czasem wydaje się, że zapamiętamy je na pewno, a potem jednak wylatują z głowy. Ile ciekawych rozmów wyparowało mi juz z głowy....  :-( W notesie okazuje sie, że wcale zbyt wielu notatek nie ma...




Leżałam w łóżeczku, śpiłam a potem wyjdziełam (wyszłam).

(do Wojta, kiwając z aprobatą główką) Możesz chodzić w tym garduniecu (garniturze)

(Po zabawie w rzekę Ida się otrzepała z wymyślonej wody i pyta Wojta)
- Tato oczepiłeś się?
- nie
-to się oczep 
(Wojto się otrzepał)
- oczepiłeś się?
- tak
- czemu?

( Po lekturze Bambiego nastał czas trudnych pytań o smierć i umieranie, myśliwych, strzelby itd)
Mamo, ty nie możesz umarłać. A jak dostaniesz kulką to nie bój. Psyjdzie wiewórka i cie będzie głaskać i nie umarliesz.

Babcia nie pozwoliła mi na zienzialni, bo kenkopus babule bolał. (że kręgosłup)



Ida podczas jedzenia, jak jej zwracamy uwagę, że "nie samo picie", albo "nie samego ogórka" to nam spokojnie odpowiada "raz picie, raz jedzenie", "raz ogórek, raz kotlecior" itd. Pewnej nocy przebudziła się i jękneła, poszłam do niej, podałam jej kubek z piciem i się do niego przyssała. piła, piła, piła, potem przestała, położyła na dwie sekundy głowę na poduszce, po czym znów się przyssała i piła i piła. Znów głowa do poduszki na ułamek sekundy i znów żłopanie. Mówię jej spokojnie, żeby już odłożyła kubek i zasnęła a ona mi na to spokojnie, choć mam wrażenie, że nadal w półśnie:
- raz picie raz spanie.

Choć znalaznąć mi tą siąśkę co się hipcio śmieje.

Osiem...dziewięć...dziesięć...jedenaście...dwienaście.

Jak zjem to pójdziemy na spacer. Na Londyn.

 Ida sama z siebie napisała "TAT" za Chiny nie dała się namówić na dopisanie "A"


Wojto pyta:
- mogę Ci obciąć pazurki?
- Tak. Jak będziesz Rafałem.

Jedziemy autem i Ida pyta czy jedziemy do Bielska. Ja mówię, że nie, że wracamy skądśtam do domu.
- a ja bym chciała do Rafała.
- i co byś chciała z Rafałem robić?
- (bez zastanowienia) Mieszkać.

- Idula, powiedz za kogo się przebierzesz na bal.
- za gruszkę (wróżkę)

podejście II, przy drugim balu
- Idusia za kogo teraz będziesz przebrana?
- Za kangurka.
- Nie. Przecież masz czarny strój z pajęczynami, muchami i sześcioma długimi nogami. Przebierałaś się w niego wczoraj. Pamiętasz?
- tak.
- to kim bedziesz?
- kangurkiem.

- Mamo, czy Ty jesteś boj?
- Czy ja się boję? Czego?
- Nie boje. Czy ty jesteś boj?
(chwila zastanowienia)
- Nie Iduś, ja jestem gerl.

Idąc sobie na spacerze śpiewamy piosenkę:
my: Who says meeee? (kto robi meee?)
Ida: The sheep. (owca)
my: Who says miaaałłłł
Ida: The cat.
my: Who says quack quack?
Ida: The dack.
my: Who says ioooo ioooo?
Ida: The osioł.

- Obniżyłam Ci wózek. Bardziej się nie da.
- Da się mamo, babcia umie. Babcia ci tłumaczy i ty też umiesz.


A u babci jest jeszcze ten malowaniec? (malarz)

Mamut szuka mamy. Ale nie ma mamy bo zniknęła z umarcia.

Mamo ja sama założę ten krótki renkaw, bo nie mam zimnych renców.

Jak nie myje ktoś zębów to się robi zły, brzydki i stary.

Na widok pęsety:
- daj! powyrywam sobie za dużo rzensków.
albo:
- powyrywam ci te stare włosy (że niby siwe)


Bywa też sentymentalnie:

- A jak Ty umrzesz to będziesz na Idę patrzeć z nieba?

Po rozmowie o ptasim mleczku, że to takie czekoladki i że Dziadzio je bardzo lubił.
- a ty mamo też lubisz?
- tak
przez kolejne pół godziny kolorowałyśmy sobie spokojnie i nagle pada pytanie
- dziadzio cię nauczył?
- kolorować?
- nie. Lubić mlećko?

sobota, 14 marca 2015

Na jakie pytania odpowiada "pani od ksero"

Czy tymi schodami dojdę na górę?

Czy tymi schodami dojdę na dół?

Gdzie dojdę tymi schodami?

Czy mogę iść po tych schodach?

Czy po tych schodach trzeba iść piechotą?

Czy to są schody dla ludzi?

Czy to są schody?


Gdzie dostanę zaświadczenie, że nigdzie nie pracuję i nic w ogóle nie robię?


Kto jest autorem rzeźby diabełków z fontanny przed prezydium?


Czy mogę panią najserdeczniej prosić o wykonanie podedyńczej fotokopii za pomocą kserografu?


Jak działa ten guzik antyzgnieceniowy w windzie?


Dlaczego winda jest zepsuta akurat teraz?

Gdzie jest: męska toaleta, biuro podawcze, NFZ, pani od zepsutych butów, najbliższy serwis odkurzaczy, "ten, tam, gdzie dają mieszkania"?

Machnie mi pani?  (nie mogłam się powstrzymać i pomachałam)





piątek, 13 marca 2015

Kozia Górka

Było to tak. Ciężko nam się umówić z Magdą i Weiem na jakieś wspólne spędzenie czasu, bo albo nie było Wojtka, albo wyjeżdżał Wei, albo codzienna bieganina  plus choroby dzieci to uniemożliwiały. Magda zaproponowała, że moglibyśmy w czwórkę, a właściwie w szóstkę wybrać się kiedyś w góry, do schroniska i spędzić trochę czasu razem, spokojnie pogadać. Bardzo mi się ten pomysł spodobał. Wstępnie umówiliśmy się na koniec lutego.

W międzyczasie Wei dostał delegację. Umówiłam się więc z Magdą, że pojedziemy tylko my z dziewczynkami. Potem do pomysłu dodałam Asię z Igorem i zapowiadało się już w ogóle fajnie.
Potem okazało się, że Wei wylatywał na tyle późno, że właściwie mógł w pt i sobotę być z nami. A zatem do pomysłu dodałam  jego, Rafała i Wojtka, a miejsce akcji zlokalizowałam w Bielsku.
W między czasie Weie się rozchorowały.... i wcale nie mogły pojechać ;-(((

Plan więc ewoluował ponownie i na górkę, bez spania w schronisku weszlismy z Balami ;-)

Była łagodna, szło się świetnie. Tonęliśmy w błocie , ślizgaliśmy się w śniegu, ale spacer był rewelacyjny.


Ogrzewamy sie w schronisku. Ida przemoczyła buciki i rajstopki, a akurat tych rzeczy na zmienę jej nie wzięłam, więc podsuszaliśmy to na kaloryferze.


 Po drodze szukalismy równiez geoskrytki. Po całym swiecie sa pasjonaci poszukiwań za pomoca GPSu i chowaja i znajduja tysiące skrytek, podając na stronie internetowej i w ogólnoswiatowej bazie tylko ich współrzędne. Skrytki sa własciwie wszędzie. My nasza znaleźliśmy o tu:


po chwili wahania czy idziemy dalej - poszliśmy. Trochę nie byłam pewna czy dobra decyzja, bo nie wiedzielismy jak daleko jeszcze, ile nam to zajmie, droga była baaaardzo mokra a zmierzch i przyjazd Chmieli na kawę dość bliski. Na szczęscie wszystko sie udało.

dla Bali była to taka prościzna, że spali po drodze ;-p


środa, 11 marca 2015

Znajomi z Gillingham :-)

Jedziemy autem, nagle dzwoni telefon Wojta. Wojto akurat prowadzi w dodatku musi niespodziewanie zmienić kierunek jazdy, więc nie ma mowy aby odebrał. Odbieram ja. To Rafał Chmiel. Mówi, że mają wolne popołudnie i czy byśmy się na jakąś kawę nie umówili. Ja mu na to "to może wpadniecie do Bielska, to tylko godzinka drogi?"

No i wpadli!!!!

Przez dwa dni w sierpniu mieszkaliśmy wszyscy razem: ja, Wojto, Ida, Magda, Rafał, Agata, Asia, Rafał, Artur, Robert i Igor. W trzech pokojach, w małym domku, w małej miejscowości, która okazała się miejscem ciekawych spotkań. Tak oto 1590 km później spotkaliśmy się ponownie na kawie, ciachu i podziwiając jak przez ostatnie miesiące zmieniły się dzieciaki (zwłaszcza Igor i Agata).





 Agata ustawia Igora.  A Igor wygląda tu jak Leszek ;-)


Byłam przekonana, że Chmiele pozostaną na noc, a tymczasem niestety zaczęli się zbierać do domu (porządki srądki!).
Agata została ubrana w piżamkę i brutalnie wywieziona z Bielska pod osłoną nocy.

Pewnie Wojto zasnął tego dnia i tak wczesniej od niej hihihi

Agata a i z nią Magda i Rafał pojechali i GAPY przegapili przepiękny poranek i południe jakie następnego dnia zafundowało nam słońce.Wiosna pełna gębą!

Poniżej seria zdjęć z tego właśnie poranka - dodatkowo niezapomnianego, bo Robert pomagał Iduli ubierać się i rozbierać i byli w tym wszystkim po prostu rozkoszni ;-) Ciekawe czy pozostaną dobrymi znajomymi na zawsze? ;-)













mimo, że już dawno po karnawale takie oto zdjęcie ;-)


a tyle zostało z naszego gigntycznego bałwana sprzed paru tygodni:

Wojto z synem ;-)


Rafał z córką

 Ida się wyskakała, ale to ile energii mają małe Bale to obłęd ;-)


 hihi

Było cudownie!!
Dziękujemy Balom za miejscówkę i zdjęcia ;-)))