sobota, 31 stycznia 2015

Wirtuozki

W sobotę przyczaiłam Idę jak grzebie mi w skrzypcach. Zapytałam co robi, a ona na to spokojnie, że chce grać i zakłada "takie coś". To "coś" to było żeberko, które oddziela skrzypce od ramienia. Dobrze się za to zabrała! 

Pomogłam jej, a ona od razu myk! przyłożyła brodę do podbródka, wyciągnęła rękę wzdłóż i zaczęła rzępolić. Byłam w szoku jak dobrze wie jak się to wszystko trzyma! A rączki takie krótkie, że spod "gryfu" nie wystaje ani kawałek ;-)





 Potem grałyśmy dwie.

 ... ale po trzech powtórkach "Pana Jana" prosiła, żebym przestała ;-D
 

 - Co chcesz na kolację? Jajo czy parówkę?
- Jajo. I parówkę. I lampę. I drzwi.
- Proszę.
- Czemu?


Łuuukasz! Łuuukasz!

Niedawno odwiedził nas (Wojta niestety nie było) Łukasz. Ida widziała go kilka miesięcy temu, ale wydawała się onieśmielona jego przybyciem (choć domofon otwierała sama). Nie trwało jednak długo gdy zaczęła do kuchni, gdzie siedzieliśmy i rozmawialismy znosić konia... osła... wózek... klocki... wszystkie naczynia... potrawy.... książki... itd. Serwowała obiad, herbatkę i ciasto, robiła konikowi inhalacje (?!), a nawet zażyczyła sobie ubrać nową sukienkę w paski (?!?!?!). Lody zostały definitywnie przełamane.




 rzępu rzępu

"Ida, proszę nie wyjeżdżać! Staraj się, a nie tak byle jak. I przyciskaj tą kredkę, bo blade te twoje dachówki"
 ...bardzo się starała...! ;-)
Kiedy Łukasz wyszedł Ida kazała się postawić na parapecie i tęsknym wzrokiem wpatrywała się w odjeżdżający samochód i zakrzykując co chwilę Łuukasz! Łuuukasz! ;-)))

Między nami dziewczynami

Kiedy Wojto wyjeżdża nie nudzimy się.
Pobudka, szykowanie do wyjścia, praca, expresowy powrót z pracy, odebranie Idy, gonitwa na angol/muzykę/skrzypce, powrót, kolacja, mycie, spanie, pranie, gotowanie....  Jakimś cudem jednak udało nam się kilka luźniejszych chwil ;-)





 ...ta pasja w oczach...
 kreacja by Ida M.
 tasiemka była hitem na pierwszym balu karnawałowym, z którego nie bardzo mam zdjęcia. Potem w domu też Iducha szalała.
 - Co chcesz na kolacje?
- Misia. i parasol
- A masz
- O.
 Przed Dniem Babci udało sie upiec ciastka dla babć. Ida trochę wałkowała, ale zupełnie sama wycinała kształty i przybijała stempelki z napisami "babcia", "babula" i "kocham" ;-)

 laurki zarówno dla babć jak i dla dziadziów zostały wykonane wczesniej, jeszcze z Wojtem ;-)

 robimy masę

Ida u fryzjera. A raczej fryzjer u Idy... No cóż, księżniczki tak mają... ;-)


wtorek, 27 stycznia 2015

Zima!

W niedzielę pojawiła się zima. Troszkę skorzystaliśmy ;-)

 Pierwszy bałwan w życiu Idy. I drugi. hihihihi

selfie

Na dekorowanie bałwana dołączyła do nas jakaś dziewczynka kręcąca się po placu i zerkająca z ciekawością na nasze dzieło. Ida nie była zadowolona jej pojawieniem się i wyraźnie przestało jej się podobać...
 Szkoda, że nie mieliśmy sanek. I szkoda, że Wojto tak szybko musiał wracać na to swoje Włocławkowe zesłanie...

Może za tydzień znów będzie śnieg? Może pojedziemy do Bielska? ;-))

Weekendowe widzenia z mężem i tatą (tak, tak, taTĄ!)

Idy pokój wcale nie jest ponury
prawda?

ach to "poranne" światło ;-)



ech.....
...
 te nasze włosy.... troszkę zmieniły kolor...


oglądamy bajki (na połowie płaczemy, tzn ja i Ida... bo  Wojto to tzw "Rus")

Wojto u Idy na śniadaniu. Były pierogi z sałatą, makaron z jajkiem, własnoręcznie pieczone ciasto, herbatka, mleczko ... ful wypas i pełna kultura.


innego ranka przewroty w pieleszach
... i oczywiśie "ocitaj mi tato dużo siąziek" (Ida zaczyna mówić "r" i "ż" i inne takie, ale w niktórych wyrazach nie przejawia progresu. Np nadal che iść na "bawan" i nie lubi "mafetki" hihihi

prawdziwe śniadanie. Czyżby Wojto źle trzymał "tipot"?
love love

A my mieliśmy w sobotę wieczór z herbatą, ciachem i przyjaciółmi. Tzn z "Friends". Obejrzeliśmy (po raz setny) pół drugiego sezonu ;-)
patrząc na tę tacę i dalej... można mieć wrażenie, że było wielu sponsorów naszego wieczoru ...
Wierzby i mama (taca)
Wierzby (słój)
mama (ciasto i kubki)
mama Wojta (tipot)
Bale (łyżeczka hihih)
Philips (koc nr 1)
Marzanna (koc nr 2)
Wierzby i mama one more time.. (fotel Wojta)
cudowny Angol (fotel a'la Matrix - bo go wywalił)
ZRE Katowice (bo go przewiozło)
cudowna Angielka (bo nam sprzedała 10 sezonów Friendsów za 3 funty!! wariatka!)
no i Paweł... bo przywiózł mi Wojta . Kosztem swojej Skody.... która wg ekspertów nadaje się do kasacji.

Dziękujemy ;-)))) (za wszystko poza stłuczką chłopaków, ale nie mówmy już o tym...)

Foty z fona Wojciecha

Wczoraj w tym samym miejscu tarzaliśmy się w śniegu i rzucalismy śnieżkami....

no, ale w listopadzie.... liście padały


 uśmiech Artura... bezcenny ;-)))

gromada wokół garów ;-)

Ida i Igor mają jakieś sekrety


sielankowe (choć czasem dość wczesne) poranki

... i tak Ida nauczyła się jeść żelki ;-/

Bale na chwilę wyjechały. Próbowaliśmy sprzedać ich dom, ale się nie udało ;-)

Ida trochę się nudziła gdy szukałam butów....

gdyby tak mieć 8 tysi.... (i sześć razy większe mieszkanie....)