czwartek, 30 stycznia 2014

Zapiekany ser camembert a'la cemment

 Kiedyś Ida bała się hałasu odkurzacza, ale teraz sama po niego idzie gdy zobaczy jakiegoś śmeiciucha na podłodze. Oczywiście nie jest w stanie go wytargać z szafy, ale rurę owszem ;-) Błysk w oku, okrzyk "ziuuu" i biegiem do pokoju mamy, gdzie w szafie spoczywa zasysający potwór.

Ostatnio nie można odkurzać bez czynnego udziału Idy, więc przypomniałam sobie, że jak patany Wierzbole byli mali to im "produkowałam" śmieci i mięli świetną zabawę. Naprodukowałam więc i Idusi pełno śmieci i porozrzucałam po pokojach ;-) Schylać się i pomagać Idzie musiał Wojto hihihi



Natomiast niedzielny poranek zaczęłyśmy od sypania ciasta cukrem i rozgniatania "pudrowych" grudek






 Wojto słucha mojego gderania już 10 lat (powiedzmy, że pierwsze pół roku byłam miła i niepozorna ;-) ). Niestety, okazuje się, że w niektórych wypadkach to za krótko i za mało. Zawsze mu ględzę, że jak zamierza wrócić z pracy później niż zwykle to niech da znać. Nie musi się tłumaczyć, ani pytać o zgodę, cel jest czysto informacyjny połączony z praktyczną wskazówka kiedy nastawiać obiad. Niestety, chłop to istota uparta jak osioł i nadal robi tak, ze "gdzieś tylko na chwilę " poodjeżdża po drodze i go nie ma ... i nie ma.... i nie ma..... a pyszny zapiekany ser camembert z ziemniakami piecze się... i piecze..... pięknie się rumieni..... rozpływa..... puchnie..... wysycha...... i z pysznego, pachnącego, pływającego sera robi się podeszwa. A na ziemniakach można połamać zęby.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz