środa, 30 listopada 2016

Mała świruska zażyczyła sobie rano jechać do przedszkola rowerkiem. 
Matka świruska się zgodziła.


piątek, 18 listopada 2016

Jesień jest piękna

Jak to jest, że miedzy jednym spacerem a drugim zdążyły spaść liście?

środa, 16 listopada 2016

List do Mikołaja

Wczoraj Ida postanowiła napisać do Mikołaja list. Siadła przy biurku, wybrała rysunek tortu, kazała dorysować na torcie dużo świeczek (wszak "Mikołaj Święty, lat ma bez liku"), siedziała, kolorowała, wycinała. Na końcu przepisała napis "od Idy dla Mikołaja", przyczepiła karteczkę zszywaczem, wsadziła do koperty cały list, zakleiła, pokolorowała adresata i położyła na parapecie. Obrazkiem do szyby, żeby z nieba było widać.

W tym roku list zawiera wyłącznie rysunek dla Mikołaja, żadnej listy prezentów :) Ida stwierdziła, że nie wie co chce dostać, natomiast chciała żeby Mikołajowi było miło :)

czwartek, 10 listopada 2016

Moja praca

Moja nowa praca jest fajowa.

Nie musze być punkt o 8.00.
Nie muszę siedzieć po godzinach (no, chyba, że muszę hihi).
Szef jest super.
Szef przynosi babeczki i kabanosy z dzika.
Poza mną jest tylko jedna baba w firmie ( a to duzy plus!).
Baba owa jest super!
Baba ta mi daje kwiatki.
Baba ta mi daje rogaliki.
Baba ta ma dużo cierpliwości.
Pyszną kawę szef nam sponsoruje.
Zazwyczaj siedzę w biurze sama.
Mogę słuchać Trójki.
Nikt na mnie nie krzyczy.
Chadzam tam piechotą.
Czasem bywam podwożona.
Koledzy z pracy są spoko i daleko ( :-) )

...i choć te nogi na biurku to ino do zdjęcia to naprawdę jest fajnie :))

Spotkanie z Bondą

Co za kobieta!

14 października Wojto był na wyjeździe służbowym. Ida u Pawła. Rafał gotował romantyczną kolację rocznicową, aby była gotowa na mój i Gośki powrót z Forum.

Spotkałyśmy panią Katarzynę już w windzie, po drodze na spotkanie i do samego końca oczu i uszu oderwać od niej nie mogłyśmy.

...tylko kurcze, mi jakoś te jej książki...nie wchodzą... :)

środa, 9 listopada 2016

Jak można piżam nie lubić?

Są tacy! :)

Wróżki

Powstały w kilka minut, jedna po drugiej, z małej uśmiechniętej główki :)

Wilk i zebra

Small hands made :))

Dwa półmaratony to cały maraton!

Wojto drugi raz wystartował w półmaratonie, szczęśliwie dobiegł na metę i zdobył piękny medal. Idy z nami nie było, bo chyrlała, ale za to na siedem sekund przed wbiegnięciem Wojta na metę pojawiła się Gośka z Pawełkiem.

Maciek Sz. został najszybszym Gliwiczaninem, a ja oczekując na Wojta kibicowałam sobie do woli :)

Sentymentalny płakuś

Wczoraj gdy już leżałyśmy przytulone w łóżku Ida orzekła, że rękawy w jej piżamce są za krótkie. W obawie, że będzie chciała teraz zaraz, koniecznie od razu przebierać sie w inną piżamę powiedziałam jej, że niech się w niej ostatni raz prześpi i pożegna, a jutro spakujemy ją dla Hani. Po chwili słyszę ciche chlipanie...
Okazało się, że Idka kocha tą piżamkę, będzie za nią tęsknić, nie chce jej nikomu dawać, chce ją mieć, bo ona taka w serduszka...chlip chlip chlip. Osobom bez serca (albo nie noszącym piżam :-p) może sie wydać, że mamy rozmemłane dziecko. Tymczasem jak ja ją rozumiem! Ile razy płakałam nad rzeczami, z ktorych wyrastała Idka, a które wyjątkowo lubilam...albo nad swoimi, ktore musiałam wyrzucić... Wiem jakie to uczucie i wiem jak wtedy serce ściska żal i rozpacz.
Obiecalismy nową piżamkę. Mięciutką. W serduszka. Może nawet różową...

Zmalowani

...także ten...

Prowokacja październik.

Kolejny raz się udało. Byliśmy my, pogoda, kiełbaski i cuuudowny, jesienny las.

Spryt

Ida w przebieralni. "Mamo pomóż mi, ale nie wchodź" :)

Spotkanie z Wojciechem Chmielarzem

Niecały rok temu poznalam tego autora (osobiście na spotkaniu i książkowo) a tu kolejna okazja do spotkania!
Serdecznie polecam "Wampira" wszystkim, których serce choć cześciowo bije w stronę Gliwic, ale oczywiscie nie tylko, ponieważ bez wzgledu na lokalny patriotyzm ksiażka jest świetna. Takiego bohatera jak ten z serii gliwickiej to ciezko znaleźć w jakimkolwiek innym kryminale :)
Z relacji innych czytelników wiem, że pozostałe książki Wojciecha Chmielarza również są doskonałe :)

P.S. Okazało się, że jesteśmy z Gośką rozpoznawalne i znane "na miescie" z tego, że się szwędamy po spotkaniach autorskich, a nasi biedni mężowie (właściwie jeden) zostawieni w domu z dziećmi, gotują obiady... hahaha.