czwartek, 30 maja 2013

Osiołek nasz. I Idy ;-]

Ostatni tydzień minął znów szybko i niepostrzeżenie. Pogoda nie dopisuje, mi praca w nowym miejscu płynie przyjemnie i zabiera sporą część dnia, którą zwykle poświęcałam Idusi :-(( Niesprawiedliwe to to. Mała raczej się tym nie przejmuje choć potem, po moim powrocie bywa, że za mną piszczy i nie daje mi odejść :-) Na razie jest to bardzo przyjemne! ;-)
Osioł urodzinowy od Babci Ali opanowany! Czasem tak na nim podskakuje, że przewalają się do przodu i w zależnosci na czym wyląduja jest ryk mały lub duży.




Na Dzień Mamy dostałam od Idy ( ;-D ) bukiet róż. Podobno nie chciało ejj się robić laurki ;-/



Przez miejsce mojej nowej pracy przewija się tabun ludzi każdego dnia, dzięki temu codziennie spotykam kogoś znajomego. Czasem są to osoby, których nie widziałam nawet kilkanaście lat!
Np. wczoraj spotkałam Bartka Ł., zgadaliśmy się przez prypadek, że on ma mieszkanie na sprzedaż, my chcemy kupić... więc od razu się umówiliśmy na oglądanie i wieczorem całą bandą poszliśmy. Miejsce dobrze znane ze względu na sklep rodziców Agi D., mieszkanie fajne i gdyby nie lokalizacja - przy ulicy Chorzowskiej pewnie byśmy się nad nim mocno zastanawiali.
Na razie numerem 1 jest mieszkanie sąsiada, który jest najbardziej niezdecydowaną osobą jaką spotkałam :-( I właśnie ze wzgledu na to drugim numerem 1, bardziej realnym, staje się mieszkanie, o które będziemy walczyć w licytacji w czwartek. Miałam andzieję, że będziemy jedynymi zainteresowanymi, więc cena będzie całkiem fajna... niestety, zapowiada się na konkurencję, więc musimy przeliczć dobrze finanse, te które mamy i te, których nie mamy czy w ogóle jest dla nas szansa na pojedynek w licytacji. Ech... jesli i z tego mieszkania nic nie będzie to postanowiliśmy,że zostaniemy u mamy na zawsze ;-D Tylko Jej nie mówcie hihihi

A oto znak rozpoznawczy Idusi: zawsze rzepy zapina na piękne krzyżyki ;-)


A tak na marginesie... jaki piękny, deszczowy weekend  mamy w ten czwartek :-)

czwartek, 23 maja 2013

Nasza boja.

- Hej! Ida!
- kaj leziesz?
- nikaj, ino żem cię wołał
- a. no i co?
- boisz się?
- jo! jo ida i się boja!


wiem, bez sensu ;-)

Nauka pływania weszła na level, na którym czasem zostajemy w tyle! To już nie przelewki (mimo, że na basenie!), trzeba uważać i słuchać Pana Trenera. Na szczęścienasz Pan Trener jest fajny :-))







 Ida uwielbia skakać do wody!
 gryzła motylki niewzruszona faktem, że powinna trzymać główkę do przodu


plum...plum...

Dla mnie to przerażajace, ale juz puszczamy dzieciaczki i muszą same kombinować żeby się nie utopić i tak machać kopytami żeby dopłynąć do brzegu. Ida jest duża, wiec staje na dnie i sobie spaceruje, jednak w tym szaleństwie często upada i trzeba przyznać, że nawet nieźle obie radzi. Jakoś odruchowo jak ma usta pod wodą to nie próbuje oddychać. Brr....

Postaram się o większą systematyczność, brakowało mi tej pisaniny.

I z radocią się chwalę, że na liczniku odwiedzin wybiło 5000 :-) ale czad!

...niedokończone wyzwanie

Ostatnie, majowe wyzwanie fofo umknęło mi. Przyznam szczerze, że że było kilka przyczyn:
- zamieszanie związane z przeprowadzką i innymi ważnymi sprawami, które się nazbierały nad głową
- trudniejsze niż do tej pory zrzucanie zdjęć (komp bez wejścia, brak kabla i takie tam...)
- ale chyba przede wszystkim niezbyt ciekawe tematy. Juz kiedy je czytałam po raz pierwszy nie odczułam ekscytacji a robienie zdjęć nie stanowiło wyzwania dla wyobraźni.

Nic, może w czerwcu będzie ciekawsza lista ;-)



hmm...... tak, to ta sama wanienka ;-)

... i ta sama dziewczynka!


U nas ostatnio duże zamieszanie.

1. Wynajęliśmy mieszkanie nagle - i chciałoby się powiedzieć, że "po diable", bo na naszą lolkę-lokatorkę pojawiało się mnóstwo skarg od wszystkich możliwych sąsiadów. Poszłam z nia pogadać, ale jako, że nie znoszę konfliktów i tego typu trudnych sytuacji dosyć mocno to przeżyłam. Jeszcze tego samego wieczoru odświeżyłam ogłoszenie na necie i rozdzwoniły siętelefony. Chyba już znaleźliśmy kogoś na jej miejsce...

2. Miałam zajęcie, które można nazwać "robotą papierkową". Trwało to dwa tygodnie i było bardzo fajnie, choć niewatpliwie mózg mi się zlasował od tego :-) Jeszcze nie skończyłam wszystkiego, więc teraz jak dopisuje mi siła to wieczorami "dłubię" dalej. Fajnie mieć jakieś ważne zajęcie!

3. Mamy na oku dwa mieszkania. Jedno fajne, ale musimy się w niedługim czasie zdecydować czy je chcemy czy nie. Drugie super-fajne, ale właściciel nie może się zdecydować czy sprzedać i kiedy i za ile. To może potrwać wieki i zakończyć się jednak decyzją odmowną, więc ostro się zastanawiamy co robić.

4. Postanowiłam dokonać zwrotu w swoim "życiu zawodowym" i obecnie ... mam firmę! Brzmi to bardzo poważnie, ale na razie błądzę jak ślepy i kulawy we mgle. Szkoda, że za moich czasów nie było w liceum przedsiębiorczości, może byłoby mi teraz łatwiej. Jak coś ciekawego pojawi się na stronie "firmowej" to się pochwalę.

5. Ida gorączkuje, nie je zbyt wiele, marudzi.... może TYM RAZEM to juz ząbek? Najwyższy czas! Strasznie mi jej szkoda, ale mama też ma przechlapane, bo z taką marudą niewiele da się czasem zrobić.


Mama przyniosła kiedyś dwa ślimory z dworu - Ida bacznie im się przyglądała, ale do rąk jeszcze jej ich dać nie można - rozmazałaby je po stole!

Ostatnio robiłam porządek w Idowych ciuszkach. Określę to tylko jednym słowem..."obłęd" :-)




Włosy z czoła zostały bez skrupułów podcięte i Iducha nie wygląda już jak piskle kormorana ;-)

środa, 8 maja 2013

Wywanie foto, dzień 3. Maj !!!!!

W maju fajne są kwiatki......
 ...i spacery z mężem mym.....
 ...i z Pysią.....
 ...która jest bardzo kumata i fajowa
 ...i czupurna!

poniedziałek, 6 maja 2013

2. Ulubiony kolor

Kiedyś miałam ulubiony zespół, aktora, kolor, posiłek, przedmiot w szkole... teraz jakoś nie potrafię określić jednego. Czasem mam ochotę posłuchać metalu, czasem muzyki poważnej, jednego dnia dałabym sie pociąć za schabowego, innego dnia wolę ryż z cynamonem. Z kolorami podobnie. Niby lubię zielony, ale nie mam ani jednego zielonego ciucha. Nie lubie niebieskiego, ale jest mi w nim do twarzy itd...

Na zdjęciu widać "Mój ulubiony kolor ...10 lat później" ;-)

Głowa mego męża niegdyś płomiennie ruda, dziś naznaczona (albo zdominowana!) siwizną. Ja nadal traktuję Go jako mojego kochanego rudzielca i tej wersji będę się trzymać. Mam też nadzieję, że włosy Idy staną się w końcu rude (były już czarne, blond, teraz jest szatynką...).

Rudy rudy rudy rydz....

Wyzwanie foto, dzień 1. Moja fryzura

Wielkiej filozofii w tym zdjęciu nie ma. Mój czerep, ot co.
Kolor naturalny, fryzura podcinana daaaawno temu, wygodna, łatwa i szybka w obsłudze.
Hm.. ale jednak kiedy patrzę na zdjęcia z jesieni, kiedy moje włosy były dłuższe, to jakoś tak mnie kusi żeby trochę pozapuszczać ;-)

czwartek, 2 maja 2013

Ida ma niezłe balony :-)

Ida świetnie się odnalazła w nowym otoczeniu, łazi z pokoju do pokoju, roznosi rzeczy z miejsca na miejsce, biega za Oskarem - zupełnie nie przejęła się zmianą.


 Wczoraj łaziła po domu i usłyszałam jakiś hałas, nie brzmiał groźnie, Ida nie płakała, więc nawet nie poszłam zobaczyc co się stało. Dopiero kilka chwil później, kiedy trwała dziwna cisza zerknęłam co sie dzieje:
Mały Paszczak zrzucił torbę, pewnie kładąc na szafce mojego buta, rozsypały się manele, między innymi chrupki, więc przycupnęła sobie i cichaczem wcinała. Do czasu kiedy nadszedł Oskar i chyba jej jednego ukradł ;-)


 Nic... muszą sie w końcu nauczyć symbiozy :-)

Łupy Idy

Ida ma za sobą już dwa przyjęcia urodzinowe. Obłowiła się, że hej! Dostała wiele ślicznych kartek, które stoją teraz w naszym pokoju i cieszą oko. Bardzo mi się podoba zwyczaj, chyba angielski, żeby ustawiać kartki świąteczne czy urodzinowe na parapecie czy na komodzie. Tak robimy!
 Ida dostała kartki gotowe, ale rękodzieła również! Kaczka na żaglówce to dzieło małego Grzesia ;-)
a oto zbliżenia kartek autorstwa Wierzbowej Gromady :-)

Otrzymała także scrapbookowy album ze zdjeciami, niestety na razie cieszą się nim wsyscy oprócz Idy hihihi, niestety, nie mogę jej go dać, bo już nie będzie taki ładny ;-)

album autorstwa Asi z moje-zacisze

dostała też wielkogabarytowe prezenty:

śliczny wózeczek dla lalek
 koniko-osiołek na biegunach
długo szukaliśmy (my i obie babcie) takiego kijka-jeździdełka, bo Ida była nim zafascynowana, jednak ostatecznie musiał do nas przyjechać aż z Bielska :-)

W drodze jest jeszcze skoczek - wielki dmuchany osioł ;-)

No i.... dostała także piękny strój bikini na basen, ale pokażemy jak Ida przymierzy ;-)

Z okazji urodzin Ida legalnie jadła słodycze, czyli swoje torty. Starałam się, żeby były bez świństw (poza neonowymi masami na wierzchu hihih), przymykając oko na ilość cukru w biszkopcie i masach. Rekopensowałam to owocami, ale ciiiii. Następny raz weźmie słodycza do dzioba.... za rok :-)


a torty Ida miała w sumie trzy. Kaczka w balii widoczna w poprzednim poście, a na drugim przyjęciu, jako, że było dwoje solenizantów były dwa torty:
-żółw dla Kuby

 - dla Idy żyrafka ;-)
Żyrafa w kształcie jedynki, żółw w kształcie zera, czyli pierwsze i dziesiąte urodziny za jednym zamachem ;-)

Zdjęcia z tego przyjęcia dodam kiedy je dostanę od siostry, a TUTAJ można zobaczyć dodane zdjęcia gości z soboty ;-)