W poprzednią sobotę po obiedzie wybraliśmy się na spacer na wyspę, na której mieszka część pracowników firmy Woja. Im się lokalizacja nie podoba, my byśmy się z nimi zamienili...
po drodze widzieliśmy krowo-słonia i składownię miliarda jakiś tajemniczych częścimost na wyspę
ciii, nie mówcie nikomu, ale na tym "drewnianym murku" Ida zrobiła kontrolowane siku ;-) celowala do kamieni w dziurze i jej się udało ;-)
portowe gluty
nad sama wodą sa bloki, za nimi domki a za nimi wielka łąka
Wojto sie na niej rozmarzył
zdjęcie od d... strony ;-)
"niebiańska droga" :-)
Chcieliśmy wysłać Idę do domu, ale nie zmieściła się
powrót był przyjemny choć poganiał nas zmierzch
Nie wiem czy widać to na zdjęciu, ale Ida przejmowała sie każdym takim hipkiem (oznaczającym ścieżke dla pieszych, więc było ich pełno) "chopczyk buzi nie, oczek nie, uszek nie maa. Chapek nieee" a zatem jednemu dorobiłyśmy buzię ;-)
Fajnie tak się przejść zamiast plaszczyć tyłek przed TV i opychać się ciastkami. Dlaczego tak rzadko to robimy?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz