W tamtym roku o tej porze zapoznawałyśmy się z Anglią i na nowo musiałam się osłuchiwać z językiem angielskim (nie bez przyjemności!), natomiast początek października w tym roku minął nam w towarzystwie z zupełnie innego kręgu kulturowego. Mamy nowego kolegę, Weia, który pewnej nocy, nad herbatą z miodem i imbirem próbował nas przekonać, że język chiński jest bardzo prosty, przynajmniej w pisowni ;-)
prawda, że proste? Tam poniżej, podkreślone to "Marta" - taka raczej "Mahrta", bo w chińskim ponoć nie występuje "rrr" tylko takie angielskopodobne "hr".
Zastanawiamy się ile razy w tygodniu wujek Wei musiałby się zajmować Idusią, aby ta opanowała język chiński w stopniu komunikatywnym? Przez brak N-ki w obecnym miejscu zamieszkania nie mam jej jak faszerować angielskim, wiec obmyślam alternatywne umiejętności ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz