piątek, 4 października 2013

Metamorfozę czas zacząć

Zapraszamy w nasze skromne progi ;-)

rozmiar i kształt drzwi mi bardzo odpowiadają - jeśli udałoby się je zachować to super. Oczywiście kolor nie jest do zaakceptowania ;-)

Biedny Wojto pokonywał te schody chyba milion razy wynosząc dwie ściany i trzy piece kaflowe w wiaderkach... nagrodą za to, w dodatku i dla niego i dla mnie, są jego umięśnione nogi i pośladki hihi.

nasza łazienka, której kształtu jeszcze do końca nie ustaliliśmy
 ale mam już w głowie mniej więcej jak by mogła wyglądać.

wersja "gdyby nie było Idy"
 wersja marzycielska

 wersja realna ;-)


Oczywiście nie chodzi ani o układ ani żadne konkretne elementy, "dizajnerskie" gadżety itd. tylko ogólne wrażenie. Biało i angielsko.


Kuchnia, której kształtu nie ogarnia żaden znany nam program do projektowania mebli kuchennych ;]

...w sumie pierwsze szafki już mamy hihih

 

 tam (kiedyś) będzie o jakoś tak....




 taka opcja (poniżej) wydaje mi się najbliższa memu sercu (i ścianom)




 zwłaszcza taki widok chciałabym mieć znad zlewu ;-)

Marzy mi się również wielki, stary kredens, biały lub np. niebieski. Na razie zdanie Wojtka w tej sprawie brzmi mniej więcej "nie nie nie nie nie!!!" ale mam nadzieje, że go jakoś przekonam. No niech mi ktos powie, że takie cudeńko by tam nie pasowało...

 Na razie jednak mieszkanie wygląda zupełnie inaczej. Powiedziałabym, że coraz gorzej, ale musi być gorzej, aby w końcu mogło się stawać lepiej. /motto wymyślone przeze mnie, można powielać i kopiować, nawet za darmola ;-) /

Tych dekoracji będzie mi brakować najbardziej. Fragmenty luster i płyt CD oraz śladów małych stóp namalowanych srebrna farbą na pomarańczowej ścianie. Miooodzio ;-)

Nasz przedpokój wygląda na razie niepozornie, ale w przyszłości..... :-)

 będzie ładnie, choć nie lubię kiedy kurtki i buty są na wierzchu.
/za podesłanie zdjęć dziękuję asiuli, blog o tutaj /

Wojto jest bardzo dzielny, choć czasem, kiedy wróci po 8h pracy i kilku kolejnych remontowania to wygląda na padniętego i strasznie mi go szkoda. Ale mimo wszystko znajduje siły, aby przed pracą pójść z psem, kupić chlebek i drożdżówkę swoim Pysiom...
...z pracy zdalnie naprawiać komputer, znajdować potrzebne mi wiadomości i pliki i odpowiadać na moje zaczepki...
...a po powrocie, albo w tzw "międzyczasie" czytać Idusi książeczki, grać z nią w Pou, opowiadać o świecie i uczyć podstaw fotografii, /jak na powyższym zdjęciu/.

Widać, że pada na mordkę, prawda? ;-) Spoko Wojto, jeszcze kilka miesięcy i będziesz leżał na kanapie do góry brzuchem i wspominał ten okres jako "cudne piekło" ;-)


2 komentarze:

  1. Wojtek wyniósł dwie ściany... ehhhh... Moje pośladki czują się pominięte...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rafał, Twoje pośladki niniejszym wspominam, ale czy są umięśnione? Pokaż ;-D

    OdpowiedzUsuń