Ida była u lekarza! We wtorek miałyśmy umówioną wizytę, wyszłyśmy z domu odpowiednio wcześnie, przygotowałam drobne na autobus… a autobus nam zwiał! Stałam na przystanku razem z jakąś babką, a on tylko koło nas przejechał. Zapomniałam, że tu trzeba pomachać żeby się zatrzymał! (Trochę głupio, ale kiedyś czytałam bloga takiej dziewczyny co zamieszkała w górach we Francji, to tam autobus jeździł tylko w parzyste dni i to trzeba było dzień wcześniej zadzwonić i zgłosić chęć „wsiądnięcia” na konkretnym przystanku, bo inaczej je omijał, albo jechał krótszą trasą…). A zatem musiałam się ratować taksówką, bo lekarza miałyśmy na konkretną godzinę i nie miałam już szans zdążyć innym autobusem. Przypomnę, że chodziło o zlecenie na badania krwi dla Idy, a przy okazji Ida miała od kilku dni zaparcie, więc chciałam się od razu poradzić co robić. A lekarka (opatuchana w kilka metrów materiałów Dr Abdul Abdul jakś tam ) stwierdziła, że takim małym dzieciom nie robi się badań krwi! I że nie ma możliwości zapłacenia i zrobienia – jedyna opcja to szpital. Stanęło na tym, że umówi wizytę w szpitalu i „zaproszenie” dostaniemy pocztą… A na zaparcie stwierdziła, że to na pewno ząbkowanie. Hm…. Coś mi się wydaje, że tak jak dorosłych diagnozują „stres, to wpływ stresu” z czymkolwiek by się przyszło tak dzieciom pewnie zawsze mówią „to ząbkowanie”.
Ida od kilku dni jest marudna. Gorzej śpi, czasem piszczy, jojczy i w ogóle jest jakaś taka rozmemłana. Może to faktycznie ząbki? A może ma zapchany brzuszek? Trochę ją ruszyło po wywarze z suszonych śliwek, ale jeszcze nie całkiem doszła do siebie. Zobaczymy…
Ida jest gruba. Zwisa jej brzuch nad pieluchą, a nogi ma jak parówy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz