poniedziałek, 12 listopada 2012

Spacer ze smar(ki)em

Poranek mimo brzydkiej pogody rozpoczął się radośnie. Ida obudziła się i gygała z radości a w dodatku od wczoraj robi śmieszne miny; wykrzywia buźkę , oblizuje usta, wywala jęzor, grzebie nim jakby wydłubywała coś z pomiędzy zębów (których nie ma!). Po porcji przytulania i patrzenia na to cudo zaprzęgłam ją do roboty. Miała mi pomóc powsadzać pieluchy z pudełka do szuflady. Całkiem nieźle jej poszło…






patrząc na te zdjęcia przypomina mi się zdjęcie Kuby, jak siedzi zadowolony z siebie na łóżku pośród porozrzucanych bagietek do uszu hihihi
Pogoda sprzyjała jedynie miłości, więc niezbyt wiele dziś się działo poza przytulaniem i zabawami. Jak ten mały słodziak się na coś uprze to się robi monotematyczny, np. od kilku dni wyłapuje wzrokiem wszystko co złote i za wszelką ceną chce to maćkać. Głównie są to klamki z drzwi i okien (tak, tak, mamy złote ;] ) ale też kiedyś pokazałam jej jak się przesuwa drzwi z szafy i teraz jak przechodzimy obok to wyciąga łapki. Nie ma oczywiście siły żeby przesunąć je sama, ale klepie, głaska i denerwuje się, że stoją w miejscu (może to moja nadinterpretacja?). Próbowałam zrobić zdjęcia jej śmiesznych min, kilka się udało.












Wyszłyśmy na spacer dopiero o 15.30, strasznie wiało i było zzzimno. Uzbroiłam się w czapkę i rękawiczki i dało się wytrzymać. Przechodziłam przez centrum handlowe i od razu zauważyłam zmianę – już są dekoracje świąteczne!! 10 listopada… ;/ z jednej strony to stanowczo za wcześnie, ale z drugiej, przynajmniej dłużej się cieszą świętami i myślą o nich i może trochę czują atmosferę? Mi się bardzo spodobały sufity w tym centrum – pozawieszali srebrne światełka i trochę bombek i robi to fajowe wrażenie. Niestety, zdjęcie nie oddaje tego uroku.


Trochę się uśmiałam na widok dużej choinki, którą właśnie ubierało kilku facetów i już… już … miałam wyjść na ulice kiedy coś mnie zastanowiło. Zarejestrowałam, że kilka osób się do mnie uśmiechnęło, ale jakoś tak…podejrzanie. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam zapinać kurtkę i zakładać czapkę… aż zauważyłam, że czapka jest jakaś dziwna. Całą jedną stronę ma od wewnątrz czarną ze smaru! Musiał mi się sznurek wkręcić w kółko wózka i nie zauważyłam. Ponieważ ta czapka sięga mi na uszy i kawałek policzka to potarłam twarz dłonią i ku mojemu przerażeniu była cała czarna! Potarłam jeszcze – nadal czarna. Nie miałam lusterka, więc chwilę powalczyłam z mokrą chusteczką i zrobiłam sobie zdjęcie kontrolne, żeby sprawdzić czy wszystko zmyłam


…prawie hihih. Już wiem czemu się ludzie do mnie uśmiechali ;] 

Ponieważ Ida pięknie wcina obiadki, „z wylizaniem słoika”, że tak powiem, to zastanawiam się czy nie miałaby ochoty zjadać większych. Niestety, większe są tylko od 7 miesiąca, a jej jeszcze trochę brakuje. W sumie to chyba nie kwestia składników tylko stopnia rozdrobnienia, więc kupiłam jej kilka dużych obiadków i zobaczymy jak je przyjmie. Od kilku dni daje jej do dzioba po kawałeczku różnych rzeczy, makaronu, chleba, marchewki, żółtka – pierwsze kilka razy krzywiła się okropicznie, ale dziś, na makaron zareagowała mieleniem jęzora!

To chyba dobry znak, prawda? Dodajemy jej też mnóstwo okruchów ciastek do deserków żeby zmienić konsystencję, ale one namakają i ja ich potem już nie wyczuwam jako „grudek”. Może Ida ma wrażliwszy jęzorek. W każdym razie deserki z okruchami wcina to i może mniej rozdrobniony obiadek zje? Jutro się okaże. 

Wróciłyśmy do domu tuż przed Wojtem, więc zmieniłam zdanie co do naszego obiadu – zamiast lazani zrobiłam błyskawiczne spaghetti. Dosłownie błyskawiczne! Jamie Oliver ze swoimi „Daniami w 15 minut” może się schować. (Przepis? Trochę spalona cebula + puszka odsączonego tuńczyka + pomidory z kartonika. Nawet soli ani pieprzu nie dodawałam i było super.) Potem jadła Ida a potem poszłyśmy piętro niżej pożegnać Julię i Anetę, bo jutro wracają do Polski. Potem Iducha poszła lulu jak zmęczony aniołek. I tyle…

Znów nie mam internetu, więc Wojtek robi mi wszystko „zaocznie”. Ustosunkuje się tutaj do kilku spraw: 

Mama – dzięki za maila. Szkoda, że Oskar nie ma paszportu :-(

Asia – ciuszki super! Zwłaszcza beret ;-) Jakie przeznaczenie ma obrus? A co do następnego weekendu to dlaczego dopiero w niedziele wieczorem? Kiedy zdecydujecie „na zicher”?

Kinga – nie oglądam zdjęć ani stron, buuuu

Justyna – jeśli ciocia nie czyta to proszę przekaż serdeczne pozdrowienia i życzenia dużo dużo zdrowia, niech pobyt w szpitalu będzie jak najkrótszy, będziemy trzymać kciuki za operację! Uściski!

Rafał – dla Ciebie skrót wydarzeń: Ida bałagani, pokazuje jęzor i ma apetyt po tatusiu chrzestnym ;-) nie za dużo tekstu? ;-)

2 komentarze:

  1. Centrum handlowe świąteczne...już się tam widzę hihihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. No i to mi się podoba :) Tak trzymać. Tyle dam radę czytać :D

    OdpowiedzUsuń