Pogoda sprzyjała jedynie miłości, więc niezbyt wiele dziś się działo poza przytulaniem i zabawami. Jak ten mały słodziak się na coś uprze to się robi monotematyczny, np. od kilku dni wyłapuje wzrokiem wszystko co złote i za wszelką ceną chce to maćkać. Głównie są to klamki z drzwi i okien (tak, tak, mamy złote ;] ) ale też kiedyś pokazałam jej jak się przesuwa drzwi z szafy i teraz jak przechodzimy obok to wyciąga łapki. Nie ma oczywiście siły żeby przesunąć je sama, ale klepie, głaska i denerwuje się, że stoją w miejscu (może to moja nadinterpretacja?). Próbowałam zrobić zdjęcia jej śmiesznych min, kilka się udało.
Wyszłyśmy na spacer dopiero o 15.30, strasznie wiało i było zzzimno. Uzbroiłam się w czapkę i rękawiczki i dało się wytrzymać. Przechodziłam przez centrum handlowe i od razu zauważyłam zmianę – już są dekoracje świąteczne!! 10 listopada… ;/ z jednej strony to stanowczo za wcześnie, ale z drugiej, przynajmniej dłużej się cieszą świętami i myślą o nich i może trochę czują atmosferę? Mi się bardzo spodobały sufity w tym centrum – pozawieszali srebrne światełka i trochę bombek i robi to fajowe wrażenie. Niestety, zdjęcie nie oddaje tego uroku.
Ponieważ Ida pięknie wcina obiadki, „z wylizaniem słoika”, że tak powiem, to zastanawiam się czy nie miałaby ochoty zjadać większych. Niestety, większe są tylko od 7 miesiąca, a jej jeszcze trochę brakuje. W sumie to chyba nie kwestia składników tylko stopnia rozdrobnienia, więc kupiłam jej kilka dużych obiadków i zobaczymy jak je przyjmie. Od kilku dni daje jej do dzioba po kawałeczku różnych rzeczy, makaronu, chleba, marchewki, żółtka – pierwsze kilka razy krzywiła się okropicznie, ale dziś, na makaron zareagowała mieleniem jęzora!
Wróciłyśmy do domu tuż przed Wojtem, więc zmieniłam zdanie co do naszego obiadu – zamiast lazani zrobiłam błyskawiczne spaghetti. Dosłownie błyskawiczne! Jamie Oliver ze swoimi „Daniami w 15 minut” może się schować. (Przepis? Trochę spalona cebula + puszka odsączonego tuńczyka + pomidory z kartonika. Nawet soli ani pieprzu nie dodawałam i było super.) Potem jadła Ida a potem poszłyśmy piętro niżej pożegnać Julię i Anetę, bo jutro wracają do Polski. Potem Iducha poszła lulu jak zmęczony aniołek. I tyle…
Mama – dzięki za maila. Szkoda, że Oskar nie ma paszportu :-(
Asia – ciuszki super! Zwłaszcza beret ;-) Jakie przeznaczenie ma obrus? A co do następnego weekendu to dlaczego dopiero w niedziele wieczorem? Kiedy zdecydujecie „na zicher”?
Kinga – nie oglądam zdjęć ani stron, buuuu
Justyna – jeśli ciocia nie czyta to proszę przekaż serdeczne pozdrowienia i życzenia dużo dużo zdrowia, niech pobyt w szpitalu będzie jak najkrótszy, będziemy trzymać kciuki za operację! Uściski!
Rafał – dla Ciebie skrót wydarzeń: Ida bałagani, pokazuje jęzor i ma apetyt po tatusiu chrzestnym ;-) nie za dużo tekstu? ;-)
Centrum handlowe świąteczne...już się tam widzę hihihihi
OdpowiedzUsuńNo i to mi się podoba :) Tak trzymać. Tyle dam radę czytać :D
OdpowiedzUsuń