Dziś znów grzmiało i padało, ale kiedy po obiedzie wychodziliśmy z Oskarem, było na tyle ładnie, że poszliśmy całą naszą małą rodziną. Ida uzbrojona w kalosze i kurtkę przeciwdeszczową (kropiło) poszła z nami i miała przednią zabawę. Nauczyła sie rozchlapywać wodę w kałużach (nie wiem czy jest się z czego cieszyć, bo mam spodnie w czarne kropki dzięki tej umiejętności), siedziała w błocie, zbierała śmieciuchy i topiła w błocie, wyrywała kwiatuszki i trawki.. cały wachlarz atrakcji!
potem jeszcze było fruwanie na podwórku i piski rozpaczy, bo Ida wcale nie chciała wracac do domu. Niestety, miała caly kuper z błota i pełno wody w butach, więc czas było wracać.
Nie chciała się pogodzić ze swym losem i na własną rękę (a raczej nogę!) próbowała z powrotem przyoblec kaloszki! :-))
nie uało się...
ale przynajmniej je wyściskała ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz