piątek, 21 czerwca 2013

Chcieliśmy lata? No to mamy!


Upał niemiłosierny!

 "Halo! Dziewczynko! Ty też tu jesteś?" :-)


Czy ktoś jeszcze pamięta te ulewne deszcze? Czy ktoś wspomina jak marzył o cieple gdy termometry wskaywały 13-16 stopni? Ha! Na pewno nie! Z ust mych o ile dobrze pamiętam nie padło jeszcze ani jedno słowo narzekające, cieszę się ciepłem ...i fantastyczną klimą w pracy ;-D Nie wieje, nie dmucha, a temperatura idealna :-) Gorszy jest szok, gdy wychodzę potem na dwór, ale pół godzinki spaceru i już wchodzę do chłodnej klatki ;-)

Tak mi szkoda wychodzić rano z domu zostawiając śpiącego Potworka śliniącego podusię....

 Ida rules!
 Ida i Grześ w dobrej komitywie :-)
W środę mama dłuuuugo rozmawiała z Magdą, a potem jeszcze drugi raz z Szymonem. Skype to super sprawa, aż dziwne, że tak rzadko z niego korzystamy. Dzięki kamerce Angole widziały całe mieszkanie po remoncie i nas i śpiącą Idę i nawet Oskara. I gumowego osła. I kaczkę z car boota ;-)
 Któregoś dnia do kawy był eklerek i przypomniało mi się, że w czasach liceum to było moje ukochane ciastko. Wtedy eklerki były z masą budyniową... mmm. No i ja na osiemnastkę dostałam od Agi lub dwóch Ag, bo szczegółów już nie pamiętam osiemnaście eklerków! Ale było obżarstwo! Że nie wspomnę jak w podstawówce od Szczycia dostałam karton Prince Polo ;-D Mniam!!!
 Tam w tle na podłodze wala się winogrono, Idusia najpierw ze stoickim spokojem odrywała po kuleczce z gałązki ( w sumie trzy gałęzie ogołociła), a potem rozrzucała po kuchni ;-D Mnie to bawiło bo nie jadam winogron ;-p
Kładąc Idę na naszym wyrze (w swoim często tak sie wierci, że nogi jej więzną w szczebelkach, albo śpi w rogu pogięta i ją to budzi) kładziemy pod łóżkiem warstwy amortyzujące ewentualny upadek, koc, kołdrę i poduchy. Sama jeszcze nigdy (tfu tfu) nie spadła, ale raz, śpiąc obok mnie tak. Wtedy akurat nie było warstw amortyzujących.... ;-(

 Może to i jest pase, ale Ida chadza w zeszłorocznych sukieneczkach ;-)
W piątek miałam intensywny dzień, bo już o 7 wyjechałam z domu, byłam podpisać umowę najmu naszego nowego M!!!! Potem chwila w pracy i ruszyłam po klucze. Zdobyłam, wróciłam do pracy i dzielnie pracowałam ciesząc się z nadchodzącego weekendu. Zapowiadał się fajnie choć intensywnie, w sobotę pół dnia w Krakowie, powrót na imieniny mamy, w niedzielę basen i urodziny Parycji. Nie wiem ile z tego uda się zrealizować, bo Ida ma od rana gorączkę. Niestety do teraz, a jest późny wieczór nic się nie poprawiło. Syrop działa średnio na jeża, jest taka padnięta i marudna, w dodatku ten upał ją wykańcza, budzi się z płączem co dziesięć-piętnaście minut. I co tu robić? W Krakowie będzie ślub koleżanki, na którym bardzo chciałabym być, ale Idy w ten upał i z gorączką nie mam sumienia zabierać, w dodatku z niewiadomych przyczyn nie działa nam w aucie klima (o Czarnogóro!). Z drugiej strony nie możemy zostawić Idy mamie, bo ma na głowie całą organizację imienin, a poza tym kiedyś należy jej się odpoczynek od Iduchy. A buuuuuu.
Kiedyś już nie pojechałam na ślub jednej z koleżanek i do dziś jest mi z tego powodu przykro, zwłaszcza, że powodem było "wyjątkowe i niepowtarzalne" trzydniowe szkolenie do pracy. Było takie niepowtarzalne, że każdego roku odbywa sie kolejna odsłona.... Ech... Nie chciałabym znów żałować.... :-(

A na około same ciąże :-)  Mordka mi się cieszy jak fanie te moje koleżanki mają! Trochę im zazdroszczę, ale że zacytuję mego siostrzeńca Jakuba "ja już tak miałam" ;-] ihih


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz