czwartek, 25 kwietnia 2013

Zmiany... zmiany...

 Czasem rzeczy zmieniają się bardzo nagle. Tak nagle, że nie myślimy wtedy o robieniu zdjęć pamiatkowych, a szkoda.

Ech... ogłoszenie, że wynajmiemy mieszkanie wisiało w internecie chyba ze trzy miesiące. Po licznych głosach, że przesadziłam z ceną zdecydowałam się ją obniżyć. Przeredagowałąm ogłoszenia w poniedziałek albo wtorek. Chętna dziewczyna zadzwoniła w piątek. Wprowadzić chciała się... następnego dnia!

Wiedzieliśmy, że to szaleństwo, ale zdecydowaliśmy się na wyprowadzkę w jakieś... 20 godzin. Z początku było tyle roboty, że nie wiedzieliśmy w co ręce włożyć. Na szczęście Ida wiedziała od czego zacząć ;-)

te 20 godzin to razem ze snem i ... basenem w sobotę rano ;-) ...a potem jeszcze śniadaniem u mamy. I kawą z ciachem... hihih

 To była trzecia lekcja Idy i czwarta wizyta na basenie w ogóle. Tym razem ani razu nie wyła, czasem tylko robiła śmieszne, niezadowolone miny, ale świetnie się bawiła. Skakać do wody z brzegu wprost uwielbia!




Moja mama zajeła się Idą na cały dzień a my kursowaliśmy pakujac manele. Było tego po prostu mnóstwo! Mama jak zobaczyła ile rzeczy ze sobą przywieźliśmy to zbladła ;-)

Wojtek średnio dziesięć razy na godzinę używał słowa "masakra". Ale udało się! Jeszcze przez kilka dni będziemy jeździć i zabierać jakieś drobiazgi, ale mieszkanie udostępniliśmy koło godziny 19.

Ech... Zabrze Zabrzem, ale to był nasz kochany domek, nasz azyl i nasze miejsce na Ziemi przez sześć lat, więc obojgu nam kręciłą się łezka w oku. Cóż, życie....

Ida w nowym miejscu odnalazła się świetnie. Ma mnóstwo przestrzeni, mnóstwo atrakcji, mnóstwo nowych rzeczy do rozwalania, przenoszenia z pokoju do pokoju, Oskara, który przed nią musi zwiewać... a pzrede wszystkim średnio raz - dwa razy dziennie jeżdzę z nią na spacery do lasu. To jest cudowne. Ile nowych doświadczeń! Ileż nowych zajęć!

- Ida już mówi "Oskar"
- ma specjalny odgłos na widok gołębia
- uwielbia huśtawki
- zamist piaskownicy woli się bawić żwirem
- uwielbia zbierać albo przynajmniej dotykać wszystkie napotkane śmieci
- na razie (tfu tfu!) całkiem nieźle sobie radzi z szufldami, drzwiami i szafkami - nie sposób założyć na wszystko tutaj blokad...

W ciągu tych kilku dni spotkałam na spacerach cztery osoby, których nie widziałam wieki. Co chwilę mijam kogoś znajomego na spacerze, albo w sklepie. Czuję się jakbym po wakacjach wróciła do domu ;-)




Nie wiem czy Babcia ma już nas dość, ale w każdym razie nieźle trzyma pozory ;-)
Nowy etap w naszym życiu uważam za otwarty! Kilka punkcików zrealizowanych, przed nami jeszcze jakiś milion kolejnych ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz