wtorek, 5 lutego 2013

Przełomy!

Dziś dzień rozpoczął się nie teges. O 8 zadzwonił domofon, a ja w szoku i strachu nawet do niego nie podeszłam. NIe mam pojęcia kto to mógł być. Skutecznie mnie jednak wygnałzłóżka, ubierałam się w locie i sprzatałam bajzelos domowy biegając w panice, bo byłam przekonana, że ten kto dzwonił zaraz będzie pod drzwiami. Tak się na szczęście nie stało.

a ku ku!

"ubieram czapę i spadam z chaty!"


Śniadanie Ida jadła sama! Zjadła całą dużą kromkę pokrojoną na kosteczki. Najpierw wywalała kawałki z talerzyka, potem im się przyglądała jak orzeł, a potm wsadzała sobie tymi drobnymi (ale jakże zgrabnymi! a jakimi długimi!! ;] ) paluszkami do dzióbka jkaby nigdy nic -jakby to było takie super normalne . Pękałam z dumy!

Potem Ida łaziła jak szalona po pokoju, świetnie sobie radzi, nawet bawi się w Ace Venturę ;-)


Jest przesłodka. I taka uparta! Próbowałam jązachęcać (zmuszać?) do raczkowania, ale za Chiny nie chciała. Drze się przy tym jakbym ją obdzierała ze skóry.

niewiniatko;]

 Jak przyszedł czas jej drzemki wyszłysmy (wraz c całą siata śmieci, fuj) na spacer. Do DMiTu po bilety urodzinowo-walentynkowe dla Wierzb i do Biedronki i na poczte. Czy uwierzysz, że na naszej wspaniałej poczcie nie było NIKOGO i zostałam obsłużona od razu? Szok, prawda?



Po powrocie zjadłyśmy obiad. I tu znów Ida mnie zaskoczyła - ja jej podzibałam makaron i kurczaka a ona wolała jeść długie wstążki i kawały kurczaka. Makaron brała do łapki, wsadzała do dzioba i ssała, szarpała, odgryzała - sama nie wiem jak to robiła, ale zjadała wstęgę po wstędze. Kurczaka też wzięła do dzioba i sobie dziąsełkami odcinała po kawałeczku. Dużo zjadła! A jak jej się odbijało czosnkiem!

 jak mamusia zrobi obiadek to palce lizać




 szpinak jest pycha


...choć czasem wychodzi mi bokiem


Potem, na dywanie się bawiła i bawiła az tu patrze co na robi.. a ona na kolanka i popchnęła kosz na śmieci, przewrócił sie i potoczył po podłodze - a ona tupu tupu na czworakach za nim! Nie wiem czy jej się zapomniało, że nie chce raczkować, czy wlaśnie postanowiła zacząć? Wkrótce powtórzyła wyczyn sama z siebie, ale ma niełatwe zadanie ze względu na śliskie panele.

Historyjka obrazkowa:

"moja lala, moja moja!!
 "dobra, bierz se!"

 "co ja zrobłam?"



Deserkiem wzgardziła (ryż z suszonymi sliwkami, a potem kroiłam jabłko do ciasta i jej dawałam). W efekcie o 19.20 spała w łóżeczku jak Aniołek a ja miałam WOLNE!!Zrobiłam ciasto i siadałm do kompa. Nic nie zrobiłam, a czas mi wsysssło ;/

Acha,zanim dokonały się ablucje wieczorne pysiaczek wywalił  cała zawartość koszyka na dywan. Maści nie moge znaleźć do teraz!


całusy!

P.S z przełomów to jeszcze ze smokiem sobie radzi - wsadza i wyjmuje z dzioba kiedy ma ochote ;-)

2 komentarze:

  1. Przestań to dziecko nudlami faszerować :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. cała mamusia do tulenia i do jedzenia :-). Dzięki kochanie za posta. Fajnie tak na was troszeczkę popatrzeć i poczytać co tam u was. Calusy

    OdpowiedzUsuń