Gdy jechaliśmy z Gliwic do Brunowa na poboczu zobaczyłam kilka sarenek. Wyrwało mi się "o! sarenki!" na co Ida bardzo chciała je zobaczyć, ale już były dawno w tyle. Od tego momentu bardzo chciała jakąś wypatrzeć gdy jeździliśmy po okolicy. Drugi raz gdy przegapiła sarnę na polu to się aż popłakała i było ciężko ją pocieszyć. "Chcę iść do sarenki i karmić". Tłumaczyliśmy jej, że sarenki są płochliwe i nie dają się głaskać.
Aż zajechaliśmy do miejsca, w którym okazało się, że gadamy głupoty ;-D
To było miejsce , w którym w sezonie pewnie wiele się dzieje, ale tego dnia było nieczynne. To, co udało nam sie zobaczyć zza płotu i tak wprowadzało Idę w dziką radochę. No i głaskała i karmiła sarenki ;-)))
było tam też kilka innych zaskakujących zwierzątek
Jednak warto marzyć. Nawet o czymś takim jak pogłaskanie sarny hihi
Ja też kiedyś karmiłem sarenkę... Arturem :))
OdpowiedzUsuńAle okazało się, że nie była mięsożerna :P
https://picasaweb.google.com/Joanna.Rafal/LesnyParkNiespodzianek#5376415961866850850
Jaki Artur był kiedys słodziakowaty!
OdpowiedzUsuń