Jedziemy autem, nagle dzwoni telefon Wojta. Wojto akurat prowadzi w dodatku musi niespodziewanie zmienić kierunek jazdy, więc nie ma mowy aby odebrał. Odbieram ja. To Rafał Chmiel. Mówi, że mają wolne popołudnie i czy byśmy się na jakąś kawę nie umówili. Ja mu na to "to może wpadniecie do Bielska, to tylko godzinka drogi?"
No i wpadli!!!!
Przez dwa dni w sierpniu mieszkaliśmy wszyscy razem: ja, Wojto, Ida, Magda, Rafał, Agata, Asia, Rafał, Artur, Robert i Igor. W trzech pokojach, w małym domku, w małej miejscowości, która okazała się miejscem ciekawych spotkań. Tak oto 1590 km później spotkaliśmy się ponownie na kawie, ciachu i podziwiając jak przez ostatnie miesiące zmieniły się dzieciaki (zwłaszcza Igor i Agata).
Byłam przekonana, że Chmiele pozostaną na noc, a tymczasem niestety zaczęli się zbierać do domu (porządki srądki!).
Agata została ubrana w piżamkę i brutalnie wywieziona z Bielska pod osłoną nocy.
Pewnie Wojto zasnął tego dnia i tak wczesniej od niej hihihi
Agata a i z nią Magda i Rafał pojechali i GAPY przegapili przepiękny poranek i południe jakie następnego dnia zafundowało nam słońce.Wiosna pełna gębą!
Poniżej seria zdjęć z tego właśnie poranka - dodatkowo niezapomnianego, bo Robert pomagał Iduli ubierać się i rozbierać i byli w tym wszystkim po prostu rozkoszni ;-) Ciekawe czy pozostaną dobrymi znajomymi na zawsze? ;-)
mimo, że już dawno po karnawale takie oto zdjęcie ;-)
a tyle zostało z naszego gigntycznego bałwana sprzed paru tygodni:
Wojto z synem ;-)
Rafał z córką
Ida się wyskakała, ale to ile energii mają małe Bale to obłęd ;-)
Było cudownie!!
Dziękujemy Balom za miejscówkę i zdjęcia ;-)))
Jedno jest pewne, kiedyś Robert na pewnie nie będzie już chciał Idy ubierać :D
OdpowiedzUsuńp.s. U nas zawsze jest super!