piątek, 13 marca 2015

Kozia Górka

Było to tak. Ciężko nam się umówić z Magdą i Weiem na jakieś wspólne spędzenie czasu, bo albo nie było Wojtka, albo wyjeżdżał Wei, albo codzienna bieganina  plus choroby dzieci to uniemożliwiały. Magda zaproponowała, że moglibyśmy w czwórkę, a właściwie w szóstkę wybrać się kiedyś w góry, do schroniska i spędzić trochę czasu razem, spokojnie pogadać. Bardzo mi się ten pomysł spodobał. Wstępnie umówiliśmy się na koniec lutego.

W międzyczasie Wei dostał delegację. Umówiłam się więc z Magdą, że pojedziemy tylko my z dziewczynkami. Potem do pomysłu dodałam Asię z Igorem i zapowiadało się już w ogóle fajnie.
Potem okazało się, że Wei wylatywał na tyle późno, że właściwie mógł w pt i sobotę być z nami. A zatem do pomysłu dodałam  jego, Rafała i Wojtka, a miejsce akcji zlokalizowałam w Bielsku.
W między czasie Weie się rozchorowały.... i wcale nie mogły pojechać ;-(((

Plan więc ewoluował ponownie i na górkę, bez spania w schronisku weszlismy z Balami ;-)

Była łagodna, szło się świetnie. Tonęliśmy w błocie , ślizgaliśmy się w śniegu, ale spacer był rewelacyjny.


Ogrzewamy sie w schronisku. Ida przemoczyła buciki i rajstopki, a akurat tych rzeczy na zmienę jej nie wzięłam, więc podsuszaliśmy to na kaloryferze.


 Po drodze szukalismy równiez geoskrytki. Po całym swiecie sa pasjonaci poszukiwań za pomoca GPSu i chowaja i znajduja tysiące skrytek, podając na stronie internetowej i w ogólnoswiatowej bazie tylko ich współrzędne. Skrytki sa własciwie wszędzie. My nasza znaleźliśmy o tu:


po chwili wahania czy idziemy dalej - poszliśmy. Trochę nie byłam pewna czy dobra decyzja, bo nie wiedzielismy jak daleko jeszcze, ile nam to zajmie, droga była baaaardzo mokra a zmierzch i przyjazd Chmieli na kawę dość bliski. Na szczęscie wszystko sie udało.

dla Bali była to taka prościzna, że spali po drodze ;-p


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz