Jadąc od zwierzatek do naszego następnego celu zahaczyliśmy o "Szwajcarię Lwowską" czyli niezwykłą formację skalną.
... a potem ruszyliśmy na tamę. Lubię tamy ;-)
To był baaaardzo męczacy dzień: świat artystycznych ...ykhm... obiektów, zwierzątka, Szwajcaria i tama. Na basen już nie zdążyliśmy, ale za to był deser ;-)
a Wojtek jak zwykle śpi :D
OdpowiedzUsuńWojto przymyka oczy z rozkoszy ;-)
OdpowiedzUsuńU nas na kanapie to też zawsze jest z rozkoszy?
OdpowiedzUsuń