Dotarliśmy tam po uprzednim zwiedzaniu sklepów vintage w dzielnicy, która na moje oko była siedliskiem artystów, więc byliśmy już rozgrzani na większa sztukę. Hihihi
(pierwsze trzy foty z netu, nie znam autorów)
Kiedyś byliśmy na wystawie fotografii National Geographic i jakiejś pokonkursowej ze zdjęciami reportażowymi, ale ta w Custard Factory była w zdecydowanie bardziej "artystycznym" otoczeniu. Wielki hangar czy hala, białe ściany i na około ascetycznie zawieszone fotografie.
Nie znam się na technice, nie odróżniam parametrów którymi czasem zachwycał się Szymon - niektóre zdjęcia mi się po prostu podobają, nawet jak są całe niewyraźne - inne wale, nawet jesli zbierają achy i ochy od jurorów.
Może to i "fo pa" robić zdjęcia zdjęciom, może obciach fotografować się z autorem na tle jego zdjęć - być może nawet zrobilismy wiochę - ale co tam. jak często ogląda się zdjęcia brata na wystawie w Birmingham?! ;-))
Ida ganiała od sciany do ściany i od czasu do czasu przybiegała albo do mnie, albo do Wojta z pytaniem "Ida może kadke?" (czekoladkę)
Jeszcze raz GRATULACJE Szymonie ;-))
P.s. Nie obrastaj w piórka tylko bierz sie do roboty!!!!!
Dla zainteresowanych więcej zdjęć Szymona TUTAJ.
Kilka z nich zawiśnie u nas na nowych ścianach... już niedługo!!! ;-)
Birminghamowa Bohema! Co za klimaty. Hipster w krótkich spodenkach wymiata! :-)
OdpowiedzUsuńSzymon! Dobrze, że od Marty można się dowiedzieć tyle dobrego o Tobie
OdpowiedzUsuńSzymon! Jestem dumna
OdpowiedzUsuń