przeszliśmy się po Rochester.... i za chwilę zboczyliśmy na trawnik przed zamkiem żeby przebrać kupę ;-D
Ida puściła się w długą do zamku, w końcu to mógłby być JEJ zamek ;-p
na tej górce Ida zaniemogła i tato przyszedł z pomocą...
weszliśmy do baaardzo starej i ponoć pięknej katedry, ale właśnie miała się rozpocząć uroczysta msza z milionem zaproszonych gości i nas nie wpuszczono dalej...
zobaczcie jakie śmieszne okno (w środku pub)
ten dom był okrutnie krzywy , ale na zdjęciach w ogóle tego nie widać - nie kumam ;-)
Przeszliśmy się po centrum, rzuciliśmy okiem na zamek, katedrę, port...i spoczeliśmy na kawie w bardzo przyjemnej knajpce.
Na tym zdjęciu Ida ma usta swojej cioci ;-)
przebraliśmy drugą kupę... wypiliśmy kawę i wyszliśmy na cudny angielski deszcz...
artystyczne i profesjonalne zdjęcie ;-P
nie wiemy z jakiej okazji, ale w mieście wisiały te "trójkąciki", szedł pochód harcerzy (milion piećset osób, szli na mszę), a tak ogólnie to spokojnie tam, nastrojowo i jeden czaritas na drugim... ech... musimy tam wrócic jak nie bedzie deszczu, albo jak wszyscy ubierzemy kurtki przeciwdeszczowe ;-)
...poszliśmy na dworzec, z którego odjeżdżały właśnie dwa nasze autobusy.... i okazało się, że na kolejny trzeba bedzie czekać pół godziny....
Minęło szybko, bo trzeba było przebrać trzecią kupę..... i znaleźć pieniążka (nie, nie w pieluszce tylko tradycyjnie na ziemi )
No faktycznie, usteczka śliczne :-)
OdpowiedzUsuńUsteczka jakby namalował jakiś artysta. Zdjęcie chyba naprawdę jest zawodowe. Ten blog to strzał w dziesiątkę. MARTA PISZ, PISZ, PISZ, PISZ i jeszcze raz PISZ i nie tylko bloga.
OdpowiedzUsuń