wtorek, 29 kwietnia 2014

Ida went to school.

Moi drodzy! jako, że Ida skończyła dwa lata dziś była pierwszy raz w ... szkole ;-)

Odbywa się tu dużo zajęć dla dzieci i rodziców i w końcu się wybrałyśmy. Dzisiejsze zajęcia polegały na tym, że się chodziło od stolika do stolika i bawiło konkretnymi zabawkami w konkretny lub absolutnie dowolny sposób. Potem była przekąska przy wspólnych stoliczkach (banan i gruszka, banana oczywiście Ida wypluwała, ale gruchę wciągneła i nawet potrafi powtórzyć jak jest gruszka po angielsku ;-) tzn dziś potrafiła, zobaczymy czy do jutra zostanie to na jej "twardym dysku"). Po przekąsce było czytanie bajek i śpiewanie piosenek. Wszystko było dla Idy (i dla mnie też!) nowe, więc nie wiedziała co robić i kiedy, ale po kilku razach zatrybimy ;-) Nie bała się, chętnie się bawiła i mam nadzieję, że osłucha się z angielskim ciut bardziej, niestety w domu nie ma jak, bo tv rzadko jest włączany ( i rzadko słyszany, bo gadamy ;-) ).

...ale jak już się uda urzadzić sesję nocnika z oglądaniem bajek to Ida jest zaciekawiona i nieznajomość angielskiego zdaje się jej nie przeszkadzać ;-)
 ...zapatrzeni w bajkę razem ze Skipim, stworkiem od Szymona i Magdy

a tu dumne i blade po pierwszych zajeciach w szkole ;-)

wracając wstapiłyśmy na plac zabaw, gdzie kontunuowała zabawę z dziećmi z zajęć, bo kilka mam też poszło na ten sam plac. Ida śmiała się i biegała z jednym chłopcem chociaż on mówił po włosku (uczy sie dopiero angielskiego) a ona po polsku - widać dzieciom nieznane są bariery językowe.

Eksplorowalili razem z tym Luisem trawnik, po czym Ida do mnie podeszła i dała kwiatka uśmiechając się i mówiąc "posię mamo" - aż mi się łezka w oku zakręciła ;-) Czasem tak robiła, ale jak jej Wojto podpowiedział to do uszka, tym razem sama z siebie ;-))))))))))

kwiatuszek zostanie zasuszony na wieczną pamiątkę

dostałysmy w szkole "śpiewnik" dzieciowych piosenek. To coś dla mnie.... powinnam się tego uczyć żeby móc z Idą spiewać buahahahaha - kazdy kto słyszął jak śpiewam już się kuli ze współczucia

Magda, która z nami mieszka niedosyć, że ciągle się śmieje, to jeszcze jest anglistką i prowadzi w przedszkolach rytmikę i w dodatku śpiewała kiedyś w jazzowym zespole! Od czasu do czasu Ida wprasza się więc do ichniego pokoju i zalicza śpiewajacą lekcję angielskiego, którą uwielbia ;-)

Magda wraz z siostrą prowadzi szkołę angielskiego i namawiam ją na otwarcie grupy maluszków, żeby Ida mogła do nich chodzić. Jedyna taka szkoła o której słyszałam prowadzona jest przy Filo, tak samo zresztą jak przedszkole z dobrym angielskim... wrrr..... nie chciałabym posyłać Idy do tych FiloŻyraf... //swoją drogą moja kolejna koleżanka z tamtej pracy z powodu niezadowolenia uczniów nie ma możliwości powrotu do pracy z macieżyńskiego.... echh...//






tego popołudnia Ida nie zmrużyła oka. Godzinę przewracała się w wyrku śpiewając wesoło "mama tenkju (thank you = dziękuje po angielsku), noga tenkju, tenkju tenkju, la lala la, tenkju tenkju..."

Po obiedzie sesja rysowanie kredą z tatusiem!

  przy okazji, gadający chomik, który już nie gada (bo Ida się go panicznie bała, więc wyciagnięto mu baterię) zmienił kolor futerka na kredowo różowy hihi


a potem Ida pokazywała tacie jak się układa puzzle ;-)


2 komentarze:

  1. Pierwsze zdjęcie is the best :-) 2 latka i do szkoły? Biedna moja mała siostrzenica ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzienniczek uczennicy i mamy uczennicy proszę założyć do sprawdzenia (w Gliwicach ) zachowania i postępów obu Pań na zajęciach. Idy włosy nabierają fajnej rudej poswiaty. Bardzo mi się podobają kredowe drzewa.

    OdpowiedzUsuń