środa, 25 grudnia 2013

Idy grudniowe

Ida jest dzielnym piechurem nawet w mroźne dni. My z nią mamy mało okzji do chodzenia, ale mama codziennie robi z nią kilometry. Czasem Pysia marznie i jęczy, że już chce spać ("juju, juju") i ponoć pada jak tylko wlezie do łóżka :-)



Krzyczy "apajaja" jak tylko widzi aparat i chce pstrykać i pstrykać...



czasem coś lepimy z plasteliny. Czasem Ida kroi plastelinę. A czasem ją rzuca na podłogę aby się obtoczyła w kudłach psa. Fuj.


Jest na tyle grzeczna, że czasem wystarczy włączyć jej bajkę ("kopito! kopito!"), dać kocyk i zapytać "Iduniu, posiedisz tu ładnie sama?" a ona kiwa główką, odpowiada "tak" ... i siedzi ;-)

 ... przy okaji pochłania np. takie ilosci winogron, że ne wiem gdzie jej się to mieści

Nie ma to jak jedzenie śniadań w piżamach. Uwielbiamy to! Robimy to! Polecamy to!


Czasem Ida robi rzeczy, które wie, że nie są dla niej dozwolone. Patrzy wtedy w chrakterystyczny sposób i uśmiecha się jakby mówiła"oj tam, oj tam, mamo..."

W ostatnich dniach kalendarza adwentowego Ida wylosowała swoje pierwsze Kinder Jajo. Ależ miała radochę!



A tu jeszcze kilka fotek....


acha. Ida ma ospę. Nie jest najgorzej, ale kilka razy była histeria związana ze smarowaniem kropek. Trochę się wahałam czy smarować tym znanym od pokoleń pudrem czy fenistilem jak polecają teraz niektórzy lekarze - nasza lekarka, położna, pielegniara oraz aptekarze których pytałam i znajomi którzy mieli ospę za sobą - wsyscy (poza jednymi hihih) byli za smarowaniem pudrem. I kąpielami w nadmanianganiamanganianie ;-) Dla takiego wieku w jakim jest teraz Ida nie ma Fenistil żelu a wg aptekarzy nie wiolno dziecku smarować takimi specyfikami zbyt dużych powierzchni ciała i z taką częstotliwością jak trzeba przy ospie, więc siłą rzeczy Ida była przez jakiś czas w biale plamy :-)


Dawno temu spisałam sobie charmonogram przygotowań do swiąt. Kartki zrobiłam wcześnie, nawet niektóre wcześniej wysłalam.... kilka prezentów kupiłam z wyprzedzeniem.... ale ogólnie było tak jak nie lubię... czyli wiele rzeczy działo się na ostatnia chwilę. Prezent Wojtka przyjechał o 10 rano w Wigilię, a ostatnie porządki trwały prawie do naszego wyjścia na kolację u mamy Wojta... Nie wysłałam też kartki do mojego brata bo planowałam coś dołączyć i to coś się przeciągało, przeciągało....aż jest już "po ptokach" :-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz