Ha! Pierwsze co mi przyszło do głowy. Próbowałam to wygonic, zastąpić to czymś...no...yyy.... mniej kontrowersyjnym. Ale nie! Trzymał się mnie ten pomysł i trzymał, więc postanowiłam mu ulec ;-)
W końcu po około dwóch tysiącach pieluch przewijanie to już rutyna :-)
:D:D całe szczęście ta rutyna kiedyś się skończy :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że dzisiejszy temat to nie "Ekologia". Fajne zdjęcie, w pierwszym momencie kosz zobaczyłam jako papilotkę z muffinki ;-)
OdpowiedzUsuńalbo "ekonomia"! 2000 x 0,57 gr = ekspres ciśnieniowy ;-/ Zdjęcie fajne, bo mamy pozyczony fajny obiektyw ;-)
UsuńJezu, czy Ty naprawdę liczysz te wszystkie pieluchy?
OdpowiedzUsuńJa się po czwartej paczce i zmianie rozmiaru zgubiłam.
:D
A gdzie tam! Policzyłam to mnożąc 10 miesięcy = 300 dni razy około 6 pieluch dziennie ;-) Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że to policzyłam, bo od rana nie mogę uwierzyć, że tyle kasiory w śmietnik pakujemy... :-)
UsuńJeśli o ekonomię chodzi, zawsze możesz potem rachunek wystawić :p
OdpowiedzUsuńA zdjęcie fajne :)
o! to jest pomysł! :-)
UsuńHahaha :-) Ja w dodatku mam trójkę dzieci ;-)
OdpowiedzUsuńMaciejka
mimo "przepadnięcia" trzech ekspresów - zazdroszczę ;-)
UsuńTaaaa... coś o tym wiem. 18 miesięcy pieluch. Ale jest światełko w tunelu. Jak tylko się ciepło zrobi, zacznę rozstawać się z tą rutyną ;)
OdpowiedzUsuńTeż pertraktuję z moją Małą, żeby się powoli uczyła nocnika ;-) Skoro zdecydowała się chodzić w 10 miesiącu to niech idzie za ciosem i toaletę sama uprawia. Wyśmiewa mnie na razie ;-) cha cha
UsuńAle się wgryzłaś w temat!
OdpowiedzUsuńMnie pieluszki już nie straszą, zakładamy na noc jedyne, na wszelki wypadek. Czasem mi się jednak tęskni za tym rytuałem, częściej byłam bliżej dzieci, a one teraz mają swoje sprawy, zabawy i psoty
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję pomysłu
Ha! ale ta moja rutyna jest super, też lubię przewijanie - zawsze to okazja do wycałowania kupra, posmyrania w brzuszek i popatrzenia z niedowierzaniem jak nóżki z dnia na dzień robią się dłusze i grubsze ;-)
UsuńOoo dobre :) ja na szczęście powoli mam to za sobą - tylko na noc :)
OdpowiedzUsuńSzczerość wypowiedzi jest, siła przekazu również, jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha :).
OdpowiedzUsuńU mnie było jednocześnie podwójnie... uroki bliźniąt :). Na szczęście od ponad pół roku już z pieluch nie korzystamy :) Uff...
Ojj... czyli przepadły dwa ekspresy cisnieniowe? ;-) ja w sumie w głębi duszy liczę na bliźniaki następnym razem :-)
UsuńLubię Twoją rutynę ;)
OdpowiedzUsuńJa też! :-)))
Usuń