sobota, 31 stycznia 2015

Wirtuozki

W sobotę przyczaiłam Idę jak grzebie mi w skrzypcach. Zapytałam co robi, a ona na to spokojnie, że chce grać i zakłada "takie coś". To "coś" to było żeberko, które oddziela skrzypce od ramienia. Dobrze się za to zabrała! 

Pomogłam jej, a ona od razu myk! przyłożyła brodę do podbródka, wyciągnęła rękę wzdłóż i zaczęła rzępolić. Byłam w szoku jak dobrze wie jak się to wszystko trzyma! A rączki takie krótkie, że spod "gryfu" nie wystaje ani kawałek ;-)





 Potem grałyśmy dwie.

 ... ale po trzech powtórkach "Pana Jana" prosiła, żebym przestała ;-D
 

 - Co chcesz na kolację? Jajo czy parówkę?
- Jajo. I parówkę. I lampę. I drzwi.
- Proszę.
- Czemu?


1 komentarz: