wtorek, 27 stycznia 2015

Weekendowe widzenia z mężem i tatą (tak, tak, taTĄ!)

Idy pokój wcale nie jest ponury
prawda?

ach to "poranne" światło ;-)



ech.....
...
 te nasze włosy.... troszkę zmieniły kolor...


oglądamy bajki (na połowie płaczemy, tzn ja i Ida... bo  Wojto to tzw "Rus")

Wojto u Idy na śniadaniu. Były pierogi z sałatą, makaron z jajkiem, własnoręcznie pieczone ciasto, herbatka, mleczko ... ful wypas i pełna kultura.


innego ranka przewroty w pieleszach
... i oczywiśie "ocitaj mi tato dużo siąziek" (Ida zaczyna mówić "r" i "ż" i inne takie, ale w niktórych wyrazach nie przejawia progresu. Np nadal che iść na "bawan" i nie lubi "mafetki" hihihi

prawdziwe śniadanie. Czyżby Wojto źle trzymał "tipot"?
love love

A my mieliśmy w sobotę wieczór z herbatą, ciachem i przyjaciółmi. Tzn z "Friends". Obejrzeliśmy (po raz setny) pół drugiego sezonu ;-)
patrząc na tę tacę i dalej... można mieć wrażenie, że było wielu sponsorów naszego wieczoru ...
Wierzby i mama (taca)
Wierzby (słój)
mama (ciasto i kubki)
mama Wojta (tipot)
Bale (łyżeczka hihih)
Philips (koc nr 1)
Marzanna (koc nr 2)
Wierzby i mama one more time.. (fotel Wojta)
cudowny Angol (fotel a'la Matrix - bo go wywalił)
ZRE Katowice (bo go przewiozło)
cudowna Angielka (bo nam sprzedała 10 sezonów Friendsów za 3 funty!! wariatka!)
no i Paweł... bo przywiózł mi Wojta . Kosztem swojej Skody.... która wg ekspertów nadaje się do kasacji.

Dziękujemy ;-)))) (za wszystko poza stłuczką chłopaków, ale nie mówmy już o tym...)

2 komentarze: