Było kilka dni z deszczem i potworzyły się kałuże, więc Ida z dziką radochą chlapała się w nich jak świnka. Jej głośne pokrzykiwania i piski radości słychać było jak Wojto ją przyprowadzał od mamy do nas przez cała drogę ;-)
"troszkę" się przy okazji moczyła
"Ida, Ida spincia, siama" ...tylko to patrzenie do lusterka podczas zapinania jeszcze nie do końca dopracowane ;-)
A przez kilka dni mieszkały z nami żółwiki. Iducha karmiła je i namiętnie oglądała, również nielegalnie pukała w szybkę sama siebie upominając: "bum, bum, nie, ziółwik, boje" :-)
Zdjęcie poniżej zrobiła Ida sama. Sama ściągnęła ze stołu aparat (chyba wolę nie wiedzieć jakie akrobacje przy tym odstawiała), sama go włączyła i cyknęła fotę. W aparacie znaleźliśmy również niezliczone zdjęcia Oskara, dywanu, fragmentów ścian i bliżej niezidentyfikowanych obiektów....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz