środa, 5 grudnia 2012

A po niedzieli poniedziałek. I wtorek.

Ależ zimno! Kanały pokryte lodem, zatoki zamarznięte! Śmiesznie to wygląda kiedy mewy i kaczki zamiast pływać spacerują sobie po wodzie! Chyba nigdy wcześniej nie widziałam też zamarzniętego kanału albo rzeki – ależ to fajne! Gorzej, że wszystkie kałuże i niektóre chodniki też pozamarzały! Ślisko trochę, a gdzieniegdzie nawet leży śnieg, choć nie widziałam żeby padał.

Winda znów się zepsuła… a ja zrobiłam takie gigantyczne zakupy, że musiałam wchodzić po schodach na pięć razy!

Za to we wtorek nie wychodziłam z budynku. Przed 13 spakowałam torbę i zeszłam piętro niżej do mieszkania Pawła żeby czekać na ekipę z BT (firma telekomunikacyjna), która miała „założyć” internet. Na wejściu zauważyłam awizo zostawione przez listonosza, z którego wynikało, ze próbował dostarczy modem…ale nikogo nie było w mieszkaniu, a on za duży żeby wcisnąć przez szparę w drzwiach, więc… dupa. Już się przestałam cieszyć, że będziemy mieć internet. Dlaczego wysłali modem pocztą skoro dziś przychodzi ekipa od nich?! Szkoda czasu, pieniędzy i zamieszania… Ale to jeszcze nic. Przyszli goście. Zaznaczam, że czas oczekiwania na to, żeby się zjawili wyniósł 11 tygodni! A cóż zrobili? Wsadzili jakieś urządzenie do gniazdka telefonicznego, odczekali około pięciu sekund i wypowiedzieli magiczne „tak, jest sygnał”. I tyle. Teraz trzeba tylko podłączyć modem… którego nie ma! W mieszkaniu Wojtka trzeba wykonać taką samą procedurę, więc spytałam czy nie mogą od razu zajrzeć do nas, ale powiedzieli, że nie, bo nie mają na nas zlecenia i być może inna ekipa ma nas na liście. Cóż… Z okna zobaczyłam, że na parkingu stoją dwa wielkie wozy z BT – dwie osobne ekipy przyjechały do tego samego budynku, w tym samym czasie… czy to nie głupota? Szymon pracował w BT i mówił, że ta firma to absurd, ale miałam nadzieję, że przesadza. Niestety nie.

Zresztą z pocztą jest podobnie. W ciągu dnia widzę od kilku do kilkunastu samochodów z poczty podjeżdżających pod kompleks „naszych” budynków, o różnych godzinach. Czasem stoją długo, czasem tylko chwilkę. Nie kumam? Czy nie szkoda im paliwa? Nie da się zgrać jakoś mądrzej tych dostaw?!

Jednym słowem z internetu nici. Wojto nie miał w pracy neta ani sobotę, ani w poniedziałek, więc mój post doczekał się publikacji dopiero dziś, a maile wcale nie zostały wysłane. Bu… A w domu, w Zabrzu też nie mamy sieci – kilka miesięcy funkcjonowaliśmy na „kartę”, ale na dłuższą metę to za drogie.


Z ciekawszych wydarzeń dnia to Iducha została kierowcą rajdowym, a potem postanowiła zepsuć Wojtowi kompa służbowego (,na którym chciał jej puścić kołysanki). Mam nadzieję, że filmiki się załadują.

nie załadują ;( 

Skrót dla Rafała: Ida lubi Limp Bizkit, widzieliśmy Twojego morskiego kuzyna i padniesz z zazdrości jaką mamy fajową kaczkę! ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz