wtorek, 25 września 2012

Słitaśny pościk

cześć i czołem!

Im więcej czasu upływa tym później zabieram się za pisanie postów i jest w nich coraz więcej zdjęć a mniej tekstu ;-) No, ale w końcu to FOTOblog ;-)

Tradycyjnie przewracałyśmy się w wyrku...
 Od dwóch nocy śpię w drugą stronę. Nie zasłaniam rolet, bo słońce nie daje czadu i wschodzi już w innym miejscu, więc nie razi. Wiesz jak fajnie jest się pogapić na niebo leżąc w łóżku?
Jakoś tak łyso bez kwiatków. Już prawie wszystkie wywiezione, zostało dosłownie kilka sztuk. Nie podoba mi się, wolę dżunglę! Postanowiłysmy jakoś urozmaicić Ci widok :-)
Ida ma teraz dużo zabawek i w główce cyrk. Ale niektóre wyraźnie lubi, inne zupełnie ignoruje. Krówka jest w łasce, ale tylko dzięki postrzępionym sznurkom, Listka przytula na spacerze gdy jest śnięta, laleczce się pilnie przygląda, Pszczółka zawdzięcza zainteresowanie jedynie szeleszczącej warstwie skrzydełek, ale chyba najchętniej bawi się plasikowymi zawieszkami-krowami na kółeczku. Nie rozumiem dlaczego :-)
aaaa! no i oczywiście znęca się nad biedną mamusią!
Po obślinieniu prześcieradła, wyrwaniu mi trzech garści włosów i popisku, Księżniczka Idulina wdziała szaty (ta wierzchnia to przesłodka bluza od Asi B. Niestety jest już przyciasna :-( Myślisz, że jak przestanę Idę karmić to przestanie rosnąć? )
wygląda tu jak pszczółka :-)

Poszłyśmy na spacer... Ubrałam sie jak na Sybir i znów połowę ciuchów zostawiłam od razu na dole w samochodzie. Poszłyśmy do akademika skserować wyniki usg i wypis ze szpitala żeby zostawić jutro pediatrze, a potem do Rossmana po obiadki dla Smrodka. Kupiłam śmieszne smaki, królika, indyka i łososia ;-) Mam nadzieję, że w GB też takie pyszności są? czy same black puddingi i marmity?

Wychodząc z Rossmana wstąpiłam do fryzjera, który jest jakiś metr dalej ;-) Poprosiłam o wygolenie kawałka głowy tam gdzie miałam mieć robiony zabieg. Teraz mam łysy prostokąt. Dobrze, że jednak nie ściełam włosów na b.krótko bo byłoby widać! Fryzjerka mnie pytała jak się nazywa lekarz, do którego się wybieram, a jak jej powiedziłam to od razu sie ożywiła, bo słyszała, że jest rewelacyjny. Nie wzięła ode mnie pieniędzy, ale za to poprosiła o numer do lekarza hihihih.
Była tak ładna pogoda, że poszłysmy wzdłuż Wolności. Zajrzałam do papierniczo-księgarnio-biura podróży. Starsza pani, która wiecznie rozwiązuje krzyżówki i czyta plotkaskie gazety jak zwykle nie miała tego o co pytałam ale za to miała focha, że jej przszkadzam. Wiesz, że ja tam jeszcze niczego nigdy nie kupiłam, bo nigdy nie ma tego o co pytam?! Potem (co mnie podkusiło!!?!) wlazłam do Open Finance i zapytałam gościa z nosem o jakąś fajną lokatę. Pożałowałam od razu. Znów zaczął te swoje śpiewki, bleee. "Hm... czy wie pani co się obecnie dzieje na rynku finansowym? ..nie? to ja pani powiem. Prawdopodobnie w październiku zbierze się rada Polityki Pieniężnej (lub coś w tym stylu - przyp.autora) i ze względu na zwalniającą gospodarkę... bo pani wie, że kondycja gospodarki ma przełożenie na finanse i politykę bankowości? No więc prawdopodobnie ustalalą, aby pomóc nieco tej gospodarce, żeby obniżyć oprocentowanie kredytów. No a pani przecież wie, ze jak obniżamy oprocentowanie kredytów to i lokaty lecą w dół. Może to będzie o 0,5% albo 0,7%. Może nawet 1%. Chociaż nie, 1% to było by za dużo. No ale załóżmy że o 0,5% albo 0,25%..." I w tym momencie się wyłączyłam. Jakby mi jeszcze kiedyś przyszło na myśl tam pójść to puknij mnie w czerep, ok?
Z paszczy lwa (a właściwie pana doradcy Niedźwie...bla bla) poszłyśmy na spacer do parku. Była bardzo przyjemna pogoda, a nasza Kluseczka była bardzo grzeczna. Nawet sama sobie piła soczek...
...więc co robiła mamusia tej ślicznotki? :-)
...sielanka....
Jak do tej pory nie miałyśmy takich spokojnych, leniwych dni, nie spacerowałysmy sobie godzinami bez pośpiechu, bez celu, długo... Tylko dlaczego? Może przez stałe bieganie po lekarzach?
Spacerowałyśmy kilka godzin. I już, już miałyśmy wjechać na ostatnią prostą gdy nagle poczułam zew natury :-)
Wjechałam na trawnik i .....
Iduli bardzo się podobało. Gapiła się, wyrywała trawę, próbowała się paść...





 trawka zamula... :-)














 to Ci się spodoba:



zaliczyłyśmy nawet przebieranie pieluchy na łonie natury. Łono zasłania łono :-)







 jak wracałysmy to Idula była już b. senna. W domu pospała jakieś 20 minut...
... a potem się obudziła i nie chciała jeść pysznych warzywek z łososiem tylko tarła oczy i darła się. Ale spać też już nie chciała iść. Trzeba było przeczekać ten jej humorek i spakować nas na noc do mamy. Ponieważ ja po tym zabiegu nie mogę prowadzić samochodu zdecydowałyśmy się spać u mamy.
Jest trochę chłodno, a Oskar nie chce się przytulać (hihihih), ale Iducha zasnęła jak kamyczek i śpi już ponad 5 godzin.

Zabieg mam już za sobą. Bałam się, że mimo znieczulenia będzie boleć. Bolało samo znieczulenie, troszeczkę, a potem nic. A samo wycinanie trwało około 7 sekund na każde znamię. Dwa z szyi wyciął mi gratis "przy okazji".
Po wstaniu z łóżka tak mi się zakręciło w głowie, że musiałam usiąść i chichrałam się totalnie bez sensu. Jakbym była pijana! Ciężko mi było trafić butem w stopę (czy na odwrót?), ręka jakoś nie chciała do rękawa wejść, a jak płaciłam to nie umiałam przeliczyć banknotów ;-) Obłęd. Jeszcze zanim tam pojechałam to sądziłam, że mimo zakazu wróce samochodem, bo "na pewno nic mi nie będzie". Ha HA.

Lekarz stwierdzil, że jedna zmiana  (ta w najgłupszym miejscu) mu sie nie podoba i teraz troche się boję wyników. I wyrzucam sobie, że nie wycięłam tego wcześniej. Buuu, powiedz, ze wszytsko będzie w porządku....

Wróciłam autobusem, a nie taksówką jak początkowo planowałam. Tak dobrze mi się szło i taki przyjemny był wieczór, że nie mogłam się powstrzymać (wyszłam stamtąd 22.37). Znieczulenie już chyba nie działa, ale nie czuję żadnego bólu - czad!

Teraz jestem po herbacie, worku ciastek (wykończyłam ciasteczka-misie), Iducha lula, mama śpi, Oskar mlaska i chrapie na zmianę ;-) Tylko ja gryzmolę..

Obejrzałyśmy z mamą filmik z mieszkania ;-) Fajnie to nakręciłeś spryciarzu <serce>. Mieszkanie fajne, choć mało "angielskie". I są tam 3 pokoje a nie 2 ;-) Szkoda, że w kuchni nie ma okna, to bedzie trudne przyzwyczaić się do takiego dziwnego pomieszczenia, ale ...damy radę! Jest tam tyle miejsca, że spokojnie mógłby jeszcze ktoś z nami mieszkać. Oskar?
Błazej rozważał czy nie wpaść na jakiś weekend, ale czy będzie mu sie chciało taki kawał? W każdym razie dziękuję za relacje, moja ciekawość została zaspokojona ;-)

Idę spać. Nie wiem dlaczego, ale godziny pod postami są jakieś dziwne. Zwykle piszę je około 1 w nocy a wyświetla się 15-16.

aaa! Aga D. napisała, że w przyszłym miesiącu będzie w PL i czy może się zobaczyć z Idą... buu, szkoda, że nie wcześniej, akurat nas nie będzie :-(((

kończąc słitaśnego pościka
Marta na spanko znika
fotek było dziś wiele
doceń proszę tę rewelę
Spij słodziutko nasz pracusiu
...i nie narób w wyrko siusiu

(dziś wybitnie nie mam weny!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz