Wczoraj wrajając z lotniska Iducha zasnęła zaraz po wyjechaniu z parkingu. Była wykończona darciem się przez pół drogi NA lotnisko... Wracałam powoli, wyprzedzały mnie nawet ciężarówki :-) Zaniosłam Ide w foteliku do domu... nie obudziłą się, uff... Otworzyłam okno, zrobiło sie chłodno, więc bez rozbierania zostawiłam ją w foteliku i jadłam...oglądałąm TV... w końcu położyłam sie do wyra...a ona nadal lulała! Obudziła się dopiero o 3.13! Przebrałam ją, nakarmiłam, położyłam do wyrka, chwilę sobie gadała i zasnęła. Rano ją zabrałam do siebie i się przewracałyśmu do około 8. Potem powoli, powoli zebrałyśmy się i pojechałysmy na badanie krwi. Niestety, za pierwszym razem pani nie trafiła i musiała kuć dwa razu. Mimo wszsytko Ida była dzielna. Potem pojechałyśmy na 4p po wypis - był "nasz" lekarz - jak zawsze uśmiechnięty i rozgadany (cha cha chaaa), jejku, z suchego pnia można wycisnąć więcej życia niż z tego gościa.
Potem miałyśmy jechać do Kingi, ale chciałąm się upewnic czy plan aktualny, ale ona nie odbirała telefonu. Wróciłyśmy do odmu, miałam nadzieję, że Ida pośpi w foteliku, a ja w końcu sie do Kingi dodzwonie i pojedziemy. Hm.... Kindzior milczał a Ida... no a jakże by inaczej! otworzyła gały niemal od razu!
Potem miałyśmy jechać do Kingi, ale chciałąm się upewnic czy plan aktualny, ale ona nie odbirała telefonu. Wróciłyśmy do odmu, miałam nadzieję, że Ida pośpi w foteliku, a ja w końcu sie do Kingi dodzwonie i pojedziemy. Hm.... Kindzior milczał a Ida... no a jakże by inaczej! otworzyła gały niemal od razu!
Z wizyty u Kindziora nic nie wyszło, więc odczekałam trochę i pojechałysmy do Gliwic. lało jak z cebra, było pełno kałuzy i zimno - dla mnie bomba! Iducha w wózku pod folią, ja z parasolką i pospacerowałysmy sobie. Najpierw do UM po odbiór dowodu Idy. Jak zobaczyłam ten dokumant ze zdjęciem bobasa to się roześmiałam - dosyć zabawny widok :-)
Potem podreptałyśmy do...NFZtu. Była 14.50 i ku mojemu zaskoczeniu byłam chyba siódma albo ósma w kolejce. Po 35 minutach przyszła moja kolej i sie zaczęło... brakuje druczka ZUS ZCNA bla bla bla, moja Remua nieaktualna, wypisałam nie taki kolor wniosku, upowaznienie mam nie na takim druczku jaki powinno byc, druk A1 to skan a nie oryginał (skapneła się spryciara!), daty na wnioskach nieaktualne..... Na szczęście 25 minut póżniej wyszłam z ... gotowymi kartami!!!
Potem podreptałyśmy do...NFZtu. Była 14.50 i ku mojemu zaskoczeniu byłam chyba siódma albo ósma w kolejce. Po 35 minutach przyszła moja kolej i sie zaczęło... brakuje druczka ZUS ZCNA bla bla bla, moja Remua nieaktualna, wypisałam nie taki kolor wniosku, upowaznienie mam nie na takim druczku jaki powinno byc, druk A1 to skan a nie oryginał (skapneła się spryciara!), daty na wnioskach nieaktualne..... Na szczęście 25 minut póżniej wyszłam z ... gotowymi kartami!!!
Po tym sukcesie pojechałysmy do Tesco. Kupiłam kilka słoiczków dla Idy, obeszłąm sklep dwa razy w poszukiwaniu walizek i nie znalazłam, więc skierowałam się do kasy. Po drodze spotkałam ludzi, którzy jechali do kasy z ... walizka na kółkach. Powiedzieli mi gdzie są i jak dotarłam w ten zaułek to aż jęknełam. Kilka półek i cała wyspa w walizkach! Oczywiście, zgodnie z prawem Murphiego Ida zaczęła marudzić. Miała w sumie prawo, bo dawno nie jadła, ale ja tak bardzo chciałam obejrzeć te walizki i mieć to z głowy. Nie mogłam szybko wyjść, bo miałam pod wózkiem zakupy. Nie mogłam jej nakarmić w sklepie, bo jak? No to wózek w rękę, Ida NA rękę i heja! Oglądałam, jeżdziłam i byłam załamana - albo były małe, albo miały plastikowe kółka, albo te kółka za bardzo wystawały, albo nie potrafiłam ich podnieść, albo były brzydkie... wrrr W końcu znalazłam taką, że mi się oczka zaświeciły. Ale nie miała ceny, musiałam ją sprawdzić... Tylko jak iść z wózkiem dziecięcym, dzieckiem na reku i walizką? Skoro dziecko nie chciało jechać w wózkuto pojechała walizka. Chyba miała przystępną cenę (były wyprzedaże) i kupiłam ją żeby juz mieć to z głowy. ...Tylko jakas taka pełna :-)
Ładna, prawda?
Po Tesco zajechałam do Wierzb, przyjęli mnie na kawę i miło spędziłyśmy tam wieczór.
Po powrocie do domu musialam się nagimnastykować, ale udało sie Malutką nakarmić, nafaszerować witaminami, wykąpać, ululać (zasnęła sama po chwili wiercenia się w wyrku, zakwękała tylko raz jak jej obie nogi wypadły przez barierki hihihi), potem umyłam naczynia, odgruzowałam troche mieszkanie (Wojtoooo, bez Ciebie panuje tu chaos!), zagrzałam sobie jedzenie i teraz oto zasiadłam przed kompem. Ufff.... Zanim zasnęła dałam jej schłodzonego gryzaka - podobało jej się!
Po powrocie do domu musialam się nagimnastykować, ale udało sie Malutką nakarmić, nafaszerować witaminami, wykąpać, ululać (zasnęła sama po chwili wiercenia się w wyrku, zakwękała tylko raz jak jej obie nogi wypadły przez barierki hihihi), potem umyłam naczynia, odgruzowałam troche mieszkanie (Wojtoooo, bez Ciebie panuje tu chaos!), zagrzałam sobie jedzenie i teraz oto zasiadłam przed kompem. Ufff.... Zanim zasnęła dałam jej schłodzonego gryzaka - podobało jej się!
... i tak oto dzień dobiega końca. Idula lula, w jej ślady wnet idzie Martula. I niech się nie martwi Wojtula, bo wirtualnie go żonka przytula :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz