poniedziałek, 24 września 2012

Niedziela ino łącza! :-)

Pięknie dziś wschodziło słońce, od razu czuć, ze zaczynają się chłodne dni. Zobacz w którym miejscu wschodzi teraz a gdzie się wynurzało kilka miesięcy temu. Niezła różnica, prawda?
leniwie wstawałyśmy, bo po co sie spieszyć?
do 11 już byłyśmy ubrane, najedzone (Ida zjadła jabłko z bananem) i obmyśliłysmy plan działania. Mig mig się zebrałyśmy i pojechałyśmy do Gliwic na mszę. Niestety, z 11 nie wiem kiedy zrobiła się 12.20 i było mi głupio wjechac do kościoła z takim opóźnieniem. W efekcie spacerowałam po okolicy ponad 40 minut. Świeciło słoneczko, fruwały liście...supcio!
Jak się msza skończyła to podjechałysmy pod wyjście i tam poczekałysmy na mamę. Przegapiłybyśmy si nawzajem gdyby nie Pani Fela :-) Mama wraz z koleżankami wybierała się na kawę do Patryka (tego pubu) więc poszłyśmy z nimi.
Było nas tam siedem, a różnica między najstarszą a najmłodszą wyniosła ponad 70 lat!
Potem poszłyśmy z mamą na cmentarz i na spacer do lasu. Było pięęęknie, ale niestety rozładowała mi się bateria w aparacie więc nie ma relacji foto. :-))))
Na sam koniec poszłyśmy do domu gdzie wchłonęłam duuużo za dużo knedli ze śliwkami i cynamonem... mniaaam... i zrobiłam mamie pokaz zdjęc i filmików z wakacji. Ponieważ byłam umówiona z Państwem B. musiałam się zebrać i pojechać w końcu do siebie.
Jeszcze przed ich przyjazdem nakarmiłam Idę marchewką z czymśtam i przebrałam pieluchę, więc jak przyszli była w dobrym anstroju i nawet nie zaczęła od razu krzyczeć ;-)
Państwo B. prezentowali się niezwykle zabawnie, bo chodzili "stadem" i robili wszystko równoczesnie ;-) Pasowali wszyscy do siebie ubiorem, Robert już jest duuuży i robi niemal to samo co Artur, więc wyglądają jak dwa klony ;-)
Tutaj samoobsługa w kuchni, ja sobie pląsałam z Idą na rękach, a oni wszytsko niedosyć, że przynieśli ze sobą to jeszcze ponakładali hihih, cwaniara ze mnie!
Ten widok mnie rozłożył zupełnie: grupowe mycie rąk :-) A w ogóle aparat był dziś nieposłuszny. Mimo, że włączyłam lampę na auto to większość zdjęć jest niewyraźna ;-( może to kwestia słabej baterii, którą tylko trochę podładowałam?
Mała miała na sobie dzisiaj nową-nienową sukienkę od mamy, dżinsową, body w kaczuszki i rajstopki ;-)

Uśmiałam się trochę jak oglądałam zdjęcia, bo Rafał próbował zrobić jedno z ujęć i udało się chyba za szóstym razem - co próba to któraś z nas była niewyraźna, zamykała oczy, robiła głupią minę albo odwracała głowę. Ale udało się!

Niestety nie zostali długo (chcę wierzyć, że to nie wina marudzenia Idy, bo nawet nie była taka zła tylko napiętego grafika ;-) ) ale i tak było fajnie. Artur odkrył nowe zastosowanie parapetu i pufy ;-) Nawet Ty byś na to nie wpadł!






Jakość zdjęć fatalna, ale generalnie widzisz? Nie bał się skakać a pufa nieźle amortyzowała, więc jakbyśmy mięli w bloku jakiegoś samobójcę to możemy próbować go ratować zrzucając przed nim pufę hihihihi

A czym tradycyjnie chłopaki się bawili?
Widzisz? A Ty nie chciałeś tego telefonu ! :-)))))

Nie wiem jak Rafał to zrobił, ale wykonał zdjęcie, z którym mogę się zgłosić do programu w stylu "Strefa 11" albo "Duchy". Czad, co?
...w jakims horrorze widziałam coś podobnego :-))
hahahahhahahahahahahahahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhaha

Pożegnaliśmy się hasłem "do zobaczenia w grudniu po południu" ;-)) i obiecali przyjechać na ubieranie choinki. W końcu tradycja to tradycja, prawda? Ciekawe czy my w ogóle spędzimy Święta razem? Jeśli nie to byłby pierwszy taki raz.... Głuuupio. Ale może to jakos przeżyjemy jesli przyslesz poczta duzo prezentów hihihi

Brrr.... do tego czasu jeszcze dużo czasu, więc nie ma się co martwić.

Robi sie chłodno. Nawet w mieszkaniu! Ciekawe, pamiętasz, ze w tamtym roku w ogóle nie odpalaliśmy kaloryferów, chyba dopiero w styczniu na te -25. Więc dlaczego teraz jest tak chłodno? A może w tamtym roku byłam pod wpływem hormonów i wydawało mi się, że jest ciepło? Hmm... jakby były takie hormony w tabletkach to biorę! Obecnie przykrywam się kocem a mimo to mam lodowate ręcę. Kiedy idę do Małej to aż mi jej szkoda dotykać. Ją samą pakuję w worek na dziecko i przykrywam kocykiem i jest jej ciepo. Ma takie cieplutkie, mięciutkie łapki... I nimi ściska i głaszcze i macka..mniam! Rozkoszna jest, choć powoli brakuje mi tych chwil dłuugiego przytulnia. Jak miała ten etap na "żabkę" i potrafiła godzinami leżeć przyklejona do mnie i ślinić mi bluzkę to było super... Teraz wierci się, układa ręce i nogi tak jak jej wygodnie, nudzi jej się i w ogóle nie jest już taka "klapnięta", bezwładnie przytulona tylko trzyma "się sama".
Pamiętasz jeszcze te czasy? hihihi

Jo ida spać
coby jutro radę dać
Idę Idę ino cmoknąć
i się w kołdrę zamotnąć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz