sobota, 22 września 2012

OBI...jałyśmy się :-)

A dziś to nie działo się zbyt wiele. Wstałysmy spokojnie, bez stresu, nigdzie się nie musiałysmy spieszyć. Wykonałam około miliona telefonów do administracji i spółdzielni w sprawie spisywania liczników, chciałam umówić Idzie szczepienie, ale w przychodni nie odbierali więc machnełam ręką (mach, mach...) i stwierdziłam, że pójdziemy w poniedziałek albo wtorek. Się małej udało...ha ha.
Bardzo się cieszę, że przed wyjazdem naprawiłes Małej karuzelkę - często się na nią gapi. I nie tylko... Już teraz wiem, dlaczego w tej głupiej książce pisało, że "najwyższy czas by ściągnąć karuzelkę z dyndającymi pamperkami z łóżeczka".
Teraz na dowód słuszności tego zdania przedstawię foto-story (jak w Bravo Girl!)



Biedny struś! Niestety, nasz smark sięga przeszczepkami i szarpie, naciąga, macha... Chyba faktycznie trzeba to już ściągnąć, albo cały czas pilnować jej podczas zabawy.

Na spacer wybrałyśmy się w cudne, nietypowe miejsce. Zaraz zobaczysz jakie ;-) Pogoda była głupkowata, bo w słońcu skwar a w cieniu zzzimno. Za to robi sie ładnie jesiennie. Drzewa coraz bardziej kolorowe, troche ich już fruwa w powietrzu i potem wala się na chodnikach. W sensie nie drzew tylko liści. No i jak tak sobie szłam i szłam i szłam to mi sie przypomniało jak ostatnim razem tamtędy spacerowałam to rozmawiałam z koleżanką (Anka mama Franka). Ja tuż po porodzie, ona tuż przed i sobie opowiadałyśmy chyba 1,5 godziny o ciąży, uczuleniach, stanikach, Oilatum i generalnie na wszystkie tematy, na jakie nigdy nie potrafiłam rozmawiać i nawet nie wiedziałam że można ;-) I mi się przypomniało jaka Ida była wtedy maleńka, takie zawiniątko z czarną czuprynką. A teraz?

Wielkogłowy, rudawy bandzior hihihihihi Czy ja nie powinnam jej ubierać bardziej dziewczęco?

A zatem polazłyśmy do OBI po bambusa dla Ani ;-) Kiedyś rozmawiałyśmy o kwiatkach i wiedziałam, że zaciekawił Ją fakt, że nie trzeba go podlewać hihihi. Uznałam, że lepszy bambus niż cięte kwiatki, które za kilka dni padną. Wracałyśmy koło placu budowy...yyy.... to znaczy koło naszego przyszłego AquaParku. Przechodząc koło placu zabaw zobaczylam coś śmiesznego. Przyjrzyj sie:
Ha! podpowiem Ci, że nie masz szans tego zobaczyć :-) i co? nie widzisz? nie??? no dooooobra, pomogę!



Nie wiem czy to legalny projekt, ale aż się tam przejdę za kilka dni sprawdzić co za arcydzieło tworzyli. A może zakradniemy się z Idą i zrobimy coś po swojemu?
Hm... może tak?
Miejsce idealne!

Potem, jak już miałam tego bambusa to z naszym małym bambuskiem zapakowałyśmy się w samochód i fru! do Ani. Tam sobie gadałyśmy, słuchałyśmy pisków (zgadnij czyich?) i nadrabiałyśmy zaległości w pogaduszkach. Byłam głodna jak hiena więc pożarłam wszystko co trafiło w moje ręce, kanapeczki z serem i wędliną, marynowane grzybki, sałatkę (michę sałatki!) i talik? tulik? hmm... nie pamietam jak Ania i Piotrek to nazywają, ale to taka galaretka. Ida dostała śliczne body w lwa, ale zamiast się wdzięczyć z wdzięczności to marudziła.

I wtedy uświadomiłam sobie, że w takich sytuacjach tracę trochę głowę. W panice podnoszę ją, lulam, kładę, sadzam, wciskam soczek, albo smoczek :], daję jeść... zabawiam... Cyrk. Jak to robią inne mamy? Jak się nie stresować, że dziecko płacze a jestem u kogoś albo w sklepie, że komuś przeszkadzamy? Sama kiedyś przewracałam oczami jak słyszałam drące się dziecko i do głowy mi nie przyszło, że dzieci tak czasem po prostu mają, nie da się ich wyłączyć. Jeśli choć część ludzi jest tak nastawiona jak ja przed burzą hormonlną to strach się bać. Wstyd sie przyznać, ale przed ciążą nigdy mi nawet nie przeszło przez myśl żeby:
- zaproponować jakiejś kobiecie pomoc we wnisieniu wózka na lub ze schodów
- pomóc wjechać lub wyjechać z autobusu
- przytrzymać drzwi
- zatrzymac się i zapytać "ile to ma? a jak ma na imię?"
- uśmiechnąć się do wózka albo powiedzieć "jakie słodkie maleństwo"
- spytać znajome ciężarówki o samopoczucie
- dotykać czyjegoś brzucha (choć teraz też bym tego nie robiła hihih)
- pytać o poród
- wymówić publicznie słowa łożysko, macica, kupa
- rozmawiać.... na tak wiele tematów
A karmienie piersią? Do niedawna nie mogłam na to patrzeć ani nawet mysleć, bo dostawałam dreszczy a teraz? Tworzę liste najdziwnniejszych miejsc, w których karmiłam - na razie nr 1 to kancelaria w Kurii Diecezjalnej :-)

Czuję się jakbym nagle dostała nieznaną mi do tej pory część mózgu. Jak zupełnie inaczej postrzega się świat! Jakież było moje zdziwieinie, że pytania o ciążę, poród, bobasa wbrew temu co wcześniej sądziłam wcale nie sa denerwujące i wścibskie tylko są sympatycznym objawem zainteresowania. Że dziecka nie chce się trzymać tylko dla siebie, ale to fajne jak weźmie je na ręce jakaś "ciocia", spyta ile waży, czy lubi marchewkę, pobawi się i powygłupia. Dlaczego wcześniej myślałam, że to nie wypada?

Dobra, wracam na właściwe tory... Chwilkę posiedział z nami też Piotrek, ale Ida u niego na kolanach długo nie wytrzymała, chyba miał zbyt donośny głos hihihih
Wiesz jakie Ania ma długie włosy? Pierwszy raz odkąd ścięłam swoje pomyślałam "długie włosy są fajne". Ale nie chcę już takich mieć bo i tak nie potrafię ich układać ani czesać. Pozostanie mi tylko podglądać u innych :-)
A Iducha polubiła pufę w stylu fatty, bo nie zapadała sie w niej tak jak na naszej.
Zjadłam za dwoje, wypiłam morze herbaty i po ponad czterech godzinach zabrałam się do domu. Hmm... nie do końca wiem jak się to stało, ale jechałam przez centrum Katowic :]. Myslałam, że mi nawigacja pomoże, ale ta wredna małpa mówiła "za sto metrów skręć w lewo" w momencie jak ten zjazd właśnie mijałam... I tak kilka razy, więc zamiast szybko trafić spowrotem na A4 to brnęłam... Generalnie przejechałam przez ścisłe centrum Katowic i odetchnęłam z ulga dopiero na Korfantego... przynajmniej wiedziałam w którą stronę jest dom ;-)
Idula zasnęła zanim wyjechałam z ich parkingu i spała całą (dłuuuugą) drogę. W domu pozostało mi tylko karmienie i przebranie. Ubrałam ją w "worek na dziecko" bo jest dosyć chłodno i jak ją kulnęłam na bok żeby zapiąć zatrzask to tak już została i lula :-)

Przeczytałam maila od Ciebie i byłam wniebowzięta! Taki szczegółowy opis! Gdzie, z kim, o której, dokąd, dlaczego, że pchli targ, że stare budynki, że Ci kapnęła ślinka na lodówki :-) Pośmiałam się i poczułam jakbyś mi to opowiadał. Choć Ty tyle naraz nigdy nie mówisz. Dzięki i proszę o więcej ;-)

A potem zadzwonił Darek. Pytał o badania Idy i gdzie Ciebie wywiało. Prom mają na wtorek zabukowany więc lada chwila ich nie będzie! Ciekawe jak im się wszystko ułoży, trzymajmy kciuki! Rozmawialiśmy prawie 40 minut i może się jakoś zobaczymy w weekend.

Mam stopy jak lody. Czy ja narzekałam na upały? I mówiłam, że wolę zimno? hm.... :-)

Idę spać, bo znów zrobiło się późno, a czeka mnie jutro wycieczka objazdowa i porządki w zagruzowanym domu ;-)

Dobrej nocy i słodkich snów
Jutro z pewnością napiszę znów! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz