środa, 10 września 2014

Wycieczka objazdowa

Pewnego pięknego dnia wybraliśmy się z Balami na wycieczkę po okolicy. Nie byle jaką, bo zorganizowaną hihih. Po okolicznych miastach jeździ tu specjalny doubledecker wersja kabrio, obwozi po największych atrakcjach, z głośników leci opowiadanie o poszczególnych miejscach. Ma kilkanaście przystanków i można wysiąść, zwiedzić i wsiąść do nastepnego autobusu.

Droga na przystanek zajęła nam dużo czasu. Nie odbyło sie bez oglądania konika na biegunach pod mostem ("konik, lezi, tato dabine, tup tup tup, i ciągnie, Ida gaska konika, mój mój")


Rafał z Arturem ponoć cały czas nas wyprzedzali i rzucali nam pod nogi pieniaążka zaśmiewając się niemal do łez za każdym razem gdy nieświadome niczego nie zauważałyśmy go i szłyśmy dalej ;-)

Autobus wypatrzyła Asia gdy brakowało nam jakiś 500 metrów do przystanku. Odbyliśmy zatem szaleńczy bieg z machaniem rękami, targaniem dzieci, a na końcu sapaniem i wyrazami uznania od ludzi, którzy siedzieli w autobusie i z rozbawieniem nas obserwowali.

Na dzień dobry dostaliśmy naklejki na koszulki, które jednocześnie były naszymi biletami.



w trakcie dostaliśmy, a właściwie dzieciaki dostały kredki i kolorowankę z autobusem i mijanymi atrakcjami.

W uroczym Rochester



w drodze powrotnej, ostatnim kursem, byliśmy jedynymi pasażerami.




...co śmieszniejsze, kierowca zapomniał się nam zatrzymać na naszym przystanku i chciał nas wysadzić na następnym. Nie pasowało nam to więc wyrzucił nas na...pobliskim rondzie ;-) Dobre i to, choć mieliśmy kilkaset metrów więcej do przejscia (z dzieciorami na rękach i na ich krótkich nogach to dużo). Jedyną zadowoloną z tego zbiegu okoliczności osobą był Rafał, który na tym właśnie rondzie kilka dni wcześniej wypatrzył dwie wielkie podkładki i żałował, że ich nie podniósł. A zatem nadarzyła się przypadkowa okazja - i podkładki ostatecznie stały się jego własnością.

O co chodzi z podkładkami? W skrócie - Rafał dał kiedyś dawno temu Asi do portfela jakiegoś metalowego rupiecia z ich pierwszego samochodu mówiac, że nie może go wyrzucić, bo to sentymentalna pamiątka. No to Asia jak wypatrzyła gdzieś podobne śrubki czy nakrętki to dawała Rafałowi. Postanowiliśmy więc, że Rafał zbiera takie znaleziska i oto niniejszym publicznie to ogłaszam. Jeśli przechodząc gdzieś wasze oczy wypatrzą śrubkę, podkładkę, nakretkę lub wiertło - podnieście i dajcie Rafałowi ;-)

Powiem szczerze, że zbiory są obfite i nieźle wyglądają "w kupie". Mogą tworzyć osobliwe dzieło sztuki, a za paredziesiąt lat Rafał może je wymienić w skupie złomu na żywą gotówkę i pojechać w podróż do okoła świata.

1 komentarz:

  1. Zapomniałaś o gwoździach... które przecież też już z wielką pasją zbieram :P

    OdpowiedzUsuń