czwartek, 5 czerwca 2014

Urodziny Wojta

Dawno nie pisałam, ale składało się na to wiele rzeczy. Dostęp do kompa mam tylko wieczorem - a niektóre wieczory są dla mnie nadal bardzo krótkie, bo usypianie Idy wygląda bardzo różnie. Echhhh. Teraz znów jest środek nocy.

To w skrócie:

Chmiele wyjechali na ślub do Polski, więc na kilka dni, w tym urodziny Wojta zostaliśmy sami. Jako, że do sklepów mam tu kawałek, a nie posiadamy wózka musiałam urodzinowe zakupy rozłożyć na kilka części. M.in. dwukrotnie szłam z Idą na rękach ok 40 minut w jedną strone do centrum handlowego po prezent dla Wojta. Jednego dnia po lewy but, drugiego po prawy ;-) Żartuję.... za pierwszym razem okazało się, że moja karta jest za stara i nie działa ani w tamtejszym bankomacie, ani w sklepie, więc wróciłyśmy z niczym... Ida pojeździła schodami ruchomymi, pooglądałysmy jak pracują mega suwnice w portowej fabryce i tyle. Drugiego dnia zakupy udały się lepiej.

Centrum handlowe, w którym byłyśmy leży nad rzeką, zaraz obok niego są budynki mieszkalne, bardzo różne. m.in. ten dziwny i chyba ogólnie rzecz biorąc brzydki blok z rządkiem "ogródków" nad samym kanałem. Ciekawa jestem czy miewają tam smrody i komary, a także ile razy ktoś wypadł przed barierki i się topił w szlamie ;-)


przerwa na oglądanie ryb i "piciu"



w piątek kiedy Wojto wrócił z pracy poszliśmy na plac zabaw i Ida oprowadzała Wojta po najwiekszych atrakcjach






nie zgadza Wam się ilość nóg?! nie zapomnijcie, że Misiu był z nami ;-) to te nogi w różowych sandałkach


Ida pięknie udaje, że śpi


w sobotę tajniacko piekłyśmy z Idą babeczki  - niestety z paczki. Świnka Peppa (świetna bajka!) i babeczki w błotniste kałuże...






potem robiłyśmy kartkę z życzeniami.




a jak baby wystygły to robiłyśmy na nich kałuże i przyklejałyśmy cukrowe Peppy





a jak Wojto wrócił z pracy poszliśmy na spacer w zupełnie inne miejsce niż zwykle i tam Wojto zdmuchiwał świeczkę z babeczki, jeździlismy na linach, huśtalismy się a Ida znalazła nawet pieniążka ;-)





odległości pokonały Idę



a po powrocie Wojto dostał kartki i prezenty (w tym jeden zestaw od Chmieli, którzy zostawili wszystko w ukryciu przed swoim wyjazdem)

Wojto się chyba nie spodziewał butów jako prezentu... ale wiem, że mu się bardzo podobały, a nie miałam ciekawszego pomysłu. Chciałam opakować je w 35 warstw, ale Ida tego dnia nie spała, więc.... udało się tylko w kilkanaście. Mimo tego, Wojto i tak miał dosyć odpakowywania... ;-)




a to od Chmieli : długopis "stary człowiek" i kubek

2 komentarze:

  1. Nareszcie było co oglądać i czytać!. Dlaczego długopis starego człowieka i co znaczy OMG?. Jeżeli Rafała garaż jest taki wypasiony, to możne co niektóre rzeczy mają zdolność rozmnażania? Pa, pa, pa. (Rafałowi również pa, pa, pa )

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja już dzisiaj chciałam za Wami list gończy wysyłać, zero kontaktu, skandal! Ida na zdjęciach na drzewie wygląda jak "stary człowiek", takaaaa duża.
    Widzę, że próbujecie z Idą rożnych technik plastycznych, aż milo patrzeć, będę miała z kim wykorzystywać zapasy "przydasi" z moich szaf :-).

    OdpowiedzUsuń