poniedziałek, 22 października 2018

Cukrowy detoks - dupa blada.

Było dobrze, było dobrze... aż coś poszło nie tak.

Zostaliśmy dość spontanicznie zaproszeni do znajomych, poszliśmy, było fajnie... tylko ja wkrótce zrobiłam się strasznie głodna. Wokół było do jedzenia tylko ciasto... W dodatku Ida rozgrzebała swój kawałek, zjadła co chciała, a resztę zostawiła. Wyglądało to paskudnnie i wiedziałam, że cały rozbebrany kawałek wyląduje w koszu.... Głód i ratowanie świata przed wyrzucaniem jedzenia zwyciężyły moją słabą wolę... potem poszło już z górki.

Przemawiałam sobie do rozumu. Wizualizowałam karmienie raka. Wizualizowałam siebie na starość grubą i schorowaną. Wizualizowałam próchnicę i miażdżycę.... na nic.

To tylko dowodzi jak upierdliwą rzeczą jest nałóg.

Przy okazji odkryłam coś.
Czasem bardzo bardzo bardzo chcę coś słodkiego. Mało się nie wścieknę. Zjem kostkę czekolady.Albo całą czekoladę. Kęs ciasta albo kawał wielkości kawalerki.... obojętnie. Jaki jest efekt? Nadal chcę coś słodkiego. Czy zjem trochę czy zjem dużo to i tak nadal chcę więcej. W takim razie najlepiej jest po prostu nie jeś.

Niby proste.

A trudne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz