piątek, 21 września 2018

Cukrowy detoks dzień 4-12. Kryzys

Ech... mijał sobie dzień za dniem jakoś nawet bezboleśnie. Wystawiona na pokusy tydzień temu piekłam ciasta na roczek Olci i przyznam bez bicia, że oblizywałam łyżkę z masy mascarpone (zachowując kuchenne BHP! ) ;-D
Więcej grzechów nie pamiętam.... aż do poniedziałku kiedy to tiramisu wołało do mnie z lodówki..


...zjedz mnie...



            .....skubnij....

                           ....spróbuj.....




                  ...............................powąchaj..........


No i skusił dziad! Oczywiście nie ukroiłam sobie tylko tak trochę "wyrównywałam" wprost z foremki. Pół porcji na pewo zjadłam, więc niestety..... słaba ze mnie zawodniczka.

Zrobiłam też na roczek dwa ciasta bez cukru (cwaniara!), ale nie były szczególne, więc spore resztki wywaliłam.

Wspieram się syropem klonowym i z agawy (np do ryżu ze śmietaną i cynamonem, mniam!)

Dziś w pracy walczyłam ze sobą naprawdę mocno, bo pomyślalam, że jak nie zjem czekolady albo cukierka czekoladowego to oszaleję! Pojawiają mi się też czasem takie myśli, że jak nie mogę zjeść słodycza to jest bez sensu, po co żyć?! Głupie, wiem ;-D Ale jak człowiek ma w życiu niewiele rzeczy, które sprawiają mu przyjemność to odebranie jednej z nich naprawdę boli...

Głuuuupioooooooooo.

Próbuję sobie przypomnieć co jeszcze mi sprawia przyjemność. Hm....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz