czwartek, 13 września 2018

Cukrowy detoks dzień 3-4. "Nie karmię raka".

Wbrew moim ponurym przypuszczeniom dałam radę!

Delirium jeszcze przede mną....

Dzień 3


Szczerze mówiąc spodziewałam się, że będzie gorzej. Już nie raz i nawet nie dziesięć razy próbowałam ograniczyć słodycze i to była katorga.Tym czasem już trzeci dzień trzymam się dzielnie!

"Już" brzmi tu może trochę ironicznie, ale dla mnie to sukces. Normalnie nie zdarzało się żebym choć jeden dzień wytrzymała bez słodyczy.

Dzień 4


Jako weteran ( :-D ) walki z białym paskudztwem mam już kilka sprawdzonych sposobów jak przetrwać bez słodyczy.

Moje sposoby na (prze)życie bez cukru:


- mieć coś dobrego w zanadrzu. Coś na zastępstwo.  U mnie sprawdziła się sałatka. Kanapka na wypasie. Jajo z majonezem. Obiad (brany do pracy). Arbuz. Orzechy.

- zająć czymś ręce i mózg. W pracy nie ma z tym problemu, w domu w sumie też nie mam kiedy się nudzić, wiec sprawa załatwiona

- nie widzieć. W pracy mam michę Mikołajów czekoladowych, które są już po terminie ważności, ale są zupełnie dobre do zjedzenia (wiem, bo kilka dni temu pożarłam jednego w pół minuty). Gdy przechodzę koło miski odwracam wzrok :-) W szafie mamy wór cukierków czekoladowych, które sobie z koleżanką uprzejmie donosimy gdy któraś idzie po kawę lub herbatę. Na wszelki wypadek od trzech dni nie otwieram szafy. Koleżanka mi naznosiła na biurko już w sumie trzy cukierki. radośnie dziękowałam, mój organizm reagował podnieceniem...a po chwili sobie przypominałam...detoks sretoks! Z dumą dziś wrzuciłam uzbierane cukierki z powrotem do wora. Nie poznaję siebie!

- nie kupować. Kupowanie "na zapas", albo "nie będę tego jeść, ale niech leży" to straszny nawyk. Ostatnio szłam do Biedry z nastawieniem "masło i drożdże, masło i drożdże, nic więcej"...a wyszłam bez drożdży, za to z trzema gigantycznymi Milkami - bo w trójpaku taniej... Miały te czekolady starczyć mi do końca września....pozostało tylko wspomnienie... (w sumie po pożarciu jednej z nich dopadła mnie myśl o rzuceniu cukru, a zatem może na dobre wyszło?)

- rak jest głodny. Jedząc słodycze karmisz raka. Takie zdanie usłyszałam niedawno (dzień po tym jak zdecydowałam się na detoks Kamila Rowińska opublikowała filmik na ten temat i to w nim padło to wyrażenie). To zdanie do mnie przemawia. Im mniej świństw jemy tym mniejsze jest prawdopodobieństwo wyhodowania potwora. Oczywiście życie bywa przewrotne i czasem ci którzy unikają słońca dostają czerniaka, ci którzy dbają o dietę i ruch umierają na zawał...

- unikać okazji. Kawka u cioci? Lodziarnia po przedszkolu? Wiem czym to pachnie, wiec nie prowokowałam.


Czytaczy mających czas i ochotę na czytanie moich egoistycznych wynurzeń pozdrawiam i namawiam do zostawienia śladu w postaci komentarza ;-) Stęskniłam się za tym  ;-)

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostawiłem ślad na klawiaturze. Miałem akurat palce upaprane cudownie pachnącą, rozpływającą się w ustach, niezwykle aromatyczną, delikatną, idealnie słodką, zaskakującą swoim wspaniałym smakiem, przepyszną... C Z E K O L A D Ą ! ! ! ! ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu jestem Unknownem?
      To mówiłem oczywiście ja, Rafał Balicki :D

      Usuń
    2. Unknownienie to jeden ze skutków objadania się cukrem.

      Usuń