wtorek, 11 marca 2014

"Patyk bam, stop autka"

cześć Wojto!

Wystraszyć Cię?

Oto na co ostatnio miewam ochotę:

hihihihihi, taaak, to oscypki z żurawiną, mniam, mniam. Niestety to chyba kryzys wieku średniego a nie symptomy Tomcia ;-)

mama dokonała "gwiazdorskiego" zakupu :-)












 ...kupiła też ubranka dla lalek...ale niestety biedny Nosio je nosi ....:-(








śpi jak dama ;-))

...budzi się jak słodziak...





pisiu pisiu...







W sobotę miała ida zaplanowany wypad do Wierzb. Czekała potulnie aż ciocia Asia przyjedzie powtarzając co chwila "siasia, Ida, tuptuptup (że będzie po schodach robić), ziółwiki, hop si, am am". Na zdjęciu ida spakowana na wizytę w elegancka torbę i ja spakowana na remont ;-)

wystarczy powiedzieć "zrobię ci zdjęcie" i już robi całuski i dzióbek dla Taty ;-)







Asia zajechała swą błyszcząca w słońcu strzałą, a przez otwarte okna wystawało pełno uśmiechniętych, ukwieconych, kolorowych chłopaków. machali, uśmiechali się a w rękach mięli pełno kwiatków, w dodatku był z nimi Łukasz, więc naprawdę robiło to fajne wrażenie. Ida oszołomiona dostała swego pierwszego kwiatka w życiu jeszcze zanim wysiedli z auta, przez okno. Potem wysypał się Jacek i Kuba z naręczem ;-) dzień  kobiet, dzień kobiet....

odjechali... a ja poszłam do mieszkania.

Nowości:


Karol mi ukradł mój pomysł na lampy w kuchni ;-)

zastawili mi graciorem moje stanowisko sterowania

tak niepozornie wygląda nasz odpływ

Nadal mnie niepokoił rozmiar wanny, więc naszkicowałam sobie jej obrys na kafelkach i.... okazało sie, ze słusznie. Powstaje bezsensowna szczelina, więc postanowiłam ja zamurować murkiem/ półka (oczywiście ja postanowiłam, ale nie ja będę murować).Zobacz, nawet noga się tam nie mieści... ;-(


W niedzielę spędziłam z Ida połowę dnia, byłyśmy na hulajnodze w parku, a potem mama ją przejęła, uśpiła, a ja poszłam szlifować. Po drzemce mama zabrała Idę do Miksiów i wróciły do domu dopiero o 22.20!!!! Łaziki!

A w poniedziałek po pracy pojechałam z Idą na USG. Mama pracowała nad nią cały dzień tłumacząc gdzie jedzie, że doktor będzie jeździł po brzuszku i patrzył co Ida ma w środku i że jak Ida nie będzie płakać to dostanie jakąś nagrodę. Droga i czekanie na badanie to była sama przyjemność. Potem, już w gabinecie, jak leżała na kozetce to widać było, że bardzo się boi, ale próbowała być spokojna. Głośno oddychała i miała wieeelkie oczy, kurczowo mnie trzymała za ręce, aż w końcu zrobiła podkówkę i jak zaczęła rykolić tak przez całe badanie płakała. Strasznie było mi jej żal. To badanie przecież nie boli, jest zimno w brzuch i boczki i plecki...ale musiała chyba się bardzo bać....

Doktor nie mógł przez ten ryk i wiercenie się sprawdzić wszystkiego porządnie , ale na to co sprawdzał nic nie zauważył. Ida dostała w nagrodę balona zrobionego z rękawiczki i wyszła z gabinetu przeszczęśliwa.

Przed wyjściem akurat stała karetka, a w przeszklonym garażu kolejne dwie. Ida wcinała bułkę (na badanie musiała iść z pustym brzuchem) i trzymając mnie za rękę ze stoickim spokojem wszystko sobie ogladała. miałyśmy szczęście, bo po chwili, do tej karetki na zewnątrz przyszła ekipa, wnosili nosze, wchodzili, otwierali drzwi, wiec mogłyśmy wszystko pooglądać. Mówiłam Idzie, że eak zechce to tez może zostać lekarzem lub ratownikiem i będzie sobie jeździć karetka ;-) Taki tam przekaz podprogowy ;-D. W każdym razie podczas odjazdu kierowca zamrugał Idusi kogutem i miałyśmy fajną przygodę.
Potem, wychodząc przez szpitalny parking poprosiłam ochroniarkę żeby nam pokazała jak działa szlaban i Ida była zachwycona. "patyk, na dół, bam, góry, patyk, stop" ;-)

Potem pojechałyśmy odebrać pocztę od Studentów (w końcu przyszedł PIT! baby Ci powiedziały, że wysyłały 21-go, mi się przyznały, że 28-go, a na liście była pieczątka z 5go marca... ;-/ ). A na koniec pojechałyśmy jeszcze do M1 do Taurona. Ida tak się ucieszyła na widok wózka-autka, że jej pożyczyłam i podróżowała w takim pojeździe. Kupiłam jej w nagrodę za "próbę bycia dzielna na badaniu" lizaka i memlała go aż się zaczęła w środku guma do żucia ;-). Doczekałyśmy się swojej kolejki w Tauronie (Ida siedziała cały czas w autku lub z niego wychodziła i wchodziła, ale b. grzecznie), dowiedziałam się czego chciałam (oczywiście nic na piśmie....) i już wychodziłyśmy jak pan, który ze mną wcześniej rozmawiał rzucił się w nasza stronę i wręczył Idusi kredki i ołówki ;-) Ida zachwycona i oniemiała, nie wydusiła z siebie "dziękuję" (...jak zwykle...małe chamidło) i ściskając swoje prezenty z powrotem wpakowała się do wózka-autka. taka kochana jest, że hej ;-)

Potem w holu zobaczyła automaty karuzele - wiec pół godziny an wszystkie wchodziła i schodziła (nie kum, że jak się wrzuci pieniążka to to jeździ ;-) ) i potem oddała autko (sama poszła za nie zapłacić ;-) ) i wróciłyśmy do domu. mały grzdylek uwielbia jeździć autem - czasem jak idziemy przez podwórko to sie wyrywa i woła "autko, zium, Ida, zium" i nie daje się odciagnąć ;-)



rosołek z makałem


kredki z Taurona



 balon od pana "dokora"












"ziabka i pesiek nogi nieee" (piesek nie ma jednej nogi)
 "Ida, a obróć tak ,żeby było widać buzie zwierzaków i poślij buziaka Tacie" - wykonała jednocześnie gapiąc się chyba na bajkę ;-)






kwiatki od Wierzbiolków




Ida bardzo się opiekuje Nosem :  "pańdzia dzidzi"



 A! i jeszcze się pochwalę - poradziłam sobie z fotelikiem. Na parkingu wczoraj, za dnia i jasności, wlazłam do środka auta, szarpałam, kopałam, przeklinałam - i pomogło - zapięłam!!! ;-)

1 komentarz:

  1. Ależ ta moja dziewczyna jest duża, piękna i cudownie robi dziubek dla tatusia :-). Super zdjęcia bardzo się cieszę, że tyle ich wstawiłaś :-). KW moje dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń