W niedzielę odbywało się u nas rodzinne pieczenie ciastek. Potrzebowałam ogromną ich ilość i liczyłam, że Ida choć przez chwilę będzie chciała posiedzieć ze mną i się pobawić ciastem, tymczasem siadł ze mną Wojto i solidnie mi pomagał, a Ida jako, że lgnie do Tatusia siedziała z nami i nie bawiła się a autentycznie smarowała i maczała ciastka:-)
niektóre ciasteczka, po kontakcie z Idusiowymi łapkami nieco straciły formę ;-)
We wtorek za to dałyśmy się ponieść fantazji i malowałyśmy Dzieła Sztuki.
Powstały trzy sztuki. Dwie są zarezerwowane, trzecia, ostatnia "do wzięcia". To było pierwsze EVER malowanie idy, więc bezcenne ;-)
Bardzo Was lubie :)
OdpowiedzUsuńA my Ciebie? ;-)
OdpowiedzUsuń