Byłyśmy z Idą u koleżanki Kasi "na wsi". Droga była przerażająca (wąska, leśna, błotnista, pokręcona droga, na której ni ma mozliwości zawrócenia ani jechania tyłem, kobieta w ciąży, małe dziecko i ja...a zza szyb było widać hałdę i skladowiska śmieci...cud miód!). Ida dostała wielką pakę klocków i była w siódmym niebie, bo miała do oglądania mnóstwa nowych rzeczy (jej ulubiona to zdecydowanie wielki, drewniany kot, którego nosiła po całym domu), a mąż Kasi bawił się z nią chyba z godzinę lalkami, drabinką z łóżka piętrowego, autkami i innymi rzeczami ;-)
się babeczki dopasowały kolorystycznie
dwie Magdy ciężarówki i Kasia, której dom mówił do mnie "siądź na kanapie, przykryj się kocykiem i zostań" :-)
karteczka w śniadaniu Wojta
...chodziło o to, że miał dziwnnie prekrojoną ułkę, trzeba było ją "rozstąpić" :-)
a to juz moje
Idula i Babula na podboju Gliwic
...przyniosły mi pączka, mniam mniam!
Ida dzielnie pomagała, m.in. opieczętowała podłogę, wrzucila garść drobnych do kosza i wykręcała numery dzwoniąc "gzieś". Ładnie mówi "haaalo"
Nie wazne, ze dzieciątko się boi, Babcia chciała mieć zdjecie z "misiem" ;D
odwiedziny u cioci Asi
"dzieło" Wojta ;-D
...jest coraz ładniej ;-]
A taką oto kawę przygotował mi mój prywatny barista. Widać "K.C.", prawda? ;-)))))
koperta to fajna czapa
dwie Machy na rodeo
Misia Strojnisia
to się nazywa czapa
am!
jak się nie ma zębów, to łatwiej paluchami
Ida miała niedawno imieniny.
gdybyśmy ja jednak nazwali zgodnie z pierwszym planem "Pulcheria" tez by je miała w tym tygodniu hihih
lekcja p.t."obieranie jaja"
...ups.... żółtko wyskoczyło
mama am!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz