środa, 29 sierpnia 2018

Czy warto lecieć na Lanzarote?

To dobrze, ze Lanzarote nie jest zbyt popularnym kierunkiem.

Może dłużej zachowa swoją urodę i wyjątkowość.


Tyle już miesięcy minęło, tyle się w międzyczasie wydarzyło, że cofnięcie się do tych zdjęć było podróżą w czasie i ogromną przyjemnością.

Kwiecień 2017


Razem z Idą i Brzucholem poleciałyśmy do Wojta i po kilku dniach w UK ruszyliśmy wspólnie na wakacje. Wbrew pozorom nie Jamaica tylko Lanzarote. Jedna z Wysp Kanaryjskich.
Gdy dotarliśmy na miejsce złapaliśmy zwykły miejski autobus i ruszyliśmy do docelowej miejscowości, czyli Costa Teguise. Trochę się wahaliśmy gdzie najlepiej wysiąść, ale Wojto z Idą ogarnęli temat.
Okazało się, że czekał nas długaśny spacer w upale, pod górę, z bagażami.... no ale było warto. Hotel okazał się świetny, a pokój, który wybrałam w sumie przypadkiem był najlepszy z możliwych.
Widok z jednej strony był taki jak na zdjęciu powyżej (widać tu przy okazji jaka była odległość do morza - około 20 minut spacerem, z Idą około 30 minut ), z drugiej strony był krajobraz księżycowy: czarna, kamienista ziemia, bez roślinności, bez zabudowań - coś zupełnie niespotykanego w naszym klimacie.
Nie mogliśmy się doczekać pierwszego spaceru!

Kolejne dni były cudne. Leniwe śniadania na tarasie, a potem wspólne spacery pięknymi uliczkami między willami, na których widok po postu serce i jęzory nam zwisały po chodnik. Miejscowość, w której wypoczywaliśmy była piękna - zadbane budynki, niziutkie, wszystkie w podobnym stylu i zbliżonych barwach, żadnych bilbordów, neonów, chińskich budek... spokój, cisza, zupełnie nie jak w miejscowości wypoczynkowej. Cieszyliśmy się i tym co znajdowało się w zasięgu naszych oczu i również sobą nawzajem, bo trochę byliśmy za sobą już stęsknieni.
 wokół Idy mnóstwo ryb

 dość oryginalna ochrona opon

Nie mieliśmy ze sobą żadnych zabawek dla Idy, więc obiecaliśmy, że coś będzie mogła sobie wybrać na miejscu - no to wybrała, pieska :-)


woda w basenie była lllllodowata.

Pożyczenie tego  pojazdu to był genialny pomysł - tyle śmiechu i zabawy, że nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się śmiałam.


Bardzo chcieliśmy zwiedzić wyspę i zdecydowaliśmy się na wykupienie wycieczki objazdowej. Gryźliśmy się trochę ze względu na cenę, ale ostatecznie to był strzał w dziesiątkę. Sami byśmy nie zobaczyli tylu fajnych miejsc, zajęło by nam to ze trzy dni i kosztowało mnóstwo wysiłku i planowania.

Park Narodowy Timanfaya

Pierwszy raz widziałam wulkany (bardzo przepraszam, ale okolice Góry Świętej Anny to popierdułka, a nie wulkan). Pierwszy raz czułam gorąco buchające z ziemi i dotykałam pyłu wulkanicznego. Widziałam z bliska kratery, stożki, kaldery i zastygłe potoki. Pierwszy raz widziałam na żywo taki krajobraz - zadziwiający, zapierający dech w piersiach, zupełnie niesamowity! Spełniło się moje marzenie i byłam tak zachwycona, że nawet nie robiłam zdjęć. po prostu się gapiłam...





Ech...

Widzieliśmy wiele pięknych miejsc, zjedliśmy pyszne jedzenie, przejechaliśmy się na wielbłądzie (przewodnik zapewniał, że wielbłądy, jako obywatele Unii Europejskiej są traktowane godnie i humnitarnie.) To był super dzień!


 El Golfo


 dziura w dachu na kaktusa hihi
 obserwujemy wyjątkowe, albinotyczne krabiki

 Los Jameos del Agua

...Tak naprawdę każdy dzień tych naszych wakacji był cudowny. Uwielbiałam poranny, samotny spacer po pieczywo i owoce, mogłam sobie w ciszy pospacerować po pustych uliczkach, posłuchać śpiewu ptaków ukrytych w nielicznych drzewach, poczuć nieśmiałe, poranne promienie słońca, powoli przygotować się do dnia.


Na wyjeździe wypadły Idy urodziny. Byliśmy przygotowani!

 Nie byłam przekonana do tego by jej dawać tablet, ale radochę miała ogromną. Mam plan, że będzie na nim głównie grać w fajne gry typu literki, robociki itd (taaa)

W naszym pokoju (apartamencie właściwie) była kuchnia, korzystaliśmy z niej przy śniadaniach i kolacji, ale obiady jadaliśmy na zewnątrz. Dlaczego? Nie z lenistwa, a z praktycznego podejścia. Aby gotować obiady u siebie musielibyśmy wracać z plaży (30-35 min pod górkę), gotować, jeść a potem wracać. Zajmowałoby to lekko 2 godziny. Szkoda nam było tego czasu. Zwłaszcza,... że tuż przy plaży była restauracja, w której z rozkoszą pochłanialiśmy ryby, krewetki, makarony. Ida też wcinała, najbardziej spaghetti. Poniżej zdjęcie, na którym widać z jakim apetytem ;-) Nawet kapelusz był do prania ;-))

Jedliśmy tam niemal codziennie, więc w Idy urodziny nasz ulubiony kelner przyniósł jej ciastko ze świeczkami ;-)

Kartki wysłaliśmy w przedostatni dzień.

Woda była zimna, ale kusząca.



Podsumowując:

Lanzarote jest piękne. Dla osób, które chcą odpocząć od tłumów i dyskotek polecam Costa Teguise. Tam znaleźliśmy ciszę, harmonię, estetykę krajobrazu i architektury.

Objazdowe zwiedzanie wyspy to świetny pomysł. Koszt to ok 44€ za osobę dorosłą i 22€ za dziecko (ceny z 2017).

Hotel w którym byliśmy spełniał nasze oczekiwania w 100%, a nawet bardziej, bo takich widoków jak mieliśmy w życiu bym się nie spodziewała. Hotel to Lanzarote Paradise, a cena jaką ja zapłaciłam (rezerwując przez booking) to 412€ za 10 nocy. Bardzo chciałam zapamiętać numer pokoju, bo zadecydowanie był to najlepszy pokój w całym hotelu... no niestety, nie zapamiętałam. Była tam kuchnia, duża część dzienna z kanapą i telewizorem, sypialnia, łazienka, kilka balkonów i mnóstwo okien, z widokiem na basen, na krajobraz księżycowy oraz na panoramę Teguise z morzem.

Samolot powrotny mieliśmy o jakiejś 4 nad ranem, w związku z czym nie było szans na autobus miejski. Zamówiliśmy taksówkę i jechaliśmy jakieś 15 minut, zapłaciliśmy też niewiele.

Dlaczego wybrałam na wakacje Lanzarote? Zdecydowała cena przelotu. Z Newcastle (stamtąd startowaliśmy i tam też wracaliśmy) było to jedno z najtańszych połączeń. Ot, trochę przypadek.

Pora wakacji - ciut nietrafiona ze względu na zimną wodę w morzu. Niestety, termin wyjazdu determinował mój rosnący brzuch, bałam się, że jak nie pojedziemy wtedy to potem może nam coś przeszkodzić - i tak też się stało. Mimo wszystko, pomimo tego, że nie taplaliśmy się w morzu jakoś namiętnie to wakacje uważam za bardzo udane.

...a jak będziemy starzy i bogaci to willę na Lanzarote mogłabym mieć, nie pogardzę ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz