Urodziny Idy planowałam długo, ale przed samym finiszem rozłożyło mnie choróbsko i wielu rzeczy (jak zwykle....) nie zrobiłam. W ostatnich godzinach przed imprezą trwały porządki, kulinarne wykończenia, prasowanie, strojenie itd. Każdy kto mnie zna wie co w takiej sytuacji zrobić... zejść z linii ognia ;-) Wojto pojechał po balony, Asia zajmowała sie Igorem, a potem babeczkami (następna perfekcyjna pani domu, przyjechała z trzema rodzajami ciastek!!) a Rafał zabrał dzieciaki i poszedł z nimi na plac zabaw ;-))))
masa masa masa
jako nieodpowiedzialny prawieojciec pozwala włazić Iduli na najwyższe drabinki bez asekurowania...
i nawet trzymać się wyłącznie jedną małą, wiotką łapką!
:-)
zgrana zgraja
schowek
z placu zabaw wrócili brudni i rozgrzani, a po umyciu dziobów i łap popędzili na lody do naszej cudnej budki z lodami ;-)
cud miód! ;-))))
organizacja, opieka, sponsoring* i dokumantacja fotograficzna: Rałał Bal Balu ;-) dzięki
/coprawda wyposażyłam Idę w 5zł, ale odmówiła płacenia jak przyszło co do czego hihihi/
Luzik :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem pouczymy się chodzenia po drzewach :D